Witajcie Kochani :)
Jeśli zapytamy o to, jaką emolientową odżywkę ktoś może nam polecić, bardzo często pada na odżywkę garnier oleo repair. Same polecałyście mi ją już wiele razy, zatem kilka miesięcy temu wskoczyła do mojego koszyka w rossmannie. Nie wiedziałam do końca, czego się po niej spodziewać, niby są emolienty, jednak dość wysoko w składzie znajduje się niacynamid oraz ekstrakt z trzciny cukrowej - a takie składniki potrafią moje włosy przesuszyć. Musiało minąć kilka miesięcy, żebym wyrobiła sobie opinię na temat tej niemalże kultowej już odżywki - jesteście ciekawe, czy moje wybredne fale ją polubiły? :)
Skład:
Skład jest emolientowy, chociaż nie wiem, czy aż tak mocno, jak wiele osób twierdzi ;) Zaraz po wodzie faktycznie mamy ten emolient, następnie jest już antystatyk oraz kolejny emolient. Po tej mieszance możemy zobaczyć niacynamid - witaminę B3. Witaminy niestety lubią moje fale przesuszać, wyjątkiem jest tutaj panthenol. Po niacynamidzie jest kolejny potencjalny wysuszasz - ekstrakt z trzciny cukrowej. Następnie emolient- oliwa z oliwek, emulgator, substancja zapachowa, ekstrakt z zielonej herbaty, substancja zapachowa, konserwanty, lekki silikon, alkohol, ekstrakt z jabłka, witamina B6, olej awokado, masło shea, kwas cytrynowy, dalej już konserwanty i substancje zapachowe. Skład jest dość długi, sporo tu konserwantów i substancji zapachowych,
Konsystencja i zapach:
Zapach odżywki faktycznie jest cudowny - świeży, owocowy, orzeźwiający i dodający energii. To chyba jedyna cecha, za którą pokochałam odżywkę garniera :) Konsystencja - dość gęsta, jak na odżywkę, nie trzeba jej wiele, aby pokryć włosy w całości, nie wnika w nie i nie znika, jak w przypadku niektórych odżywek.
Działanie:
Działanie zostawiam sobie na koniec. Wiem, że większość z Was jest zachwycona garnierem, niestety moje wybredne włosy mają inne zdanie na ten temat ;) Odżywkę stosowałam solo, na kilka minut, jak i na pół godziny pod czepek i ręcznik. Dodawałam do niej oleju. Wszystko na nic - niestety włosy były po niej zawsze lekko przesuszone. Nie tak strasznie, jak po wielu innych, mocno ziołowych specyfikach, jednak po tak emolientowym składzie spodziewałam się wszystkiego, tylko nie wysuszenia. Podejrzewam, że przyczynił się do tego niacynamid oraz ekstrakt z trzciny cukrowej - oba znajdują się dość wysoko w składzie, jeszcze przed tytułowymi olejami z oliwek, awokado i shea. W ogóle mam wrażenie, że tych olejków tam wcale tak dużo nie ma ;) A może to wina tego alkoholu? Sama nie wiem ;) Garnier ma też tendencję do obciążania, co ważne jest zwłaszcza dla cienkich i delikatnych włosów. Mój egzemplarz trafi pewnie do siostry, której powinien się spodobać ;) Nie odradzam Wam jednak tej odżywki, wiem, że wiele z Was ją uwielbia, uważajmy jednak na ewentualnie przesuszenie ;)
Miałyście już tego garniera, a może równie znaną wersją goodbye damage? :) Całuję ;*
Tak też mam wrażenie że trochę obciąża, włosy są wygładzone ale zbijają się w strąki. Niedawno odkryłam odżywkę garniera dla włosów farbowanych! Włosy są mięciutkie i pełne objętości. Istne odkrycie przez przypadek.
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie, może kiedyś się skuszę, jeśli skład mi się spodoba ;)
UsuńO kurczę, a ja zawsze myślałam, że niacynamid nawilża i ten ekstrakt też traktowałam jako humektant, bo wszelkie cukry w odżywkach/maskach tak ładnie nawilżają!
