Witajcie Kochani :)
Ostatnio słyszałam na kilku blogach zachwyty nad olejem z nasion bawełny - a jako, że jeszcze go nie miałam, to postanowiłam nie tak dawno kupić sobie 50ml buteleczkę. Bardzo polubiłam również mleczko bawełniane jako półprodukt, dodawany do maseczek (KLIK POST), liczyłam zatem, że olej bawełniany spisze się tak samo dobrze. Niestety troszeczkę się przeliczyłam - przeczytajcie jak olej z nasion bawełny spisał się w pielęgnacji moich fal :)
*Swój olej mam ze sklepu e-naturalne, zimnotłoczony, ale rafinowany, bez zapachu. Za 50ml oleju dałam 11zł, nie tak źle, zwłaszcza, że na jeden raz idzie mi dosłownie łyżeczka oleju, czasem nawet troszeczkę mniej. Nie lubię kupować od razu wielkich, 100 czy 250ml buteleczek, kiedy nie wiem, jak dany olej się spisze ;)
*Kiedy popatrzymy na tabelkę z zawartością kwasów tłuszczowych, możemy znaleźć naszą bawełnę: ma ona sporo kwasów nasyconych, bo aż 25% (które mogą puszyć włosy), 20% kwasów omega 9 oraz 54% kwasów omega 6. Oczywiście wartości są orientacyjne, procenty mogą między sobą troszkę się różnić w zależności od pochodzenia oleju. Kiedyś nie odważyłabym się przetestować oleju z tak dużą zawartością kwasów nasyconych, teraz moje włosy lepiej na nie reagują, choć to też nie reguła ;)
*Jak olej spisał się w pielęgnacji moich fal? Najczęściej olejowałam nim włosy na sucho, na jakieś 2 godzinki, jak i na całą noc. Jeden raz również na nawilżającą maskę. Niestety w żadnym w tych przypadków nie byłam do końca zadowolona z działania. Niby nie spuszył jakoś bardzo moich włosów, ale były po nim takie dziwne w dotyku, jakby lekko suche. Na pewno nie przyczynił się do ich ładniejszego wyglądu, nie dociążył, nie nabłyszczył, nie uelastycznił, jak potrafią to zrobić inne oleje. Kilka razy zabezpieczałam nim końcówki, mam wrażenie, że po kilku godzinach były bardziej suche i szorstkie. Niestety nie polubiliśmy się tak, jak na przykład z opisywanym niedawno olejem marula - KLIK RECENZJA :) Nie miałam większych problemów z jego zmyciem, konsystencja nie jest bardzo ciężka.
*Dokańczam go do twarzy, stosuję jako wieczornym krem w duecie z kwasem hialuronowym. Tutaj faktycznie ładnie zmiękcza i dość szybko się wchłania, odżywia i nawilża. Nie mam zastrzeżeń, choć cudów też nie robi, jak np. olej z róży piżmowej ;)
Tak sobie przeglądałam swoje olejowe recenzje KLIK KLIK i zauważyłam, że większość olejów bardzo lubię :) Znajdzie się jednak kilka wyjątków, które wybitnie się u mnie nie spisują - np. olej rokitnikowy, oliwa z oliwek, olej rzepakowy, arganowy, ryżowy, olej sojowy czy olej z ostropestu. Teraz do grona dołącza bawełna ;) Testowałyście już ten olej, czy wszystko przed Wami? Całuję :*
Zapraszam na mojego instagrama:
Oraz facebooka:
U mnie się sprawdził na włosach. Jestem bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńA to super :):)
UsuńNie testowałam i pewnie nieprędko przetestuję - butelka jedwabnego z Eco Labu jest ogromna :D
OdpowiedzUsuńPrawda hehe ;) Ja już dałam jednej osobie odlewkę, a nadal mam prawie pół buteleczki :)
UsuńTyle już miałam olei, ale z bawełny jeszcze moje włosy nie znają ;)
OdpowiedzUsuńMoże niedługo poznają? :)
UsuńNie znam
OdpowiedzUsuńJa miałam olejek z nasion bawełny i Na prawdę byłam z niego bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie sporo osób go chwaliło ;)
UsuńNie używałam, nawet chyba nie słyszałam o tym, jak wpływa na włosy - dobrze wiedzieć :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio dość często o nim czytałam :)
UsuńKasiu, czyżbyś wrzucała wszystkie kwasy nasycone do jednego worka? Może u Ciebie robi różnicę, czy długie czy krótkie? :)
OdpowiedzUsuńNie nie Kochana Wiedźmo ;) Choć powiem Ci, że sama już nie wiem, które jak u mnie działają, zmieniło się jakiś czas temu i dalej nie wiem, muszę znowu z shea spróbować ;)
UsuńO to ja się nie znam które oleje mają krótkie a które długie. Jak to rozróżnić? I które bardziej puszą włosy?
