Witajcie Kochani :)
Mam do napisania sporo recenzji, bo troszkę produktów się u mnie przewinęło, a jeszcze nie doczekały się one wpisu na blogu. Lubicie owocowe zapachy w kosmetykach? Ja uwielbiam, dlatego kilka miesięcy temu skusiłam się w moim osiedlowym sklepiku na maseczkę do włosów firmy Ovoc. Moja wersja jest agrestowa, do wyboru było jeszcze kilka innych. Oprócz masek, były także odżywki i szampony. Wszystkie produkty razem ze składami możecie obejrzeć sobie TUTAJ.
Skład:
Zwróciłam uwagę, że wszystkie maski mają taką samą podstawę, jeśli chodzi o skład. Dopiero po cetrimonium chloride do każdej dodają inne ekstrakty. Zacznijmy od początku - po wodzie same emolienty - w tym olej sojowy z przewagą kwasów tłuszczowych omega 6, masło shea (dużo nasyconych oraz omega 9), dwa silikony - jeden odparowujący, drugi zmywalny delikatnym detergentem - acz zauważyłam, że dimethiconol oraz dimethicone trochę trudniej mi się zmywają i wolę użyć co jakiś czas mocnego szamponu, kiedy ich używam. Następnie antystatyk - i do tego momentu każda z masek ma taki sam skład. Dopiero po antystatyku mamy zmiany. Tutaj jest ekstrakt z agrestu, nawilżający sorbitol, ekstrakt z alg, oblepiaczo-kondycjoner, antystatyk, nawilżający glikol propylenowy, ekstrakt z rumianku, zapach. Konserwanty, w tym niestety te dwa brzydkie na literkę M, które są w kallosach i jeszcze jeden inny, nieładny. Z tego powodu uważałabym z aplikacją maski blisko skóry głowy, może podrażnić.
Konsystencja i zapach:
Maseczka Ovoc pachnie obłędnie - owocowo, mocno, zapach czuć na włosach po zmyciu produktu. Bardzo przypadł mi do gustu, nie jest zbyt słodki, naprawdę piękny. Konsystencja maseczki - o dziwo nie jest bardzo ciężka, przyjemnie kremowa, dobrze aplikuje się na włosy.
Cena i pojemność:
Za 500 ml maseczki zapłacimy poniżej 10zł - naprawdę cena bardzo opłacalna, nawet jeśli maseczka miałaby nam służyć jako emolientowa podstawa do mieszanek.
Działanie:
Maseczka jest przyzwoita - nie robi szału, jak inni moi ulubieńcy - np. odżywka Anwen emolientowy irys czy maseczki cien, ale naprawdę jest dobrze. Maseczka agrestowa Ovoc jest mocno emolientowa, silikonowa, porządnie dociąża, acz nie obciąża moich delikatnych fal ;) Mogę jej używać zimą, kiedy to warunki pogodowe często są niesprzyjające. Humektantów jest niewiele i są ładnie zrównoważone emolientami. Jeśli tylko lubicie się z olejem sojowym i masłem shea - produkt powinien przypaść Wam do gustu. Najczęściej używałam jej, kiedy nie stylizowałam włosów żelem, tylko suszyłam na prosto i zawijałam w ślimaka. Włosy pięknie i długo po niej pachną. Dobry produkt, nie najlepszy, ale nie robi krzywdy i fale wyglądają po niej całkiem przyzwoicie ;) Może służyć jako maska, może także być świetną bazą do wzbogacania - kilka kropel keratyny albo łyżeczka miodu. Nie jest zgodna z metodą CG, ale do OMO - jak najbardziej.
Skład:
Zwróciłam uwagę, że wszystkie maski mają taką samą podstawę, jeśli chodzi o skład. Dopiero po cetrimonium chloride do każdej dodają inne ekstrakty. Zacznijmy od początku - po wodzie same emolienty - w tym olej sojowy z przewagą kwasów tłuszczowych omega 6, masło shea (dużo nasyconych oraz omega 9), dwa silikony - jeden odparowujący, drugi zmywalny delikatnym detergentem - acz zauważyłam, że dimethiconol oraz dimethicone trochę trudniej mi się zmywają i wolę użyć co jakiś czas mocnego szamponu, kiedy ich używam. Następnie antystatyk - i do tego momentu każda z masek ma taki sam skład. Dopiero po antystatyku mamy zmiany. Tutaj jest ekstrakt z agrestu, nawilżający sorbitol, ekstrakt z alg, oblepiaczo-kondycjoner, antystatyk, nawilżający glikol propylenowy, ekstrakt z rumianku, zapach. Konserwanty, w tym niestety te dwa brzydkie na literkę M, które są w kallosach i jeszcze jeden inny, nieładny. Z tego powodu uważałabym z aplikacją maski blisko skóry głowy, może podrażnić.
Konsystencja i zapach:
Maseczka Ovoc pachnie obłędnie - owocowo, mocno, zapach czuć na włosach po zmyciu produktu. Bardzo przypadł mi do gustu, nie jest zbyt słodki, naprawdę piękny. Konsystencja maseczki - o dziwo nie jest bardzo ciężka, przyjemnie kremowa, dobrze aplikuje się na włosy.
Cena i pojemność:
Za 500 ml maseczki zapłacimy poniżej 10zł - naprawdę cena bardzo opłacalna, nawet jeśli maseczka miałaby nam służyć jako emolientowa podstawa do mieszanek.
Działanie:
Maseczka jest przyzwoita - nie robi szału, jak inni moi ulubieńcy - np. odżywka Anwen emolientowy irys czy maseczki cien, ale naprawdę jest dobrze. Maseczka agrestowa Ovoc jest mocno emolientowa, silikonowa, porządnie dociąża, acz nie obciąża moich delikatnych fal ;) Mogę jej używać zimą, kiedy to warunki pogodowe często są niesprzyjające. Humektantów jest niewiele i są ładnie zrównoważone emolientami. Jeśli tylko lubicie się z olejem sojowym i masłem shea - produkt powinien przypaść Wam do gustu. Najczęściej używałam jej, kiedy nie stylizowałam włosów żelem, tylko suszyłam na prosto i zawijałam w ślimaka. Włosy pięknie i długo po niej pachną. Dobry produkt, nie najlepszy, ale nie robi krzywdy i fale wyglądają po niej całkiem przyzwoicie ;) Może służyć jako maska, może także być świetną bazą do wzbogacania - kilka kropel keratyny albo łyżeczka miodu. Nie jest zgodna z metodą CG, ale do OMO - jak najbardziej.
Tutaj moje fale po koczku ślimaczku, właśnie po maseczce agrestowej Ovoc:
Macie ją już w swoich zbiorach, czy nie interesuje Was ona za bardzo? :) Całuję :*
Mam tą maseczkę i jestem z niej zadowolona. Dobrze sprawdza się na moich włosach, a zapach to jej dodatkowy plus
OdpowiedzUsuńTen zapach mnie zaciekawił. Myślę, że moje włosy by się z nią polubiły. :)
OdpowiedzUsuń