OdpowiedzUsuńJa sama dłuuugo miałam focha na Fructisy, bo nienawidzę szamponów z tej serii (każdy jeden powoduje świąd skóry głowy), a maski i odżywki do niedawna miały mega słabe składy. Teraz jest trochę lepiej, a niedawno miałam okazję dzięki czytelniczce testować odżywkę i maskę z serii Goodbye Damage. Odżywka nic nie robiła solo, z olejem było trochę lepiej. Ale maska, o dziwo, bardzo przypadła mi do gustu i może nawet skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie :)
Niacynamid Aniu sprawdziłam kiedyś solo jako dodatek do maski, w bardzo małym stężeniu. I niestety przesuszył ;) Za to uwielbiam go jako dodatek do wszelkiej maści wcierek, ładnie przyspiesza porost włosów :)
UsuńKusisz tą maską, oglądnę ją kiedyś, nawet widziałam chyba w moim sklepie, w którym robię codziennie zakupy ;):)
Nie przepadam za produktami Garniera do włosów.
OdpowiedzUsuńJa również ;);)
UsuńJa denkuję goodbye damage i byłam naprawdę zadowolona, choć nie kupię ponownie. :)
OdpowiedzUsuńStaram się szukać odżywek z bardziej naturalnymi składami, balsamy rosyjskie mi służą :)
Narobiłaś mi ochoty na pomarańcze tymi zdjęciami! :) <3
Pozdrawiam.
Tak mi jakoś te pomarańczki pasowały do fructisa :D:D Podejrzewam, że odżywka goodbye damage też nie przypadłam by mi do gustu ;)
UsuńTrzeba na nią uważać, bo łatwo obciąża... :)
UsuńMi ta odżywka śmierdzi jakimś owocowym płynem do naczyń, czuć zapach tych chemikaliów/mydła, fu :D A i działanie słabe, próbowałam kilka razy to albo gumi albo wysusza albo nic, meh.
OdpowiedzUsuńLubię Twoje opisy zapachów hihi :):) Dla mnie akurat tutaj zapach jest największa zaletą, mogłabym go czuć bez przerwy :D
UsuńHahah, zawsze mam takie śmieszne ksojarzenia zapachowe.
UsuńNajbardziej lubię zapachy kosmetyków naturalnych - miks olejków eterycznych, coś cudownego :D Teraz używam 2 odżywek Yes to Carrots i nie mogę się przestać zachwycać Mam chyba wrażliwy nos na zapachy, może przez to że przywykłam do olejków eteryznych właśnie i takie chemiczne zapachy często mi nie podchodzą mimo że kiedyś lubiłam :)
Jedyne co naprawdę lubię ze sztucznych zapachów to zapach żelu pod prysznic z Lidla migdałowego, ma zapach owsianych ciasteczek bez nuty słodkości i skóra jest po nim mięciutka, polecam choxiaż powąchać :D
Miałam kiedyś odlewkę yes to carrtots z marchewką, kochałam tę odżywkę! :):)
UsuńU mnie ta odzywka lepiej się sprawdziła, ale na dłuższą metę widać, że włosy potrzebują czegoś bogatszego. Dalej szukam fajnej, łatwo dostępnej odżywki, jak na razie bezskutecznie... :)
OdpowiedzUsuńCiężko jest znaleźć coś fajnego i łatwo dostępnego, przynajmniej dla mnie ;)
UsuńKasiu, czy jeśli kremuje się włosy, używając kremu jako pierwsze o to trzeba go trzymac długo na włosach? Czy wystarczy tylko nałożyć jak odzywkę do pierwszego o i od razu można myć włosy, bo są chronione?
