Witajcie Kochani :)
Tak tylko sobie piszę tutaj o włosach i włosach, a przecież nie samymi włosami człowiek żyje :) Mnóstwo razy prosiłyście mnie tutaj w komentarzach oraz e-mailach, aby pisała troszeczkę więcej o sobie. Co lubię czytać, jaki film oglądnę tego weekendu, co lubię zjeść, jaka jestem i ogólnie jak wygląda moja codzienność. Chcecie też częściej oglądać moje zwierzaki (króliczek Kasia oraz chomik Stefan) oraz synka, a za kilka miesięcy nawet dwóch ;) No po prostu chcecie mnie lepiej poznać, co jest dla mnie niezmiernie miłe i naprawdę wzruszam się zawsze, czytając takie prośby, a musicie wiedzieć, że wrażliwiec ze mnie wielki i wzruszam się stanowczo zbyt często :) Postanowiłam rozpocząć taki mały cykl pt. "Kasia na fali po godzinach". Dzięki takim postom będziecie mogli mnie właśnie lepiej poznać. Pojawią się pewnie jakieś przemyślenia, złote myśli czy zdjęcia z instagrama. Sama jeszcze do końca nie wiem, jak to będzie wyglądać, pewnie puszczę wodze fantazji i będzie ciekawie :) Z pewnością takie posty nie będą pojawiać się co chwila, chciałabym jednak, aby główną tematyką bloga nadal pozostała pielęgnacja i stylizacja włosów falowanych i kręconych oraz naturalna pielęgnacja. No to zaczynajmy, aż się denerwuję :D
Moje mieszkanko, do którego przeprowadziliśmy się w lipcu tego roku nie należy może do największych, jednak wiedziałam, że nie może w nim zabraknąć najważniejszego dla mnie mebla :) Płyty na te półeczki zamawiał i skręcał osobiście mój kochany Mąż. Wiedział, jak ważne są dla mnie książki, które pałętały się bez ładu i składu w całym domu. Teraz wszystko mam na swoim miejscu, a biblioteczka powoli się powiększa :)
Chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć o drugiej mojej pasji - obok włosów oczywiście - a mianowicie o rozwoju osobistym i książkach na ten temat :) Kilka lat temu byłam bardzo zakompleksioną dziewczyną, z bardzo niskim poczuciem własnej wartości i niewielką pewnością siebie. Miałam też inne problemy, w tym zdrowotne. Pewnego dnia, kilka lat temu, zupełnie przypadkiem przeczytałam na internecie fragment książki Pani Beaty Pawlikowskiej. Przeczytałam go raz i drugi, po czym zdumiona stwierdziłam, że rozdział ten w 100% opowiada o mnie. I tak zaczęła się moja przygoda z Panią Beatą, którą pieszczotliwie nazywam moją Beatką, kiedy opowiadam o niej znajomym czy rodzinie ;) Ta wspaniała kobieta ma wielu zwolenników, a także przeciwników. Sama bardzo dużo jej zawdzięczam i bardzo cenię sobie jej osobę. A że czasem lubi się powtarzać w swoich książkach - mnie osobiście kompletnie to nie przeszkadza, ponieważ każdą z nich przeczytałam już po kilka razy, utrwalając sobie wszystko, co było tam napisane. Zawartość jednej z półek mówi sama za siebie - a idzie do mnie jeszcze pocztą jedna z jej najnowszych książek - "Wyszłam z niemocy i depresji - Ty też możesz". Kalendarz na 2017 rok oczywiście musi być, w 2016 również towarzyszyła mi moja ulubienica :) Książki z serii "W dżungli zdrowia" kupiłam z czystej sympatii do autorki, choć sama żywię się nieco inaczej, to jednak są to całkiem ciekawe pozycje ;) Cała kolorowa seria "W dżungli podświadomości" czytana była przeze mnie już dwa, jeśli nie trzy razy ;) Na początek pracy ze sobą polecam jednak najbardziej "W dżungli życia" oraz "W dżungli codzienności". Planetę dobrych myśli lubię sobie otworzyć co kilka dni, na którejś ze stron i przeczytać, co tam ciekawego jest. Wiem, że pewnie możecie pomyśleć, że wpadłam w jakąś Beatkomanię :D Może rzeczywiście tak jest, pewnie przez to, że moja przygoda z wewnętrzną przemianą zaczęła się właśnie od niej i mam do niej jakiś przeogromny sentyment, nic na to nie poradzę :) Mogę jednak z pewnością być jej wdzięczna, ponieważ to właśnie Pani Beata uratowała mnie, moje życie i moją duszę - jakkolwiek patetycznie by to nie zabrzmiało :)
