Witajcie Kochani :)
Ostatnio na facebooku odważyłam Wam się pokazać moje włosy prawie od razu po wstaniu z łóżka, bez żadnej reanimacji. Chciałam dzięki temu pokazać, że nawet moje, bardzo pielęgnowane i zdrowe fale potrzebują rano kilku kroków, żeby odzyskać skręt i wyglądać po prostu ładniej. Kiedyś znakomicie spisywała się u mnie jedna metoda - wieczorem umyć włosy, nałożyć łyżeczkę mocnego żelu, aż powstaną strączki. I tak położyć się spać. Rano odgnieść resztkę strączków i włosy były gotowe. Teraz niestety włosy są całkiem zdrowe, spadła mi porowatość i łyżeczka żelu już nie przejdzie, włosy są obciążone, przez co strączków praktycznie brak. No i rano muszę kombinować ;)
Wpis o reanimacji włosów rano znajduje się TUTAJ, a TUTAJ metody, jak można spróbować przetrwać noc, żeby rano nie obudzić się z miotłą na głowie ;) Od kilku miesięcy śpię normalnie, nie używam chustek, nie przerzucam włosów za łóżko (teraz nawet nie mam takiej możliwości). Ma mi być wygodnie, nie chce mi się myśleć o tym, żeby nie zrzucić chustki czy nie przygnieść włosów. Przez to rano włosy wymagają reanimacji. Testuję teraz różne reanimujące psikadełka, dodaję głównie półprodukty, ale również trochę gotowej odżywki czy żelu lnianego. Jak wymyślę jakiś fajny, nowy przepis, na pewno Wam go tutaj zaprezentuję. Teraz jednak chcę jeszcze raz pokazać, jak moje włosy wyglądają rano, tuż po wstaniu z łóżka, bez zmoczenia ani żadnej reanimacji skrętu.
Wreszcie świeży kolorek po hennie ;) Oba zdjęcia bez lampy, w naturalnym świetle. Jak widać, skręt jest słabszy, włosy troszeczkę bardziej matowe, potrzebują pomocy ;)
Tutaj zdjęcie po lewej bez lampy, po prawej z lampą. Z tyłu moje włosy zawsze słabiej się kręcą i nie wyglądają wyjściowo - trzeba je zmoczyć i dougniatać z czymś ;)
Najlepsza, ale i najbardziej czasochłonna metoda porannej reanimacji to zmoczenie włosów i nałożenie dosłownie kapki kremu do loków boots. Potem trzeba włosy podsuszyć, bo są mokre, a moje teraz coraz dłużej schną. Krem ten jest mocno emolientowy, pięknie ogranicza puch i podkreśla skręt. Czasami zamiast kremu używam niewielkiej ilości jakiegoś słabego żelu do włosów z niewielką ilością polimerów. Obecne bielendy mają alkohol, ale z tego co widziałam dużo dalej w składzie, mam taki jeden i używam ;) Najszybszą metodą jest użycie sprayu reanimującego na suche włosy - swego czasu robiłam taki spray z 200 ml wody, łyżeczki balsamu ecolab oraz łyżeczki żelu lnianego. Wszystko konserwowałam. Fale jednak nie są po tym aż tak przyjemne w dotyku, jak przy zmoczeniu i zaaplikowaniu kremu lub żelu. No coś za coś, zależy, ile czasu mam rano ;) Najlepiej moje włosy wyglądają jednak umyte rano, ale to troszeczkę zajmuje - samo mycie czy potrzymanie maseczki niekoniecznie, ale już suszenie i stylizacja to jakieś 20 minut w moim wypadku.
Musicie robić coś z Waszymi falami lub lokami rankiem, czy macie to szczęście i wyglądają pięknie bez żadnych zabiegów? :) Całuję :*
A może odwiedzisz mnie na instagramie?
I na facebooku?:)
Ładny skręt :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńCzęsto piszesz jak inaczej reagują Twoje włosy na różne rzeczy po spadku porowatości i widzę, że jednak trochę problemów z tym spadkiem, więc może nie powinnam się aż tak starać o swój spadek ;). Tylko, że u mnie bardzo pielęgnowane fale nie idą w parze z tym, że są coraz zdrowsze.
OdpowiedzUsuńNo to prawda, muszę się troszkę na nowo nauczyć pielęgnacji hehe ;) Ale to też tak szybko się nie dzieje, więc myślę że nie ma co na razie się martwić. Choć ja momentami wolałam moje, jak były bardziej zniszczone, bo ładniej się kręciły ;)
UsuńA no własnie, wszystko ma plusy i minusy ;).
UsuńTo musisz się jednak trochę nagimnastykować, mi ogarnięcie włosów zajmuje minutę czyli przeczesanie raz dwa szczotką. Jak chce mi się bawić dłużej to zmoczenie dłoni wodą, przeczesanie po włosach i tak ze 2-3 razy, zostawić do wyschnięcia i jest dobrze. Próbowałam innych metod ale się u mnie nie sprawdzały i były czasochłonne.