UsuńSama już nie pamiętam do końca, jak to było, troszkę na wikipedii jest:
Usuńhttps://pl.wikipedia.org/wiki/Kwasy_t%C5%82uszczowe
I tutaj taka informacja:
Krótkołańcuchowe (zawierają do 6 atomów węgla w cząsteczce)
Średniołańcuchowe (zawierają od 8 do 14 atomów węgla w cząsteczce)
Długołańcuchowe (zawierają ponad 16 atomów węgla w cząsteczce)
Podejrzewam, że Czarownicująca u siebie na blogu również coś na ten temat ma :)
Czyli wychodzi na to, że taki np. olej kokosowy jest średniołańcuchowy, a masło shea długo ;)
UsuńPrzyda się jeszcze tabelka z masłami i olejami, jaki kwas nasycony przeważa :)
UsuńTUTAJ
Kasiu mam problem następujący. Mam włosy ekstremalnie wysokoporowate a muszę używać szamponu z SLS bo skóra głowy tego wymaga. Także na długości muszę je chronić przed szamponem. Niestety nawet ciężkie odżywki nie dają rady. Tylko olej lub krem. Ale one z kolei obciążają moje włosy bardzo. Czy jest jakież rozwiązanie jak skutecznie chronić włosy a jednocześnie nie być skazaną na ich obciążanie?
OdpowiedzUsuńNo to jest problem niestety, bo fajnie by było, jakbyś mogła używać czegoś delikatniejszego :( A może to kwestia też poszukania dobrego szamponu, z SLS, ale takiego, który jakoś koszmarnie jednak nie przesuszy włosów, a porządnie domyje skórę głowy? Próbowałaś Kochana saszetkowego szamponu banii agafii, tego odżywczego? Chwaliłam go tu na blogu, nie wysusza tak, jak zwykłe ziołowe SLS-iaki.
UsuńBo rozumiem, że w metodzie OMO jako pierwsze O jakiś cięższy silikonowiec nie zdaje egzaminu? Coś w stylu nie wiem, czarnej maski marokańskiej czy biovaxa olejowego?
Tak, ciężki silikowiec niestety nie chroni, jakaby nie była maska czy odżywka to jest za delikatna, żeby ochronić moje włosy przed przesuszeniem. A ten szampon Agafii, o którym piszesz to jest tylko w saszetkach? Bo jak tak to obawiam się, że będzie kompletnie niewydajny, ja zużywam na raz dość dużo szamponu. Obecnie używam szamponu Avea a aloesem, bo pamiętam jak kiedyś pisałaś na blogu, że jest trochę delikatniejszy i może jest, ale wciąż nie obejdzie się bez porządnego zabezpieczenia włosów na długości ale z tym właśnie mam problem.
UsuńSam przerabiałem SLeS co 2 mycie i nic nie uchroniło moich fal przed przesuszeniem. A olej za często stosowany przeciążał moje cienkie włosy. Pomogło jedynie przerzucenie się na szampon (NS Moc Morala) m.in. z detergentem z drugiej grupy (słabszy niż SLSy) - Sodium Cocoyl Isethionate. Mam skłonności do ŁZS, więc SLSy wskazane, choć moja skóra i przede wszystkim włosy błagały o litość - tak przesuszone.
UsuńA Ty, anonimie, dlaczego musisz stosować szampony z SLS na skórę? Też ŁZS? A jak surfakanty z drugiej grupy za słabe, to próbowałaś z ALS albo Sodium Cocoyl Sarcosinate? U mnie ALS też dawał radę.
