Witajcie Kochani :)
Prosiłyście mnie, aby zrobiła niedługo lipcową aktualizację włosów, ponieważ same miałyście problem ze swoimi włosami. Pocieszę Was - ja również miałam ;) Punkt rosy przez większość miesiąca był dość wysoki, u mnie wynosił około 18-19 stopni. Włosy przez to lubiły być suche, chociaż znam metody, aby ten puch i suchość były mniejsze - możecie przeczytać o nich TUTAJ :)
Wybaczcie dziwną minę, ale słoneczko bardzo raziło, zdjęcie bez lampy:
Olejowanie:
Przez pierwszą część miesiąca naprawdę rzadko olejowałam włosy, bo dosłownie jeden raz ;) Przyczyną była przeprowadzka, a jak zapewne wiecie, wtedy jest wielki zamęt i człowiek o włosach nie myśli :) Potem jednak się poprawiłam i aplikowałam na włosy olej słonecznikowy oraz olej z pestek wiśni. Najczęściej stosowałam metodę olejowania na żel lniany, o której pisałam Wam ostatnio TUTAJ.
Mycie:
Starałam się jak najczęściej używać do mycia maseczki scandic line fruit - moje włosy latem są bardziej przesuszone, zatem mycie maseczką spisuje się idealnie. Musiałam jednak częściej je oczyszczać, w ruch szedł wówczas szampon avea z ogórkiem i aloesem - nie jest tak mocny, jak szampony barwy, ale do lekkiego oczyszczenia świetnie się nadaje. Raz musiałam użyć go dwukrotnie, aby porządnie włosy oczyścić.
Odżywianie:
W lipcu stawiałam głównie na emolienty - zatem jak najczęściej używałam kallosa blueberry (nierzadko z dodatkiem oleju) oraz odżywki garnier oleo repair. Od czasu do czasu na falach lądował ukochany kallos aloe, ale zawsze z dodatkiem oleju, ponieważ przy wysokim punkcie rosy solo potrafił mnie nieźle spuszyć. Z olejem również jeden raz spuszył, taka ta pogoda ;) Ostatnio bardzo rzadko używałam protein, przez co miałam nieco słabszy skręt. Dosłownie jeden raz zaaplikowałam na włosy maseczkę arganową Dr. Sante. W pobliskiej drogerii widziałam wersję z makadamią, już się na nią czaję, ale muszę skończyć coś proteinowego, bo znowu obrosnę w zapasy. Pod koniec miesiąca sprawiłam sobie maskę ziaji z ceramidami, jak ona pięknie pachnie :) Będę używać jej również w sierpniu. Bez spłukiwania używałam rozwodnionego kallosa multivitamin.
Płukanki i półprodukty:
Czasem wzbogacałam olejem kallosa blueberry, najczęściej był to olej konopny. Unikałam panthenolu oraz aloesu, ponieważ punkt rosy był naprawdę wysoki, a w takim przypadku nawilżacze spisują się u mnie najlepiej jedynie pod olej.
Stylizacja:
Nadal dokańczam męski żel z isany ze starym składem. Używam na jedno mycie dosłownie 3 groszków, dlatego jeszcze go mam :) Dalej w kolejce czeka mój ukochany syoss i dwa żele od Ani, które pokazywałam Wam TUTAJ :)
Końcówki:
Moje suche końce najbardziej cierpiały podczas upałów, zatem codziennie wgniatałam w nie dwie kropelki oleju konopnego. Czasem sięgałam po coś z silikonami, choć często mnie one obciążają niestety :(
Punkt rosy:
Skrupulatnie zapisywałam punkt rosy prawie każdego dnia i niestety przez większość miesiąca w moich okolicach był wysoki, wynosił 18-19 stopni. To dość ciężki czas, zwłaszcza dla fal i loków. Włosy były suche i lubiły się puszyć, bardzo pomagało olejowanie na żel lniany lub na kallosa aloe. No i używanie emolientowych masek po umyciu.
Jak Wasze włosy znoszą lipcowe upały? :) Skusiłyście się na jakieś nowości? Całuję :*
Super wpis. ostatnio zaniedbałam moje włosy, a że są dość długie to się plączą jak szalone ...