OdpowiedzUsuńJeśli potrzymasz z godzinkę albo dłużej, to z pewnością zadziała lepiej :)
UsuńAle jeśli chcesz tylko jako pierwsze O, to faktycznie wystarczy chwilka. Ja wolałam jednak kremować dłużej :)
Ja wolę maskę z tej serii,choć mialam już i szampon i odżywke i maskę!!Bardzo lubię też suchy olejek z tej serii
OdpowiedzUsuńWłaśnie patrzyłam na skład maski i troszkę się jej obawiam, parafina lubi mnie jednak obciążać ;)
UsuńJakos mam odraze narazie do garnierow i innych takich... Obwiniam po czesci te produkty za stan moich kudlow. W koncu przed zalozeniem bloga uzywalam jedynie ich....
OdpowiedzUsuńAj no tak ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze żadnej odżywki Garniera :)
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiem, czy warto ;) polubiłam tylko wersję niedostępną w Polsce, z kakao i masłem shea :)
UsuńZnaczy z kakao i kokosem ;)
UsuńJa będę chciała ją wypróbować, ale cały czas nam nie po drodze ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno niedługo trafi do Twojego koszyka w rossmannie :):)
UsuńW masce Kallos multivitamin też jest witamina B3. Czy ona też przesusza? Bo własnie używam od jakiegoś czau tego Kallosa i zastanawiam się czy nie robię włosom krzywdy?
OdpowiedzUsuńJest Kochana, ale po zapachu i jest jest na pewno dużo mniej, niż w garnierze ;)
UsuńMam ją ale na razie czeka w niekończącej się kolejce... W pierwszej kolejności produkty z najkrótsza data...:-D
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam :P Choć przyznaję bez bicia, zdarza mi się używać odżywek po dacie ważności ;)
UsuńMam i jestem w trakcie chyba już 3 opakowania, podobnie z Goodbye damage. Bardzo lubię te odżywki :) Ale jak teraz sobie myślę, to może faktycznie trochę przesusza? Jaką odżywkę/maskę polecasz? Która byłaby mocno emolientowa.
OdpowiedzUsuńUwielbiam rosyjską odżywkę planeta organica afryka z olejem arganowym i z olejem makadamia :):) Są mocno emolientowe ;)
UsuńKasiu czy macerat z banana z ZSK nadawałby się do olejowania talich włosów jak moje, czyli wysokoporowatych, bardzo suchych i puszacych się, czyli takich, które powinny być olejowane olejami wielonienasyconymi? Jest niby na bazie oleju słonecznikowego, który sie do takich włosów nadaje, tylko się zastanawiam czy sam ekstrakt z bananów nie ma może za dużo protein albo czegoś innego, co by włosom mogło zaszkodzić? Pewnie sama nie używałaś, ale jak myślisz, można zaryzykować?
OdpowiedzUsuńMyślę, że ekstrakt z bananów mógłby jednak zaszkodzić włosom ;)
UsuńKasiu, na Twojego bloga trafiłam przypadkiem, ale jestem zachwycona! O kilku dni chodzą za mną kosmetyczne zabawy w samodzielne ukręcenie kremu i Twój blog przekonuje mnie, że dam radę ;)) mam 23 lata, cerę naczyńkową i chcę zapobiegać póki mogę. Przeczytałam już większość postów, ale nie widzę takiego, który dotyczy akcesoriów potrzebnych do wykonania kremów. Nie chcę przesadzić i zamówić niepotrzebne na początek akcesoria, a tyle ich jest! Co polecasz na początek, miarki, cylidry, wagi?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Maja
Z pewnością taki post się pojawi, pokażę moje sprzęty ;):)
UsuńOj dzięki Kasi sama sobie krem robię, żel do higieny intymnej, na noc stosuję hialuron + olej. Kosmetyki sklepowe nie dorównują tutaj:D. Znam skład i nie kupuję kota w worku. Unikam chemii. Pokaż Kasiu swoją wiedzę i sprzęt moja chemiczko:*
UsuńZdjęcie wspaniałe, chce się zjeść. Odżywka powędrowała do mnie. Gęsta to plus, za mocny zapach to minus. Włosy są b. fajne, ale dopiero raz użyłam. Znowu plus. Zapowiada sie dobrze. Dziękuję siostrzyczko:*. Uwielbiam być dziedziczką Twoich kosmetyków:D
OdpowiedzUsuń