Nie, na szczęście nie ŁZS, po prostu mam tak mocno przetłuszczającą się skórę głowy, że szampony bez SLS kompletnie się nie sprawdzają, gdyż praktycznie od razu po ich zastososowaniu czuję się jakbym miała na głowie olej, kompletnie nie domywały ani nie odświeżały skóry głowy, toteż obawiam się, że te z delikatniejszym detergantem też nie domyją, ale przyznam, że nie sprawdzałam tego. Jest jakiś blog ze spisem takich szamponów z tymi łagodniejszymi detergentami? Przyznam, że nie bardzo wiem gdzie tych szamponów szukać. Do tej pory tylko SLS brałam pod uwagę. W moim wypadku ważne jest też, żeby szampon był wydajny, najlepiej w dużej butelce i w przyjaznej cenie, bo dużo szamponu schodzi mi na jedno mycie.
UsuńFaktycznie Andrzej może mieć rację, żeby celować w inne detergenty - też dość mocne, ale już nie SLS. Ten szampon babci agafii niestety tylko w saszetkach i mało wydajny, to fakt. Nie widziałam nigdzie takiego bloga ze spisem szamponów z czymś nieco delikatniejszym od SLS, ale nie tak delikatnym, jak np. ecolaby czy babydreamy. A próbowałaś dziecięcego bambino? On ma chyba SMS, nie jest tak delikatny, jak typowo dziecięce szampony, a ładnie mył. Tylko nie wiem, czy lubisz się ogólnie z dziecięcymi szamponami. Moja recenzja jest TUTAJ
UsuńPrzyszły mi do głowy szampony baikal herbals - z magnesium laureth sulfate. Albo szampony organic shop - z sodium coco sulfate. Jest jeszcze dr. konopka - ma sodium coco sulfate, bo już szampony planeta organica afryka mogą być za ciężkie, sporo oleju mają, ale też mają SCS.
Mi na przetłuszczanie pomógł rozmarynowy szampon Lilla Mai. Zawiera Decyl Glucoside, jest dość wodnisty (no dobra, to myjąca woda), kosztuje około 30 czy 40zl.
UsuńA tak naprawdę na stałe pomogło mi mycie odżywką i peelingi skóry głowy (mechaniczne cukrem i enzymatyczne Cerkogelem) ;-)
Dziękuję Kasiu, przetestuję to z podanych przez Ciebie szamponów, które uda mi się znaleźć stacjonarnie, choć przyznam, że mam obawy - ten SLA ledwo daje radę domyć mi głowę i na tyle przedłużyć świeżość włosów, że można je myć co drugi dzień, więc obawiam się, że te słabsze mogą nie dac rady, ale jak nie spróbuję to nie będę wiedziała. Co do Bambino to nie pamiętam, czy go stosowałam, bo miałam taki ciąg na dziecięce szampony dość dawno temu, że używałam każdego jaki był wówczas na rynku, ale żaden się nie sprawdził. Bambino mógł też się trafić, ale nie pamiętam. Na pewno była dziecięca Shauma, Bambi, Nivea dla dzieci.
UsuńJa jak odstawiłem SLeS i przerzuciłem się na ten z SCI jeden dzień mycia; Ecolab Uspokajający (ten to już łagodny i nawilża) przy następnym myciu i tak na zmianę, to głowa nie wymaga mycia przez 2 dni, 3-go dnia myję. Kiedyś przy stosowaniu SLeS było mycie codziennie i nieraz jak umyłem wieczorem, to w południe następnego dnia była przetłuszczona... Po prostu jak się katuje tak skórę głowy mocnymi detergentami, to organizm się broni i wydziela więcej łoju.
UsuńSam do końca jeszcze nie opanowałem przetłuszczania ze względu na moje skłonności do łojotoku (zapewne za sprawą androgenów DHT...), ale słabsze detergenty i nawilżanie naprawdę dają efekty. Peelingi cukrowe/Cerkogelem pewnie też, jak tu Sayaka wspomniała, ale u mnie to norma co tydzień, bo przy ŁZS łatwo o nadmiar łuski.
Spróbuj. Tym bardziej, jeśli nie masz ŁZS :)
A to widzisz, to masz trochę inaczej jednak. U mnie bywało w przeszłości tak, że jak myłam różnymi szamponami na zmianę to moja skóra się lubiła buntować i łuszczyć się. Chyba odpowiada jej mycie jednym szamponem dłuższy czas. Poza tym ja też czytałam, że mocne detergenty wysuszają, przez co wydzielanie łoju się nasila, ale muszę powiedzieć, że u mnie to się nie sprawdza. Myję od lat tylko szamponami z SLS i dzięki temu mogę myć włosy co 2 dzień. Jak tylko się przerzucałam na szampony bez SLS to musiałam je myć codziennie.
