Witajcie Kochani :)
Mam, wreszcie mam internet :) Stęskniłam się za pisaniem, na szczęście udało mi się porobić troszkę blogowych zdjęć już w nowym mieszkanku - przychodzę ze świeżymi pomysłami na posty. Mam nadzieję, że wszyscy nie wyjechali na wakacje i ktoś będzie je czytał i ;) Dzisiaj chciałabym Wam zrecenzować słynny już olejek na rozstępy babydream fur mama w biało-fioletowym opakowaniu. Sama używam go od lat, olejowałam nim również włosy na samym początku pielęgnacji. Nie tak dawno znowu skusiłam się na położenie go na włosach, co nie było zbyt dobrym pomysłem, ale o tym za chwilkę, zapraszam na recenzję ;)
Skład:
Skład olejku jest bardzo ładny - jest to mieszanina oleju sojowego (który swoją drogą nie przypadł mi do gustu - TUTAJ macie recenzję), oleju ze słodkich migdałów, oleju słonecznikowego, oleju jojoba i oleju makadamia. Potem już tylko witaminka E i zapach - swoją drogą bardzo ładny :)
Konsystencja i zapach:
Olejek jak to olejek - jest tłusty, ale nie jest bardzo gęsty. Pachnie bardzo przyjemnie, kwiatowo, tak kobieco, bardzo lubię ten zapach i kojarzy mi się jakoś tak dobrze ;)
Opakowanie:
Olejek otrzymujemy w bardzo ładnej buteleczce, utrzymanej w biało-fioletowej tonacji. Na opakowaniu mamy wytłoczonego motylka. Zamykanie na klapkę. Wolałabym jednak, żeby olejek był w jakiejś buteleczce z pompką - tutaj często wylewam za dużo na raz, a nadmiar muszę wcierać w dłonie czy łokcie ;)
Działanie:
Olejowałam włosy owym olejkiem zarówno na całą noc, na sucho, jak i na godzinkę, na nawilżającą maseczkę. Niestety nie spisał się dobrze w żadnym z tych przypadków. Włosy były po nim lekko spuszone, naelektryzowane i bardzo nieprzyjemne w dotyku: suche, matowe, szorstkie. Oj, chyba żaden olejów nie zrobił mi na głowie czegoś takiego, nawet czysty olej sojowy ;) Czytałam już, że kilka osób z wyższą porowatością również nie polubiło się z tym olejkiem, coś w tym musi być. Pokocha go pewnie moja siostra z porowatością niższą - Anetko, spróbuj, chyba że już go miałaś, a jak nie, to Ci troszkę odleję :) Bardzo ładnie za to spisuje się jako dodatek do kąpieli oraz jako balsam na wilgotne ciało po prysznicu - wspaniale nawilża i zmiękcza skórę. I tak właśnie będę go używać, a nie, że wszystko na te włosy ;)
Używałyście już tego kultowego olejku dla mam? Ciekawa jestem, jak spisał się na Waszych włosach :) Całuję ;*
U mnie też całkowicie się nie spisał. Włosy po nim miałam szorstkie, plączące i okropnie się puszyły. Zużyłam go jako olejek do ciała i w swoim pierwotnym przeznaczeniu spisał się superowo ;)
OdpowiedzUsuńDo ciała faktycznie spisuje się wspaniale ;)
UsuńJuż wole te zwykły, niebieski z serii dla dzieci.
OdpowiedzUsuńRównież bardzo go lubię, choć miałam chyba jeszcze starą wersję ;)
UsuńU mnie samodzielnie szału nie robił, ale jak dodałam do niego odżywki (która też się nie spisywała) i tym olejowałam włosy, to było rewelacyjnie :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie wypróbuję ten sposób ;):)
UsuńKusił mnie kiedyś, ale zrezygnowałam bo po zawartości olejów w nim zawartych nie spisał by się u mnie dobrze :) ale ja już tak mam, że produkty bardzo popularne które sprawdzają się u większości u mnie dają kompletną klapę :D ale niewykluczone, że wypróbuję kiedyś do ciała bo lubię wszelkiego rodzaju oliwki :) obecnie mam niebieską wersję babydream, będę musiała sprawdzić ją też na wlosach :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w nowym mieszkanku :*
Z oliwek pamiętam, że cudownie spisywała mi się olwika hipp :)
UsuńBardzo dziękuję :*
A ja mam taki problem - ponieważ mam włosy gęste ale cieniutkie to już od ramion zaczynają mi się piórkować, co wygląda jak dla mnie tragicznie, nie mogę zapuścić włosów, bo długie pióreczka wygladają na jeszcze bardziej cienkie, niż są naprawdę. Jest na to jakiś sposób, czy muszę z tym żyć i pożegnać się na zawsze z marzeniem o włosach do pasa?