OdpowiedzUsuńChyba troche zazdroszcze:), ale ja z kolei nie czesze wlosow wcale, tylko na mokro po myciu. Inaczej wygladam jak lwica Elza :)
UsuńOj również zazdroszczę, u mnie to się trzeba troszkę rano pobawić ;) Jakbym przeczesała, to musiałabym potem zmoczyć i coś wgnieść i ugnieść, bo inaczej też lew ;)
UsuńMi się włosy nie puszą, to może dlatego :) Rozczesanie pozwala mi ustawić włosy tam gdzie mają być i zbić je w loki, inaczej rozdzielają się i zaplątują o siebie gdy zaczynają się kręcić i może się zrobić dred do ścięcia. Czasami wystarczy tylko zwilżonymi wodą palcami przeczesać, nie musi być narzędziem, byleby było bo inaczej stóg siana z grabiami :D
UsuńJa reanimuję :) Myję poprzedniego dnia wieczorem a ranem spryskuję je rozwodnioną odżywką d/s, wgniatam żel i wgniatam odżywkę b/s. Zostawiam do wyschnięcia a potem odgniatam :)
OdpowiedzUsuńByłam ostatnio oglądać Twoje loczki, jak one urosły! :)
UsuńCałkiem ciekawy sposób na reanimację, a loczki jak zwykle pięknie się prezentują. :)
OdpowiedzUsuńLadne wlosy :)
OdpowiedzUsuńJa reanimuje moje bardzo podobnie, przewaznie uzywam kremu z Boots lub Ole-cremu z L'Biotica, czasami zelu.
Spray reanimacyjny zrobie, jak dojdzie mi konserwant :)
Mam tylko boba, wiec wlosy z bokow ukladam do gory na poduszce i wymagaja jednak mniejszej reanimacji:)
Właśnie dostałam odlewkę oleokremu w wersji gold, zobaczymy, czy spisze się u mnie do reanimacji :)
UsuńSpray możesz sobie zrobić w małej ilości, przez kilka dni w łazience nie powinien się zepsuć bez konserwantu, no chyba że na dniach już ma być ;) Uważaj tylko teraz z nawilżaczami, ja teraz bardziej kombinuję woda + emolientowa odżywka, ewentualnie żel lniany ;)
Kupiłam oleokrem właśnie do reanimacji, ale nie spisał się - obciążył nawet w małej ilości, rozprostował loki. Stosowałam też na każdy inny mozliwy sposb, ale w ogóle sie u mnie nie sprawdził.
UsuńZobaczymy, jak będzie u mnie :) Dlatego cieszę się, że dostałam odlewkę, bo u mnie może być podobnie ;);)
UsuńA jak stosujesz takie spraye reanimujące? Po pierwsze jak dużo (tzn. jak mokre są włosy po nałożeniu) i po drugie: co potem? Odgniatasz? Suszysz?
OdpowiedzUsuńWłaśnie najlepiej spisują mi się Aniu spraye nałożone na zmoczone włosy - może nie takie cieknące, ale porządnie zmoczone. Tylko potem wieki mi schną, a wiem, że miałam kiedyś taki przepis na spray, który spisywał mi się na całkiem suche włosy. Na pewno była tam woda i żel lniany i właśnie pewna ilość emolientowej odżywki ;)
UsuńPrzeważnie potem włosy są tak miękkie, że nie trzeba specjalnie odgniatać jak wyschną, chyba że dam więcej żelu lnianego, to troszeczkę trzeba odgnieść.
Masz Aniu jakiś fajny przepis czy swój sposób na spray, bo może skorzystam :):)
A jak dużo sprayu? Hmm, no tak kilkanaście psików na całe włosy przeważnie. Bo jak dam za mało, to efekt niewielki, a jak za dużo, to też obciążone są potem lekko ;)
UsuńPolecam kosmetyki do włosów kręconych https://www.flora-cosmetics.net/wlosy-krecone
OdpowiedzUsuńOglądnę ;)
Usuńmoje raczej lepiej wyglądają po nocy na następny dzień od mycia niż w dniu mycia ,tak też widzę sama jak i ludzie mi mówią i fotograf który i tak zawsze miał jakies "ALE" do moich włosów :D , reanimuję dopiero po dwóch nocach od mycia bo robią się juz widocznie suche i loki się rozciągają , choć i tak spanie w czepku daje na prawdę bardzo dużo
OdpowiedzUsuńOo widzisz, to moje zupełnie odwrotnie :) Muszę wreszcie jakiś czepek dorwać, bo tamten mi się nie spisał :)
UsuńMnie się zawsze wydaje że moje włosy z rana wyglądają lepiej niż po całym dniu. Nie używam niczego do ich stylizacji.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :):) Moje rano dość często wymagają jakiś zabiegów, nawet małych ;)
Usuń