UsuńI czy ktoś mogłby mi napisać, które z tych łagodniejszych detergentów, które podała Kasia są najsilniejsze a które słabsze? Ułożyć je od największego zdzieraka do najłagodniejszego? Poza SLS i SLES, które są jednakowo silne nie używałam innych, więc chciałabym wiedzieć, który ma jaką siłę oczyszczania jak będę wybierać szampon.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTutaj jest fajny wpis:
Usuńhttp://www.wiedzmabloguje.com/2012/03/sowo-o-szamponach-i-skadnikach.html
Posortowane w grupy i od najsilniejszego do najsłabszego działania.
Oo, dziękuję za ten wpis Wiedźmy, przyda się wszystko w takim jednym miejscu ;)
UsuńDroga Kasiu, piszę z prośbą o radę. Olejuję włosy ponad pół roku, regularnie, przed każdym myciem. Niestety pomimo wielu prób żaden olej nie wywołał u mnie efektu łał. Oczywiście po takim czasie stosowania olejów widzę jakąś poprawę, ale żaden pojedyńczy olej nie daje pożądanego efektu, a nawet nie mogę określić czy któryś nadaje się bardziej a inny mniej. Wiem, że często sugerujesz się zawartością kwasów w olejach. Jedyny olej który wywołał lepszy efekt na moich włosach był to olej łopianowy, czy moglabyś więc określić jaki inny olej ( na podstawie właśnie tych kwasów) mógłby moim włosom się przysłużyć? Dodam oleje których używałam: lniany, kokosowy, awokady, sesa, musztardowy, amla, kameliowy, eco lab z jedwabiem, oliwa z oliwek). Bardzo liczę na Twoją wiedzę i że pomożesz mi w końcu znaleźć olej który moim włosom podpasuje ( dodam, że są cieńkie i wysokoporowate od ucha w dół ). Bardzo serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA Kochana który to był olej łopianowy, jakiej konkretnie firmy? Bo z tego co widzę, to oleje łopianowe to głównie ekstrakt z łopianu w jakimś oleju nośnikowym albo na parafinie. A może to parafina tak dobrze zadziałała, niektóre włosy ją lubią, mocno dociąża? :)
UsuńMiałam tak samo przez dwa lata, olejowalam i nic, żaden olej. Po olejowaniu wręcz szorowalam je szamponem by je domyć i to bylo przyczyną. Nakladalam bardzo dużo oleju bo moje włosy go pily wręcz a potem 3-4 krotnie mylam szamponem, żeby nie byly tluste. Okazalo sie ze moje włosy kochaja większość olei ale w malej ilości i zmywane maska nawilżająca, albo w ogóle maska i mam w końcu ten efekt wow�� może podobnie jest u ciebie..
UsuńSama na początku pamiętam, jak szorowałam włosy szamponem ziołowym i dziwiłam się, że po tym olejowaniu to jeszcze gorzej ;)
UsuńBył to łopian z Nami. Możliwe, że była to parafina, moje włosy to jeden wielki puszek pomimo intensownwnego olejowania i probowania wielu masek ( ostatnio nawet kupilam czarną marokanska tak zachwalana, a u mnie bez efektu..) jak mogę sprawdzić czy to parafina zadzialala? Jakies odzywki/maski z nią sprawdzić?
OdpowiedzUsuńHmm, ciężko mi Kochana powiedzieć, na bazie jakiego oleju są te ekstrakty, bo pisze olejowy ekstrakt np. z łopianu. Ale tak mi przyszła do głowy ta parafina, że są włosy, którym właśnie ona służy, a nie inne, typowe oleje. Wiem, że niektóre maseczki joanny mają parafinę, możesz pooglądać w drogeriach :) Nie są drogie :)
UsuńNie używałam jeszcze oleju bawełnianego ale moja lista olejów, które się nie sprawdziły jest tak podobna do twojej, że wolę nie ryzykować. Może kiedyś go kupię do twarzy ;)
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie lepiej nie ryzykować :) Do twarzy jest całkiem ok, choć też jakoś specjalnie mnie nie zachwyca, ot taki średniaczek :)
UsuńJa planuję jego zakup do włosów i jestem ciekawa jak się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u Ciebie będzie lepiej ;):)
UsuńMam go i czeka na moje włosy :D
OdpowiedzUsuńniezły sposób i wykonanie sukces tkwi w prostocie :D
OdpowiedzUsuń