OdpowiedzUsuńNajlepiej na plątanie działa u mnie mycie włosów maseczką :):)
UsuńKasiu pytałam pod jednym z dalszych wpisów, ale, że on już coraz niżej na stronie i łatwiej to pytanie przeoczyć to zapytam tu, na świeżo ;). Używam szamponu z SLS i metody OMO. Czy gdybym używała szamponu bez SLS to pierwsze O byłoby nadal konieczne?
OdpowiedzUsuńWszystko zależy Kochana, jak podatne na przesuszenie masz włosy :) Niektórzy nakładają pierwsze O przed np. szamponem babydream, niektórzy nie muszą. Jeśli masz bardzo suche włosy, ja bym jednak troszkę maski przed myciem szamponem nakładała :) I przypominaj się oczywiście z pytaniami, czasem mi się jakiś komentarz zawieruszy i nie odpowiem, ale to nie ze złośliwości, tylko po prostu go przeoczyłam ;)
UsuńRozumiem doskonale, tylu osoom odpowiadasz, że każdy może coś przeoczyć. A mam jeszcze pytanie o naftę kosmetyczną. Czy używałas jej może? Jeśli tak, to, czy polecasz? A jeśli nie, to, czy na podstawie tego, co o niej piszą poleciłabyś osobie takiej ja ja - z włosami bardzo suchymi, najbardziej oczywiście na końcach, skłonnymi do puszenia? Ja przeczytałam wszystko o nafcie, co kryje się pod linkami na tej stronie https://www.google.pl/webhp?sourceid=chrome-instant&rlz=1C1AVNG_enPL638PL638&ion=1&espv=2&ie=UTF-8#q=nafta+w%C5%82osy+blog i mam mieszane uczucia. Z 1 str ponoć świetnie zabezpiecza, ale również potrafi włosy przesuszyć, a skoro ja i tak mam suche to się waham. Ale zastanwiam się, czy by u mnie się nie sprzwdziła jako dodatek do maski jako pierwsze o - jak mylisz - zabezpieczyłaby przed SLSem, ale z kolei zmyta szamponem nie sprawiłaby, że potem dobroczynności z drugiego O nie przenikną przez włosy? No i zmyta szamponem może by nie obciążyła i nadbudowywała się ani nie oblepiała?
UsuńBardzo uważałabym jednak z naftą, zwłaszcza na suchych włosach. Już kilka dziewczyn pisało mi właśnie o nie za dobrych efektach po niej. To nie jest tak, że ona nie ma szans się sprawdzić, ale to tak, jak np. z laminowaniem żelatyną. Jednym zrobi piękną, gładką taflę, a innemu tak przeproteinuje włosy, że przez kilka miesięcy będą do siebie dochodzić, ale trzeba będzie od razu ściąć. Nie ryzykowałabym, ale wszystko zależy od Ciebie :) No i tak jak Ci pisałam już Kochana, kontynuowałabym pielęgnację, dużo emolientów, od czasu do czasu glutek lniany, mimo, że puszy, a efekty powinny być, tylko może trzeba będzie dłużej czekać :)
UsuńTak, wciąż walczę ;). A czy polecałabyś np. kremowanie włosów - szczególnie jako pierwsze o do zabezpieczania włosów? Robi się to chyba coraz popularniejsze, osobiście obawiam się tylko, czy to, co nadaje się do ciała będzie się nadawało do włosów? Wiele kremów zawiera np. parafinę i to np. na 1 miejscu w składzie i może inne składniki, które mogą szkodzić włosom. Jeśli polecasz to jaki krem wybrać? Ja po kąpieli smaruję najbardziej suche miejsca czyli łokcie, piety, kolana tym kremem http://www.aptekagemini.pl/ziaja-krem-do-rak-i-stop-gleboko-odzywczy-50ml.html bo jest bardzo tłusty, właśnie na takie ekstremalnie suche miejsca, ma w składzie oliwę i olej słonecznikowy, konsystencja też bardzo treściwa, ale na 1 miejscu parafina, więc nie mam pojęcia jaki krem stosować na włosy i czy w ogóle stosować.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKasia na pewno ma wiecej info na ten temat... ale ja unikam parafiny. Moje jedyne zetkniecie sie z nia bylo tez w specyfiku do ciala. Nie mialam nic innego do olejowania i bylam w podrozy i uzylam oliwki ktora w skladzie wysoko ma parafine a pozatym kilka fajnych olejow...i efekt byl straszny. Nie moglam tego zmyc przez tydzien. Wyszedl ni to przykpal, ni to puchacz. Suche konce, przyklap przy glowie plus puch tu i owdzie... Z mojego doswiadczenia nie polecam. Lepiej uzywac fajnego oleju, nawet kuchennego.
