Witajcie Kochani :)
W pielęgnacji mojej twarzy i ciała od kilku miesięcy prym wiedzie naturalna pielęgnacja. Bardzo uważam na to, co wklepuję w swoją skórę. Ciekawe, czy uda mi się kiedykolwiek to samo powiedzieć o pielęgnacji włosów, na razie się na to nie zapowiada ;) Jakiś czas temu przechadzałam się po Kosmyku, który pełen jest kosmetyków Ecolab - bardzo lubię tą firmę, mają wspaniałe, emolientowe składy. Moją uwagę przykuły apetyczne limonki na pewnym opakowaniu. Był to kartonik, w którym znajdowało się masło marokańskie Ecolab. Wrzuciłam je od razu do koszyka, ponieważ ostatnio smarowałam się jedynie oliwką i skończyły mi się wszystkie masła i balsamy. Chciałabym Wam dzisiaj napisać o nim coś więcej ;)
Skład:
Aqua, Hamamelis Virginiana Glycolic Floral Water (woda oczarowa), Оrganic Theobroma Cacao Seed Butter (organiczne masło kakaowe), Caprylic / Capric Triglycerides, Glycerin, Glyceryl Monostearate, Glyceryl Stearate SE, Оrganic Prunus Amygdalus Dulcis Oil (organiczny olej ze słodkich migdałów), Citrus Hystrix Leaf Extract (ekstrakt limonki), Pistacia Nut Oil (olej z orzeszków pistacjowych), Stevia Rebaudiana Leaf Extract (ekstrakt z liści Stevii), Averrhoa Сarambola Extract (ekstrakt z owoców karamboli), Acrylates/Vinyl Isodecanoate Crosspolymer, Perfume, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Iron Oxides 77491.
Skład masełka jest bardzo emolientowy - bardzo lubię firmę ecolab właśnie za te emolientowe składy, moje włosy i skóra bardzo je lubią :) Co tutaj mamy ciekawego? Zaraz po wodzie znajdziemy wodę oczarową, dalej masło kakaowe (czuć, że jest go sporo, masełko jest zbite i gęste), kolejny emolient, nawilżająca gliceryna, kolejne dwa emolienty, olej ze słodkich migdałów, ekstrakt z limonki, olej pistacjowy, ekstrakt ze stewii, ekstrakt z karamboli, polimer, potem już zapach i konserwanty.
Opakowanie:
Masełko zapakowane jest w ładny kartonik, który w środku mieści 150ml słoiczek. To nieco mniej, niż standardowa 200 lub 250ml pojemność. Wszystko wykonane jest z solidnego plastiku, już raz produkt spadł mi na ziemię i nic mu się nie stało ;)
Konsystencja i zapach:
Zapach mnie zachwycił, miałam nadzieję, że masło będzie pachnieć limonką - i tak właśnie jest. Cudowna, świeża nutka, nie czuć w niej ani grama chemii. Coś wspaniałego. Czuć je jeszcze delikatnie na skórze po wysmarowaniu, ale nie bardzo mocno - tego też nie lubię. Konsystencja jest zbita i gęsta, jak na prawdziwe masełko przystało. Czuć, że jest tutaj sporo masła kakaowego ;)
Działanie:
Uwielbiam nakładać na lekko wilgotną skórę po kąpieli wszelkie olejki i masła, zwłaszcza te czyste, typu masło shea czy olej kokosowy. Czasem jednak mam ochotę sięgnąć po coś gotowego, wtedy do akcji wkracza masło marokańskie ecolab. Produkt jest gęsty i zbity, nie potrzeba nakładać go zbyt wiele na jedną aplikację. Mimo swojej bogatej konsystencji - dość dobrze się rozsmarowuje i zostawia skórę tak wspaniale wygładzoną, miękką i nawilżoną. Nie mam wielkich problemów z suchą skórą, jednak mam wrażenie, że do takiej bardzo mocno przesuszonej masło może być za słabe - tutaj już pewnie trzeba by uderzyć wysokimi dawkami mocznika, tak chociaż 10-15% ;) Jednak do takiej lekko przesuszonej skóry - masełko powinno być idealne. Nie używam go po każdej kąpieli, wystarczy około 2 razy w tygodniu, żeby zachować dobre efekty. Nie wiem, czy też tak macie, ale mi szybko nudzą się masła, kremy i balsamy, których zapach mi się nie podoba. Często odkładam je wtedy gdzieś w czeluści łazienkowej szafki i tak sobie stoją. Tego masełka używam jednak z wielką przyjemnością. Jest jeszcze wersja grecka, kenijska i tajska, któreś na pewno jeszcze kiedyś kupię ;)
Lubicie takie odżywcze masełka do ciała, czy stawiacie na lekkie balsamy i mleczka? :) Całuję :*
Zaglądnij w wolnej chwili na mojego instagrama:
Oraz facebooka :)
Ja niedawno skończyłam masło macadamia z Eco Lab i muszę przyznać, że jestem zawiedziona :(
OdpowiedzUsuńMasełko było gęste i treściwe, ale słabo się wchłaniało i rano po obudzeniu wciąż czułam jego warstwę na skórze, którą wcale nue była nawilżona ani odżywiona. Drażnił mnie też jego mocny kwiatowy zapach. Duży zawód :(
Szkoda strasznie, ja nie przepadam też za kwiatowymi zapachami, to będę wiedzieć, którego unikać ;)
UsuńJa mam właśnie taką mocno suchą skórę, więc u mnie te większe stężenia mocznika to podstawa. Takie bardziej emolientowe niż humektantowe mogę ewentualnie zastosować naprzemiennie z tymi humektantowymi, ale to maks co mogę znieść ;)
OdpowiedzUsuńA to pewnie lubisz się z 10% mleczkiem z isany co? :) U mnie już wystarczają zupełnie takie emolientowe produkty, choć kiedyś miałam tak suchą skórę, że tylko coś z wysokim mocznikiem działało ;)
UsuńNie stosowałam jeszcze tego kremu, a by mi się przydał.. Gdzie go wyhaczylaś jesli moge wiedzieć? ;)
OdpowiedzUsuńW Kosmyku :)
UsuńChętnie bym je wyprobowala:)
OdpowiedzUsuńnie miałam, ale mnienie ciągnie wogle do tej firmy. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńU mnie jakoś się zaczęło od szamponu, potem maska i już poleciało :)
UsuńJa uwielbiam takiego odżywczego kopa, ale od czasu do czasu :) Skóra na ciele również może mieć skłonności do zapychania (moja ma ;]).
OdpowiedzUsuńA to moja na szczęście nie, podejrzewam, że mogłabym się smarować czystą parafiną i nic by mi nie było hehe ;)
UsuńŚwietna recenzja. Też ostatnio zaczynam kupować naturalne kosmetyki. Z tego co czytam na tym blogu, to się opłaca. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń