Witajcie Kochani :)
Lato w pełni, słoneczko pięknie świeci, część z Was może wyleguje się właśnie w ciepłych krajach nad lazurową wodą :) Wiemy jednak, że po takich wakacjach włosy często są przesuszone i wołają: pić. Osoby, które regularnie hennują włosy zapewne też znają ten stan przesuszenia tuż po zabiegu. Chciałabym Wam dzisiaj przedstawić mój ulubiony rytuał nawilżający dla włosów - z konkretnymi produktami - zapraszam :)
Punkt 1 - olejowanie
Punktem obowiązkowym jest naolejowanie włosów na coś nawilżającego - najczęściej wybieram maseczkę kallos aloe, choć może to być też olejowanie na żel lniany - o metodzie tej pisałam Wam nie tak dawno w TYM POŚCIE. Czyli w skrócie - moczę włosy, lekko odciskam nadmiar wody i nakładam sporą ilość maski kallos aloe. Rozczesuję je grzebieniem, żeby maska dotarła do każdego włoska. Następnie nakładam porcję oleju, również większą, niż zwykle, czyli w moim przypadku jakąś łyżkę. Chodzę tak jakąś godzinkę, nie więcej, ponieważ takie przetrzymanie maseczki i oleju kilka godzin lubi zaowocować na moich włosach puchem.
Punkt 2 - mycie
Trzeba to wszystko teraz zmyć, jednak lepiej nie jakimś mocnym zdzierakiem, żeby tych naszych sucharków nadal nie wysuszać :) Sama najczęściej wybieram któryś z szamponów ecolab - mam teraz drugą buteleczkę wersji regenerującej. Wcześniej olej możecie sobie zemulgować np. maseczką kallos color czy multivitamin.
Punk 3 - odżywianie
Warto położyć na włosy jeszcze coś emolientowego. U mnie najczęściej na włosach ląduje mieszanka kallosa multivitamin z kilkoma kroplami ulubionego oleju. Maseczka ląduje pod czepkiem i ręcznikiem na jakieś 20 minut, żeby produkt ładnie się wchłonął. Po wszystkim dokładnie zmywam ją ciepłą wodą.
Punkt 4 - płukanka
Czymże byłby mój rytuał nawilżający bez płukanki lnianej? To moja ukochana, nawilżająca płukanka, bez której nie mogę się obyć, jeśli mam suche włosy. Przepis na płukankę jest TUTAJ.
Punkt 5 - stylizacja
Moje włosy są falo-loczkami, zatem nie mogę obejść się bez stylizacji :) Na bardzo mokre włosy nakładam kilka groszków mocnego żelu do włosów, ugniatam i suszę je ciepłym (nie gorącym) nawiewem suszarki do jakiś 70%. Reszta dosycha sama. Następnie odgniatam ewentualnie sucharki i gotowe ;)
Po wszystkich zabiegach moje włosy prezentują się tak- tutaj akurat zdjęcie z lampą, ale na żywo nie było ani grama puchu ;)
Macie swoje ulubione nawilżające produkty/półprodukty? :) Całuję :*
Uwielbiam siemię lniane w pielęgnacji włosów i nie tylko!!
OdpowiedzUsuńI ja i ja :):)
UsuńRobie wszystko bardzo podobnie jak ty... tylko myje zawsze maska a na koniec oprucz odrobinki zelu uzywam balsamu Nivea do lokow. Ta rutyna jest genialna. Dzieki 😀😀😀😀
OdpowiedzUsuńJa już nie mogę tak często maseczką myć niestety ;);) Fajnie jest mieć swój własny plan, który nigdy nie zawiedzie ;)
UsuńKasiu metoda omo się u mnie nie sprawdza, szczególnie pierwsze o, więc pomyslałam, by zamiast pierwszego o kremować włosy. Ale te kremiki w młych tubeczkach szybko się kończą, a kremy do rąk w większości bazują na dużej ilości gliceryny, która może puszyć. Przyszedł mi więc do dłowy pewien pomysł, tylko nie mam pojęcia, czy dobry - jak myślisz czy krem do ciała lub balsam do ciała sprawdziłby się do pierwszego o? Oczywiście jakiś o dpowiednim składzie np. emoleientowy, bez parafn i innych oblepiaczy.
OdpowiedzUsuńWiele dziewczyn swego czasu kremowało włosy kremem do ciała Isana, tym kakaowym :)
UsuńDokładnie tak, bardzo popularny był ten krem :) Mnie niestety puszył ;) Oczywiście można używać kremu albo balsamu do ciała :)
UsuńMoje włosy aktualnie marudzą na humektanty, ale mi wystarcza tylko siemię lniane i złota odżywka Isana (niby Oil, a jednak głównie nawilżająca). Ba! pewnie nawet do samego siemienia mogłabym się ograniczyć, tylko czasem braknie czasu ;)
OdpowiedzUsuńAj, ależ mnie spuszyła ta odżywka isany :P
Usuńmuszę w końcu spróbować płukanki lnianej - bo olejowanie na glutka i stylizacja nim służy moich włoskom :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, żel lniany jest świetny dla włosów :)
UsuńJa mam zawsze siły na pierwsze 3 kroki:) Ale zawsze to coś:)
OdpowiedzUsuńTo i tak bardzo dużo :)
UsuńUżywałam odżywki z Kallos ,ale niestety bardzo wysuszała moje włosy ;d
OdpowiedzUsuńOj szkoda, na moje działa bardzo dobrze, a z dodatkiem panthenolu to już w ogóle szał ;)
UsuńPiękny efekt otrzymujesz po takiej pielęgnacji:)
OdpowiedzUsuńU mnie też się sprawdza żel lniany, ale już dawno tego nie robiłam:/
Ja teraz staram się robić regularnie i konserwuję trochę większą ilość, żeby nie musieć gotować co tydzień :)
UsuńUwielbiam taką plukanke :-D
OdpowiedzUsuńŚwietnie nawilża :)
UsuńCiekawy jest ten Twój sposób na olejowanie...Ja jestem leniwa, więc po prostu przed nałożeniem oleju spryskuję swoje obficie odżywką w sprayu ;) Może kiedyś jednak zrobię tak jak Ty lub przynajmniej przed olejem nałożę rzeczywiście maskę po całości :)
OdpowiedzUsuńOlejowanie na maskę albo żel lniany jeszcze ładniej nawilża włosy :) A ja za to muszę spróbować naolejować na włosy spryskane odżywką w sprayu :):)
UsuńPięknie wyglądają Twoje włosy <3
OdpowiedzUsuńMuszę wrócić do włosowych rytuałów. Ostatnie 2 miesiące całkowicie je zaniedbałam - czas powrócić do pielęgnacyjnej walki o zdrowe pasma! :)
Oj, moje po 2 miesiącach zaniedbania byłyby bardzo suche ;)
UsuńEfekty po glutku lnianym są zachwycające, kiedy ja go robiłam? Chyba w tamtym roku, za dużo mam odżywek nawilżających. Skończę zapasy to i glutek 2 x w tygodniu będę robić. Taaa maszenia:)Tylko kiedy zapasy się pomniejszą, ciekawe skąd są takie duże i kto w tym palce maczał?:D haha
OdpowiedzUsuńCześć, dopiero zaczynam (tzn mam zacząć świadomą pielęgnację od jutra:). Wydaje mi się, że mam przeproteinowane włosy. Przy każdym myciu doi tej pory używałam chyba rypacza + odżywki proteinowej Herbal Care Skrzyp Polny. Moje włosy są suche i sianowate. Chciałabym umyć je tak, jak tutaj proponujesz, ale nie wiem, czy po tym jednym myciu mam zacząć "normalną" pielęgnację OMO + PEH, czy zrobić najpierw kilka takich myć?
OdpowiedzUsuńNajpierw najlepiej mycie oczyszczające rypaczem, a potem możesz zacząć pełne OMO np wg któregoś z moich planów ;)
Usuń