UsuńTo będę unikać, chociaż w składzie wielu masek czy odżywek do włosów też się parafina znajduje, chociaż oczywiście nie na pierwszym miejscu w składzie. Pamiętam przynajmniej 2 takie, których używałam, to z 1 byłam bardzo zadowolona, a inna nic dobrego moim włosom nie dała, ale też nie zrobiła im krzywdy, jednak to na pewno też zależało od innych składników tych kosmetyków. W takim razie jakim kremem kremować włosy przed myciem i czy to ma szansę lepiej się sprawdzić niż odżywka przed myciem?
UsuńJuż odpowiadam :) Z parafiną to jest różnie, często grube gęste loki się z nią lubią, ja niestety nie mam dobrych wspomnień, podobnie jak Kotowilk ;) Puch, matowość i przyklap :) Chociaż akurat ten krem, o którym piszesz do mnie nie przemawia. Fajny skład ma krem hipp, pisałam o nim TUTAJ. Wtedy jeszcze nie kremowałam nim włosów, potem kilka razy użyłam go w tym celu. Tylko ja najpierw leciutko włosy zwilżam, a potem idzie krem, lepiej się mi wtedy aplikuje. Dziewczyny jeszcze używają kremów z isany do rąk, tych z mocznikiem. One mają i oleje jakieś i mocznik, jego również sama spróbuję niedługo :) I kremowanie może dużo lepiej się sprwadzić, niż odżywka przed myciem :)
UsuńNo właśnie tak się szczęśliwie złożyło, że dzisiaj i tak miałam się wybrać na zakupy do Rossmanna i to takie większe nawet bo dość dużo kosmetyków mi się pokończyło. Niestety - mimo, że było dużo kosmetyków z tej serii, to akurat tego kremu nie było. Mam nadzieję, że to nie oznacza, że go wycofali z produkcji, a akurat byłam w jedym z najlepszych i najlepiej zaopatrzonych Rossmannów w mieście, więc to co najmniej dziwne. Czy można go kupić poza Rossmanami? Jaka mniej więcej jest jego cena? Patrzyłam też na ten krem z Isany z mocznikiem, ale miał glicerynę, więc nie chciałam ryzykować, chyba, że jak przestestujesz i polecisz to zaufam temu kremowi.
UsuńLipiec był okropny jeśli chodzi o pogodę, więc trzeba było się nieźle gimnastykować z włosami :D ja trzy razy próbowałam z aloesem i zawsze kończyło się puchem :(
OdpowiedzUsuńOj tak :) U mnie raz po aloesie było cudnie, raz strasznie ;)
UsuńMoje włosy po obcięciu 3 tygodnie temu bardzo odżyły, niestety upały i prostownica bardzo mocno wpłynęły na ich kondycje :)
OdpowiedzUsuńOj tak, znam dobrze prostownicę i wiem, co potrafi w niedługim czasie zrobić z włosami ;);)
UsuńMimo skromnego olejowania pięknie błyszczą i wyglądają na gładziutkie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Iwonko :)
UsuńSpróbowałam ostatnio żelu lnianego bo natchnął mnie twój wpis i powiem Ci że efekt naprawdę ok, będę używać czasem :) Ja niestety przez wysoki punkt rosy praktycznie od 2 mscy mam rozgumione włosy, nawet jak je czymś odgumię to kolejnego dnia rozgumiają się znowu i wszystkie sprawdzone kosmetyki przestały mi służyć (loczę urosło i porowatość się zmieniła chyba), szczególnie jakieś proteinowe by się przydały a tu lipa bo dawni ulubieńcy rozgumiają :D I tak oto skończyłam z puchem na głowie i zapasem proteinowych i kokosowych odżywek które zakupiłam/dostałam zimą, będzie czym golić nogi xD
OdpowiedzUsuńU Ciebie zawsze pięknie mim otrudnych arunków pogodowych, bardzo ciekawi mnie ta ceramidowa maseczka, mam nadzieję że napsizesz o niej wkrótce coś więcej ;)
Oj, nie zazdroszczę Ci tego wiecznie wysokiego punktu rosy, ja to teraz marudziłam, jak pół miesiąca był wysoki, a co dopiero Ty masz powiedzieć Kochana ;)
UsuńMaseczki ceramidowej użyłam już 2 razy, ładny skręt mam po niej i milutkie w dotyku włosy :) Na pewno zrobię recenzję, tylko jezscze jej poużywam :)
Wieaz mi to o dziwo nigdy nie przeszkadzało i latem włosy zawsze miałam ładne a najlepsze to już zimą (zimą punkt rosy też dosyć wysok i ciągle pada deszcz) :D Tylko przez moją niewiedzę, że już pewne składniki mi nie pasują królowało rozgumienie od keratyny i humektantów a pogoda to tlyko potęgowała. Na szczęście już mi to przeszło jak tylko znalazłam źródło problemu, uff :D
UsuńO to super, chętnie zobaczę u Ciebie recenzję zanim kupię :)
A widzisz, moje włosy by chyba nie przeżyły w takim klimacie ;);)
UsuńWłoski wyglądają pięknie. Kolor też bardzo ładny :-)
OdpowiedzUsuńA co do lipcowego powietrza to też miałam z tym problem. Końcówki włosów przeżywały masakrę. Nie mówiąc już o tym że ich mało nawilżałam :-(
Wpadnij do mnie jutro, pojawi się moje lipcowe podsumowanie miesiąca :-)
Już wpadam :):)
UsuńJa na początku miesiąca ścięłam włosy. Taka moja nowość :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam moje końcówki po ścięciu :D
UsuńPiękny kolor :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ;)
UsuńIle ja bym dała żeby moje włosy tak ładnie się układały i były gładsze. Olejuję co mycie, myję mydełkiem cedrowym lub miodowym (co jakiś czas oczyszczam barwą ale szukam czegoś bez betainy kokamidopropylowej i jej pochodnych. Kojarzysz może jakiś produkt tego typu?) po każdym myciu stosuję maseczki i serum Marion z olejem arganowym a one wciąż się puszą... Rzadko zdarza się pogoda podczas której nie mam BHD. Kasiu sama obliczasz punkt rosy czy korzystasz z jakiejś strony? Może pomogłoby mi to trochę z ogarnięciem pielęgnacji. 3 lata włosomaniactwa za mną a wciąż nie wiem jak ogarnąć moje niesforne kłaki:D pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńA wiesz, że strasznie ciężko znaleźć do mycia coś bez betainy kurczę. Nie wiem, czy przypadkiem ktoś na blogu nie miał spisu szamponów bez niej, poszukam zaraz i jak znajdę, to podlinkuję Ci :) Masz może fale/loczki? :)
Korzystam Kochana z tej strony --> https://polish.wunderground.com/global/stations/12566.html
Tam o góry trzeba tylko swoje miasto wpisać.
O mam, Ewcia o tym pisała ;)
UsuńKLIK
Bardzo dziękuję za odpowiedź:) Już od dłuższego czasu czaję się na mydło z glinką ghassoul z PO, ale obawiam się trochę efektu pioruna po oliwie:D Może póki co wypróbuję szampon Syoss. Przynajmniej powinien być łatwo dostępny. Moje włosy mają tendencję do falowania:) zwłaszcza końcówki. Ogólnie są nieprzewidywalne. Ostatnio po hennie miałam grube fale gdy rano rozpuściłam włosy po warkoczu. Niestety mam dwie lewe ręce do stylizacji. Po próbie zabawy w ugniatanie żelem lnianym zostałam przez babcię okrzyknięta kobietą z Konga:D włosy wyglądały fatalnie a po rozczesaniu były wymięte u nasady, końcówki sterczały jak chciały a reszta była niemal prosta. Dramat. Dziękuję jeszcze raz za linki i pomoc:)
UsuńTeż nie mogę używać betainy kokamidopropylowej. Używam do mycia balsamu Mrs. Potter's z melisą i do mocnego oczyszczania Eva Natura Style z czarną rzepą. Czekam też aż przyjdzie do mnie pewien naturalny szampon i mam nadzieję, że się polubimy i będę mogła go polecić.