Ale spokojnie - mam też kilku innych, ulubionych autorów :) Po lewej stronie pieska widzicie twórczość Pani Louise Hay - kolejna wspaniała, ciepła kobieta. Jeśli czujecie się w życiu jakoś zakręceni, pogubieni i nie wiecie, co jest już prawdą, a co fikcją, polecam bardzo przeczytać książkę "Możesz uzdrowić swoje życie". Świetna jest również pozycja "Poznaj moc, która jest w Tobie". Reszta książek już mnie tak nie zachwyciła, acz czasem zaglądam do nich i czytam kilka przykładowych stron. Po prawej stronie mamy znaną chyba wszystkim "Potęgę Podświadomości". Początkowo podchodziłam do niej troszkę sceptycznie, autor jest bardzo religijny i pisze specyficznym językiem. Udało mi się jednak wyciągnąć z niej dla siebie wiele wartościowych rzeczy, chyba musiałam po czasie dojrzeć do tej lektury. Często do niej zaglądam i za każdym razem wyciągam dla siebie coś nowego i wartościowego. Dalej jest Pani Regina Brett - zaczęło się oczywiście od kultowej pozycji "Bóg nigdy nie mruga". Kolejne dwie książki kupiłam z czystej sympatii do autorki ;) Niebieska książka jest jednak najbliższa mojemu sercu. Jeśli jest mi troszkę źle i smutno albo po prostu mam sobie ochotę pomarudzić i ponarzekać (która z nas tak nie ma, przyznajcie się ;D), sięgam po którąś część, siadam, czytam kilka rozdziałów i prawie zawsze mi przechodzi ;) Miejmy na uwadze to, że autorka jest bardzo religijna, co części osób może przeszkadzać. Są to zbiory bardzo wartościowych felietonów, warto przeczytać chociaż tą niebieską pozycję :) O rany, ile kurzu za tym psiakiem, teraz dopiero zauważyłam, no nic, idealnej pani domu to ze mnie nie będzie, ale co tam ;)
Czy warto czytać takie książki o życiu, samorozwoju, pozytywnym myśleniu i wewnętrznej przemianie? Moim zdaniem jak najbardziej tak, chociaż samo tylko czytanie nie pomoże. Tutaj potrzebne są jeszcze ćwiczenia, takie jak afirmacje, zapiski w zeszycie, ćwiczenie wdzięczności, uczenie się miłości do siebie. Moja droga trwa już kilka lat, widzę ogromne efekty, które nie przychodziły jednak od razu - nie ma się co zrażać, to musi trochę potrwać :) Bardzo lubię także czytać bloga i słuchać audycji Michała Pasterskiego - bardzo polecam tam zaglądnąć w wolnej chwili, jeśli czujecie, że wszystko Was przytłacza, nie wiecie czego chcecie i macie ze sobą jakiś problem :)
Chyba zaraz skończę, bo zrobi mi się z tego posta tasiemiec, którego nikt nie będzie chciał czytać, a ja się tutaj tak produkuję ;) No, na koniec macie jeszcze Kasię - króliczka, który ma już prawie 10 lat, a ostatnio zrobiła się tak przytulaśna, że nie można wejść do pokoju i jej nie pogłaskać i nie przytulić. Kasia biega sobie wolno po pokoju Kubusia, pod biurkiem ma kuwetę, sianko i miseczki. Nic nie obgryza, wszystkie meble i dywan całe, no anioł a nie zwierzak ;)
No, a tutaj wycinek z naszego dnia - ja coś piszę albo czytam na komputerze, synek coś tworzy i bez przerwy do mnie gada, a Kasia mu pomaga ;);)
No, jest po północy, a ja właśnie skończyłam - też tak macie, że najlepiej Wam się myśli późną porą, kiedy jest cicho i wszyscy śpią? :) Całuję i napiszcie koniecznie, jak podoba Wam się nowa seria :):*
Intryguje mnie czemu króliczek nosi Twoje imię ;)?
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa :)
UsuńKasię wzięłam z adopcji i już była wtedy Kasią ☺
UsuńBo ciekawiło mnie jak nauczyć królika, żeby załatwiał się do kuwety jak kot, przyznam, że pierwszy raz o tym słyszę. Nauczyłas ją tego, jeśli tak to jak? Czy już była nauczona, kiedy ją adoptowałas?
UsuńKróliczki to bardzo czyste zwierzątka i większość da się nauczyć do kuwety :) Kasia była już wcześniej w domu tymczasowym nauczona, choć u nas trzeba jej było troszkę przypomnieć, bo stres przeprowadzkowy zrobił swoje ;)
UsuńAle ogólnie króliczki przeważnie załatwiają się w jednym/kilku upatrzonych miejscach. Warto te bobki zebrać przez rękawiczki i przenosić do kuwety, tak samo wytarty mocz zwykłym papierem - i do kuwety. Króliczek po kilku dniach powinien załapać, jak będzie czuł tam swój zapach. No i warto blisko kuwety dać sianko, króliki lubią się załatwiać, jedząc ;)
Rozumiem, gorzej jak ktoś ma w domu dywany, wtedy bobki i mocz to już nie taki mały problem, żeby to doczyścić ;).
UsuńBobki to jeszcze pół biedy, gorzej z moczem hehe ☺
UsuńSłodki króliczek! A biblioteczka cieszy moje oczy :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy :) Wczoraj doszły do biblioteczki kolejne dwie pozycje :):)
UsuńCzytałaś Braina Tracy? Też pisze ciekawie o rozwoju :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, ale bardzo dziękuję za polecenie autora ☺
UsuńMój króliczek też był wolno biegający po domu i również nauczony załatwiać się do swojej kuwety :). Szkoda, że dużo osób trzyma króliki wiecznie w klatce :C
OdpowiedzUsuńNa razie nie spotkałam książki o samorozwoju, która by mi się spodobała a i opinie, że autorzy są mocno religijni trochę mnie odstraszają.
Może trafisz jeszcze na coś, co Cię zainteresuje ☺ ja z każdej książki staram się coś dla siebie wyciągnąć ☺
UsuńA ja mam taką wątpliwość włosową. Na noc związuję włosy w luźny kucyk, warkocz się u mnie nie sprawdził. Włosy w lużnym kucyku zawsze minimalnie mniej się zniszczą ocieracjąc nocą o poduszkę, niż całkiem rozpuszczone. Ale - najbardziej zniszczone mam włosy tuż przy twarzy i jedną stronę włosów - prawą. Przy kucyku najbardziej zniszczone pasma i ta połowa włosów ociera się o poduszkę jak śpię na którymkolwiek boku. Czy spanie na boku i ocieranie tych najbardziej zniszczonych pasm o poduszkę nie niszczy ich bardziej, niż gdyby były na noc rozpuszczone? Bo już sama nie wiem.
OdpowiedzUsuńOgólnie spanie ma wpływ na niszczenie włosów, ale nie wiem, czy aż tak duży, jak nieraz nam się wydaje. Możesz przez jakiś czas spróbować spać w rozpuszczonych i zobaczyć, czy faktycznie jeszcze mocniej się nie mechacą i nie niszczą. Sama śpię już tylko w rozpuszczonych i nie zauważyłam zniszczeń ;)
UsuńW temacie kobiecości mogę polecić książkę Ingrid Trobisch - Być kobietą. Mojemu mężowi pomogły za to "Zapanuj nad gniewem" W. Robert Nay, "Pokonać depresję" John Preston (plus za treściwość, książka ma niewiele stron a jest jak prawdziwe kompendium), "Kod miłosierdzia" ks. Marek Dziewiecki (bardzo fajny audiobook który pomógł mężowi uporządkować ciężkie, toksyczne relacje).
OdpowiedzUsuńW kwestii relacji małżeńskich polecamy "Razem przez życie: Michał Piekara i nasze ostatnie odkrycie "Szczęść Boże młodej parze!" Greg i Lisa Popcak (autorzy czerpią z wartości katolickich).
Całusy ;)
Ahh i już wiadomo że to chłopczyk???? :D
UsuńNo raczej dość jednoznacznie wynika to z wpisu ;).
UsuńKasiaczek - bardzo dziękuję za polecone tytuły :)
UsuńTak tak, chłopczyk, chociaż Kubuś do 8 miesiąca był Anią, więc nic nie wiadomo na 100% hehe ;)
Swoją drogą to dziwne, że w XXI w. lekarza wciąż aż tak się mylą - znam sytuację, gdzie matka autentycznie wierzyła iż na porodówce jej pomylili dziecko z cudzym, gdyż do końca ciąży lekarz mówił, że będzie chłopiec, a urodziła się córeczka.
UsuńMoże to kwestia dokładności sprzętu albo umiejętności lekarza, sama nie wiem ;) Nie nastawiam się na żadną płeć, z każdego dzieciaczka będę się cieszyć ;)
UsuńNo w końcu do bloga wkradła się "prywata":D. Może i kiedyś ze mną jakąś prywatę wkleisz siostrzyczko:D. Co do Pani Beatki, Pani Hay i M.Pasterskiego dodałabym projekt Egoistkę i Agnieszkę Maciąg. Murphy w e-booku na mnie czeka. No coż pięknie napisane i tak jest w rzeczywistości, skromna, wrazliwa jak zawsze - znamy się 27 lat:D :* niebawem będzie dekada:D, blog kwitnie, Ty kwitniesz - tak trzymaj kochana!:D Jestem od poczatku wiernym, Twoim kibicem i dzięki Tobie i Twym poradom z siana włosowego mam ładne błyszczące włosy:*
OdpowiedzUsuń