Witajcie Kochani :)
Ostatnio troszkę mniej mnie na blogu, ale Mały intensywnie ząbkuje - dzisiaj już widać mały kawałeczek pierwszego zębolka na dole, brawo my :D Tymczasem chciałabym Wam dzisiaj napisać o mojej małej przygodzie z rozjaśnianiem włosów kwasem jabłkowym. Pomysł zaczerpnęłam z bloga Hennatto - KLIK KLIK. Sporo informacji i efektów rozjaśniania znajdziecie również na facebookowej grupie na temat hennowania włosów - KLIK KLIK. Jestem po 3 rozjaśnianiach za pomocą kwasu jabłkowego. Czy jestem zadowolona z efektów? W jaki sposób sporządziłam rozjaśniającą mieszankę? Przeczytajcie dalej :)
1. Przepis na mieszankę rozjaśniającą
Postanowiłam zrobić sobie maskę rozjaśniającą na bazie kallosa color. Łyżeczkę kwasu jabłkowego rozpuściłam w niewielkiej ilości wody i połączyłam z 4 płaskimi łyżkami maski kallos color. Nałożyłam wszystko na lekko wilgotne włosy, starając się ominąć skórę głowy - to jednak kwas i mógłby piec i podrażnić. Trzymałam wszystko 30 minut i spłukałam. Następnie umyłam włosy kallosem color i po każdym z 3 rozjaśniań nakładałam coś nawilżającego - a to maskę ziaji z olejem arganowym i tsubaki z dodatkiem oleju i panthenolu, a to robiłam płukankę lnianą. Następnie stylizowałam włosy żelem lnianym, żeby je dodatkowo lekko nawilżyć. Wiem, że są osoby, które dają dużo więcej kwasu. Sama zauważyłam już lekkie przesuszenie włosów po pierwszym rozjaśnianiu, nie chciałam zatem szaleć i nie zwiększałam ilości.
2. Efekty po trzykrotnym rozjaśnianiu
Powiem szczerze, że efekty są widoczne, ale nie są bardzo spektakularne. Mam dość mocno nadbudowaną hennę khadi red, żałuję, że wcześniej nie trafiłam na podlinkowaną wyżej grupę na temat hennowania - rozegrałabym wszystko inaczej i mieszałabym hennę z cassią. Chciałam zdjąć z włosów trochę ten kasztanowy odcień i lekko je rozjaśnić. Niby się udało, ale myślałam, że będzie to mocniej widać. Po 3 rozjaśnianiu włosy są też przesuszone. Nie jakoś tragicznie, bywało gorzej, ale jednak to widać. Macie zresztą zdjęcie ;) Widać, że końcówki są bardziej suche i lekko przerzedzone - muszę zrobić im kilka mocniej nawilżających kuracji, żeby do siebie doszły i znowu stały się bardziej mięsiste.
Tutaj przed rozjaśnianiem:
A tutaj już po:
Tutaj jeszcze kilka innych zdjęć do słoneczka. Nie wiem, czy widać różnicę, ja na żywo widzę, ale jak już wspominałam - nie jest spektakularna, a szkoda, liczyłam na mocniejszy efekt :( Poniżej włosy w słoneczku, zatem są bardziej rude:
Nie sięgnę raczej po chemiczny rozjaśniacz, zatem pozostają mi moje kasztanowo-rude włosy. Choć kto wie, co mi kiedyś do głowy wpadnie ;) Biorę się teraz za nawilżanie włosów. Udało mi się też dorwać pozostałe saszetki maseczek z lidla cien professional - mam już wszystkie, niedługo zrobię porównanie :)
właśnie słyszałam wiele dobrego :)
OdpowiedzUsuńJa to najbardziej lubiłam Twój naturalny :D Ale przy tak wypielęgnowanych włosach to chyba każdy kolor może się obronić :)
OdpowiedzUsuńO rany, naprawdę Aniu lubiłaś mój naturalny? :) ja sama za nim nie przepadałam, a i z każdej strony słyszałam, że taki szaro bury i nijaki ;)
UsuńWiadomo, gusta są różne, a ten słynny polski blond z popielatymi tonami najbardziej krytykują chyba same Polki, bo lubimy tak sobie umniejszać, a ponadto z mediów rzeczywiście bije nas po oczach co innego ;) Ale ja zawsze lubiłam ten odcień włosów, do Twojej karnacji moim zdaniem bardzo pasował. Mam też takie małe prywatne "zboczenie", że rude włosy podobają mi się kiedy są miedziane ("pomarańczowe"), a czerwone tony (od kasztana po typową czerwień, też bardzo modną parę lat temu) są raczej nie nie moje, więc z tym większym rozrzewnieniem wspominam tamten kolor ;) Ale zawsze powtarzam: włosy są dla nas, a nie my dla nich, i tyle w temacie :D
UsuńBardzo Ci dziękuję Aniu za te słowa :*
UsuńNie słyszałam o tej metodzie, ale bardzo ładnie Ci wyszło :) Ja z czerni zeszłam do baaaardzo jasnego koloru ale włosy ratuję właśnie maskami Kallosa;)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że nie uzyskałam jaśniejszego odcienia ;)
UsuńNie raz czytałam na blogach dziewczyn o tej metodzie ale nigdy nie miałam okazji wypróbować. Może gdy uda mi się zapuścić swój naturalny kolor skuszę się na ten kwas :)
OdpowiedzUsuńNa naturalkach może efekt będzie mocniejszy :)
UsuńWidzę różnicę :) Mnie do tego zabiegu nie ciągnie a wręcz przeciwnie - ja to się przyciemniam ;)
OdpowiedzUsuńA to nie ma co sięgać po kwas :)
UsuńNa moich naturalkach i pozostałościach blondu kwas nie zrobił nic :-( I też było mi smutno, bo oczekiwałam chyba efektów jak po rozjasniaczu :D hahaha :D Ale będę próbowała jeszcze!
OdpowiedzUsuńNo właśnie czytałam, że u Ciebie efektu praktycznie w ogóle nie było :(
UsuńHmm kusi ten kwas jabłkowy, zwłaszcza,że marzę o jaśniejszej górze włosów:D
OdpowiedzUsuń