Witajcie Kochani :)
Jako rasowa włosomaniaczka po prostu nie mogłam oprzeć się kosmetykom marki Anwen ;) To właśnie Anwen założyła jednego z największych i najpopularniejszych blogów dotyczących pielęgnacji włosów w Polsce. Napisała książkę oraz stworzyła własną markę kosmetyków. Sama przetestowałam już maseczkę do włosów wysokoporowatych kakao i kiełki pszenicy oraz olejek do włosów wysokoporowatych o zapachu marakui. Tym razem przyszedł czas na przetestowanie szamponu peelingującego o wdzięcznej nazwie Mint It Up. Niewiele jest na rynku fajnych, peelingujących produktów do skóry głowy, zatem musiałam się na niego skusić. Przeczytajcie koniecznie, czy jestem zadowolona ;)
Skład:
Skład jest bardzo przemyślany :) Szampon należy do tych mocniejszych, zaraz po wodzie znajdziemy detergent SLES oraz łagodniejszą betainę kokamidopropylową. Bardzo wysoko w składzie nawilżający i lekko złuszczający mocznik, dalej drobinki z pestek moreli, polimer, glikol roślinny, pochodna lukrecji, enzym proteolityczny (odpowiada za złuszczanie naskórka), nawilżająca gliceryna, glikol propylenowy, antystatyk, polyquaternium 10 (zmywalne samą wodą), olejek eteryczny z mięty pieprzowej, konserwanty i zapach.
Konsystencja i zapach:
Szampon pachnie prawdziwą miętą - nie mam tutaj na myśli sztucznego, miętowego zapachu. Jeśli wąchaliście świeżo zebraną z ogródka miętę - tak właśnie pachnie szampon Anwen :) Konsystencja średnio gęsta, z zatopionymi drobinkami pestek moreli. Szkoda, że nie ma ich trochę więcej.
Opakowanie:
Szampon peelingujący zamknięty jest w buteleczce z klapką o pojemności 200ml. Należy go zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia - nie będę mieć z tym na pewno problemu ;)
Działanie:
Szampon spisuje się bardzo fajnie, acz jeszcze nie idealnie ;) Żałuję, że nie ma większej ilości peelingujących drobinek - te, które są lekko masują skórę, jednak mam wrażenie, że troszkę za słabo. Szampon jednak świetnie oczyszcza skórę głowy, odświeża ją i lekko unosi włosy u nasady. - a to dla mnie ogromna zaleta. Podejrzewam, że może to być robota enzymu proteolitycznego (ten występuje często w peelingach enzymatycznych) oraz mocznika. Mocznik występuje wysoko w składzie i mam wrażenie, że produkt ten włosy wręcz lekko nawilża - a tego naprawdę się nie spodziewałam. Wiem, jak moje włosy zachowują się po produktach z mocznikiem (dodawałam kiedyś sypki mocznik do maseczek i płukanek) - są takie śliskie, gładkie i błyszczące, czuć tą śliskość już w trakcie spłukiwania. Dokładnie taki sam efekt uzyskuję tutaj. Raz nawet lekko przenawilżyłam włosy, kiedy umyłam je szamponem Anwen, nałożyłam maską nawilżającą i zrobiłam płukankę lnianą. Szampon ma mocny detergent, moich włosów jednak absolutnie nie przesusza, wręcz właśnie lekko nawilża, co może być sporą zaletą, jeśli mamy suche włosy :) Niestety - skraca troszeczkę świeżość moich włosów i na 3 dzień koniecznie muszę je umyć. Włosy też ładniej się po nim kręcą, zawsze tak mam po produktach z nawilżaczami wyżej w składzie. Szampon jest dość wydajny, pieni się umiarkowanie, nie jakoś mega mocno, mimo zawartości SLES. Słyszałam już jedną opinię, że to mocny i przesuszający szampon - u mnie jest odwrotnie, lekko nawilża, co całkiem miło mnie zaskoczyło ;) Na pewno będę go używać, może tak raz na 10 dni, kiedy skóra głowy będzie potrzebowała oczyszczenia. Jestem zadowolona :)
Skusicie się na szampon peelingujący od Anwen? :) Całuję :*
Raczej się nie skuszę, trochę przeraża mnie cena :) ale chętnie bym przetestowała :D
OdpowiedzUsuńNo racja, jak na szampon to sporo :) Choć jeśli używam go ze 3 razy w miesiącu, to dość wydajny będzie :)
UsuńO, fajnie, że napisałaś recenzję! Na pewno kupię, niedługo skończy się mój oczyszczający szampon z SLES :)
OdpowiedzUsuńWarto, choć ja muszę osobno mieć jeszcze SLSiaka :)
UsuńNic jeszcze od Anwen nie mam, czekam aż zużyję zapasy, a póki co dopiero mi przyszła paczka od Napieknewlosy :)
OdpowiedzUsuńLubię robić tam zakupy u Agnieszki :)
UsuńJeszcze rok temu miałam wlosy bardzo przyklapnięte, ulizane, idealnie proste. Teraz górna warstwa zaczęła się falować właśnie od góry. Wlosy są spuszone, wyglądają jak odgniecione od gumki. Próbowałam wydobyć skręt, ale wole zdecydowanie proste wlosy. Wiesz może co zrobić, żeby wygładzić te górne wierzchnie pasma?
OdpowiedzUsuńHmm, może więcej dociążającego oleju przed myciem? :)
UsuńPatrząc na pierwszą część wpisu - nie mogę nazwać się włosomaniaczką, bo Anwen nie czytam ani nie mam książki. Maska do średnioporów podeszła mi bardzo średnio, a szampon jakoś mnie nie zachęca. Może przez moje zamiłowanie do cg... Trochę zachęciłaś mnie opinią! Jeśli będę miała możliwość, chętnie przetestuję próbkę :)
OdpowiedzUsuńJa też nie czytałam, ma bardzo złe opinie i pomimo tego, że Anwen jest najbardziej znaną blogerką od włosów to jej rady na blogu kompletnie się u mnie nie sprawdzają, mam po prostu włosy o całkiem innych potrzebach, więc nawet szkoda mi pieniędzy na książkę. Miałam jej 2 maski do średnio i wysoko i bez szału mówiąc bardzo delikatnie. Za tę cenę to kompletne buble. Szampon też mnie nie zachęca. Ale jak Kasiu ten szampon dostałaś to chyba nie Ty się nie mogłaś oprzeć. tylko ten, kto prezent dał.
UsuńSzampon dostałam, ale pisałam ogólnie o kosmetykach Anwen :) Maseczki i olejek kupiłam sobie sama.
UsuńAle jest to napisane tak, że nikt by się nie zorientował, że dostałaś szampon.
UsuńJa jestem go bardzo ciekawa :))
OdpowiedzUsuńDużooo mocznika ma i fajnie nawilża :)
UsuńJa na razie użyłam go raz i szczerze mówiąc boję się kolejny. Strasznie włosy wypadły mi po umyciu i na razie nie wiem czy to wina szamponu czy czegoś innego. Będę jednak próbowała jeszcze raz
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie ten szampon, zresztą jak cała seria.
OdpowiedzUsuń