UsuńFajna lista jest tu: http://www.epepa.pl/2013/10/alergia-na-cocamidopropyl-betaine.html
Bardzo dziękuję za linka :)
UsuńMuszę koniecznie spróbować do oczyszczania jakiegoś szamponu z evy ;)
Też chętnie skuszę się na szampon z Evy zwłaszcza, że czarna rzepa bardzo mi służy:). Jeśli któraś z Was wciąż się waha, to serdecznie polecam spróbować wcierać w skórę głowy świeży sok z czarnej rzepki. W życiu nie miałam takiego gąszczu baby hairów! A walczyłam z mega wypadaniem (przerzedzenia na które nie pomógł nawet loxon 5%, "normalne" wypadanie spotęgowało jeszcze dodatkowo odstawienie tego nieszczęsnego preparatu... Wciąż nie jest idealnie z ilością moich włosów, ale postęp jest naprawdę ogromny dzięki naturalnym metodom i produktom z mniejszą ilościom szkodliwych substancji).
UsuńA wracając do myjadeł bez BC to zamówiłam dziś jednak mydło marokańskie z PO:) i trzy szampony w saszetkach Babuszki Agafii: aktywator wzrostu, regenerujący i chroniący kolor. Mam nadzieję, że składy rzeczywiście nie różnią się od tych które miałam okazję przeczytać na stronie sklepu. Trzymajcie kciuki żeby się sprawdziły:D
Dziewczyny jesteście kochane!!!
Ach tak się rozpisałam, a zapomniałam dodać, że próbowałam myć już kiedyś włosy balsamami Mrs. Potters, testowałam w ten sposób też Serical Latte, ale zawsze kończyło się to zwiększonym wypadaniem, swędzeniem i nawrotem upierdliwego łupieżu:( I to takiego naprawdę mega. To były wręcz grube strupy, które dusiły mi włosy. Po zdrapaniu płatek odchodził razem z włosami... Nie mam pojęcia co w tych odżywkach tak mi szkodzi. Sklepowych masek nie mogę nakładać na skórę głowy. A baby hairy tak mi sterczą:D Pomocy:D
UsuńOj, to faktycznie lepiej, żebyś uważała z tymi maseczkami nakładanymi na skórę głowy. Mnie kallosy i serical lubiły podrażniać dość mocno, potters był super, a teraz uwielbiam maseczkę scandic fruit - nigdy nie zdarzyło się, aby mnie podrażniła ;)
UsuńU mnie słabiutko w lipcu - przeważnie na głowie gościł puch, a to z powodu wielkiej wilgotności. Muszę się zmotywować do regularnego olejowania, bo jakoś ostatnio mi nie wychodzi...
OdpowiedzUsuńLipiec był naprawdę ciężki ;) U mnie też słabo z olejowaniem było, ale nadrobiłam w drugiej połowie miesiąca ;)
UsuńAle one przepiękne ja ostatnio zaniedbałam je tylko maska na 2-3 min i czasem olej i tyle :( Ale muszę w sierpniu wezmę się za wcierki,olejowanie i długie trzymanie masek :)
OdpowiedzUsuńU mnie również dobrze spisuje się trzymanie maski tak 15-20 minut, dużo lepiej niż 2-3 ;)
UsuńMoje włosy w lipcu... nie poradziły sobie z upałami. Końce niestety zdecydowanie przegrały walkę i już nawet nie liczę, że je odratuję tylko szykuję nożyczki i czekam na wizytę siostry żeby mi je ścięła :(
OdpowiedzUsuńOj szkoda, ale dość często zdarza się to po wakacjach, że trzeba ściąć troszkę końcówki ;)
UsuńZły punkt rosy, mało olejowałaś, a włoski i tak piękne:*
OdpowiedzUsuń