Witajcie Kochani :)
Od jakiegoś roku przestawiłam się prawie zupełnie na kosmetyki naturalne czy ekologiczne, jeśli chodzi o pielęgnację twarzy czy ciała. Królują u mnie takie marki, jak sylveco, biolaven, vianek, ecolab czy le cafe de beaute. Dzisiaj chciałabym Wam napisać o pewnym bardzo przyjemnym kremie do rąk, który być może zauroczy i Was, zapraszam :) Przeczytajcie o kremie odżywczym do rąk firmy biolaven.
Skład:
Zaczniemy oczywiście od analizy składu :) Jeśli chodzi o kremy do rąk, uwielbiam te z zawartością mocznika, zwłaszcza wysoko w składzie. Tutaj mocznik mamy nieco dalej, krem jednak spisuje się całkiem ładnie. Zajrzyjmy do składu. Zaraz po wodzie widzimy olej sojowy, nawilżającą glicerynę, masło shea, olej z pestek winogron, dwa emulgatory, dwa emolienty, nawilżający mocznik, lecytynę, skwalan, masło z awokado, emolient, zagęszczacz, olejek lawendowy, konserwanty i zapach. Skład emolientowo-nawilżający.
Konsystencja i zapach:
Jeśli używałyście kosmetyków biolaven, to kojarzycie zapach doskonale :) Wyczuwam tutaj winogronowo-lawendową, charakterystyczną, całkiem przyjemną nutkę. Wiem, że niektóre osoby zapach tej serii drażni, ja bardzo go lubię ;) Krem ma średnio gęstą konsystencję, nie jest zbyt rzadki ani zbyt gęsty, taki w sam raz.
Działanie:
Idealny krem do rąk powinien dobrze nawilżać dłonie, ładnie pachnieć i nie wchłaniać się wieki. Krem ten spełnia wszystkie te warunki (acz nie jest moim ideałem - o nim napiszę Wam następnym razem). Krem odżywczy do rąk biolaven bardzo ładnie nawilża dłonie, choć nie wiem, czy poradzi sobie z takimi ekstremalnie suchymi, np. po mrozach czy bardzo częstym myciu w wysuszających środkach ;) Sama przez kilka miesięcy nie używałam kremu do rąk - zupełnie zapomniałam po urodzeniu Małego, a stary gdzieś zgubiłam. Dodatkowo często kąpałam się w siarczanie magnezu, który to skórę dość mocno przesusza, przez co skóra moich rąk dostała nieźle w kość. Biolaven poradził sobie z nią całkiem dobrze, naprawdę ładnie nawilżył dłonie, pozbyłam się lekkich szorstkości i suchości. Wchłania się całkiem ładnie, choć nie aż tak błyskawicznie, jak inne kremy. Mamy tutaj jednak mocznik, który lubi się lekko lepić, za to mocznik cudownie nawilża, zatem muszę mu to wybaczyć ;) Mogę go z czystym sercem polecić dla lekko suchych dłoni i na co dzień. Do zadań specjalnych mam innego ulubieńca, którego pokazywałam Wam już niedawno na instagramie, napiszę o nim w następnym wpisie ;)
Macie swój ulubiony krem do rąk? Wiem, że chyba w rossmannie są jakieś nowe serie i zapachy, ale nie przyglądałam im się specjalnie :) Całuję :*
uwielbiam zapach tej serii! :) Ja teraz używam czerwonego kremu z czterech pór roku i jest cudny <3.
OdpowiedzUsuńJa również kocham ten zapach :)
UsuńDość lubię tą markę kosmetyków, ale nie wiem czy skusiłabym się na ten krem, ostatnio szukam czegoś naprawdę bogatego.
OdpowiedzUsuńTo super bogaty i z mocznikiem jest krem kuracja do rąk vianek :)
UsuńLubię ten krem, choć dosyć długo się wchłania.
OdpowiedzUsuńTeraz to mnie zaciekawiłaś tym zapachem :)
OdpowiedzUsuńWypróbowałam tego Kallosa Color. Niestety pluję sobie w brodę, że wcześniej nie sprawdziłam czy o nim coś więcej pisałaś, a teraz widzę, że tak, o tutaj http://www.kasianafali.pl/2014/08/kallos-color-z-olejem-lnianym-czy-spisa.html# . Popłynęłam na fali zachwytów i to był błąd. Po 1 zapach: ta maska tak śmierdzi, że nie jestem w stanie jej używać, chyba jeszcze gorzej niż Bluberry. Konsystencja za mało tłusta jak na moje potrzeby i jak na produkt emolientowy, ale i tak najważniejsze jest działanie. Tu też zawiodła mnie na całej linii: włosy po niej mam tak tępe, nieprzyjemne w dotyku, wręcz jakby wysuszone, a stosowana jako 1 o w metodzie omo powodowała, że szampon nie chciał się rozsmarowac na włosach, przez co zużyłam go 2 razy tyle, niż normalnie (przy innych maskach to się nie zdarza). Jedyny plus, że nie skusiłam się od razu na litr (a miałam ochotę), tylko rozwaga wzięła górę i na próbę wzięłam małe opakowanie, ale i tak go nie dokończę. Zużyję do nóg, ale jednak nie po to kupuję maskę, by zuzywać ją do golenia ;).
OdpowiedzUsuńU mnie on do mycia się spisuje właśnie najlepiej ☺ jako maska średnio oj średnio.
Usuńmam pytanie niezwiązane z powyższym postem ;) w swojej pielęgnacji włosów trzymam się reguły, że podczas pierwszego mycie nakładam produkt czysto proteinowy, 2 mycie humektant i emolient, a 3 i 4 emolienty i proces się powtarza. czy uważasz, że dobrym pomysłem będzie np użycie podczas pierwszego mycia produktu proteinowo humektantowo emolientowego ? bo ciężko na rynku o takie produkty typowo proteinowe tylko właśnie dużo jest takich 3 w 1...
OdpowiedzUsuńpowiem Ci że najlepiej taki 3 w 1 :)
UsuńNie miałam kremu od Biolaven. Ja miałam od nich dwa kremy do twarzy, które okazały się za ciężkie i trochę do marki się zraziłam. Dałam jej jeszcze jedną szansę w postaci płynu micelarnego i muszę powiedzieć, że mnie zaskoczył :)
OdpowiedzUsuńMoże po ten krem też sięgnę :)
kremy mają ciężkie faktycznie :)
UsuńJak dla mnie Biolaven ma leciutkie kremy. Ciężkie są te z Sylveco.
UsuńUżywam kremu z aloesem
OdpowiedzUsuń