OdpowiedzUsuńCiężko czasami zapuścić cieniutkie włosy, ale nikt nie mówi, że to niemożliwe ;) Zapraszam Cię na bloga Martusiowy kuferek, tam z pewnością znajdziesz coś dla siebie ;)
UsuńA tak, znam jej bloga, nawet stosuję się do jej rad jak zapuścić cienkie włosy - jej sie udało, u mnie jednak te rady się nie sprawdzają. Już latami usiłuję je zapuścić, ale wciąż się nie udaje.
UsuńDla moich mógłby być dobry :) Przy najbliższej okazji może spróbuję :)
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie będzie dobry dla Twoich loczków :)
Usuńmoje włosy go lubią :)
OdpowiedzUsuńSiostrzyczko moje niskoporki także oliwki nie pokochały. Jeżeli mam ocenić oliwkę w skali 1 do 10, to dam 6+. Więcej nie kupię, chyba,że dla Mai:D. Efekt był powiedzmy,że w miarę. Ale włosy były delikatnie spuszone. Największym minusem jest to,że ciężko jest ją zmyć. Mam porównanie do np.oleju z morelki, a po nich mam idealne włosy. Więc morelka jest bezkonkurencyjna.Ole!:D
OdpowiedzUsuńA to zdziwko siostrzyczko :D
UsuńMusi być wyjątek od reguły:P 6+ to i tak niezła ocena. Ja jestem spańszczona po morelach itp.
UsuńUżywałam go w czasie ciąży ale szczerze mówiąc, nie pamiętam jak się sprawował... Chyba nie było masakry skoro go używałam dalej ;P
OdpowiedzUsuńJa również smarowałam nim brzuch w ciąży ;) W czasie ciąży rozstępy mi nie wyszły, ale po - już tak :P
UsuńMam butelke tego olejku i dokladnie takie same doswiadczenia jak ty... Za to jest fantastyczny na skore. Uzywam na mokra, po kapieli. Polecam :-)
OdpowiedzUsuńO tak, na skórze spisuje się świetnie :)
UsuńNie używałam go jeszcze ale myślę nad zakupem ;-)
OdpowiedzUsuńJeśli nie spisze się do włosów, to z pewnością znajdziesz dla niego inne zastosowanie ;)
UsuńWejdź na meila jak będziesz miała chwile.
OdpowiedzUsuńJuż odpisałam Kochana, chyba że coś mi umknęło, to daj mi tutaj znać ;)
UsuńProszę jakie storczyki :)
OdpowiedzUsuńMnie również nieco denerwowało opakowanie, ponieważ w połączeniu z tą lekko lejącą konsystencją, zawsze ściekał mi po opakowaniu i za każdym razem musiałam go myć, aby nie trzymać takiej brudnej butelki. Zapach jest przyjemny, to prawda. U mnie na włosach podczas olejowania również się nie sprawdził, ale za to był hitem jako dodatek do masek i odżywek oraz właśnie jako olejek do ciała. :) Pozdrawiam.
Jeden storczyk troszkę odchorował przeprowadzkę, ale odrodzi się ;) Czyli mówisz, że fajnie spisywał się jako dodatek do maski - muszę to sprawdzić u siebie :D
UsuńHehe :) polecam
UsuńMiałam go ze sto lat temu, ale w ogóle nie pamiętam jak wtedy działał. Jakiejś masakry mi na pewno nie zrobił, ale chyba wpisał się w korowód miliona olejów jakie wypróbowałam na początku włosomaniactwa szukając tego ideału ;) Za to jego cudny zapach doskonale pamiętam, prawie go teraz czuję ;D
OdpowiedzUsuńOj tak, na początku też używałam wszystkiego, co popadnie ;) Potem już zapisywałam dokładnie, żeby się nie pogubić ;) Pachnie faktycznie ślicznie.
UsuńSłabiutki ;/
OdpowiedzUsuńTez ostatnio namiętnie go testuje ale u mnie sprawdza sie o nibo lepiej :-) mam wysokoporowate :-)
OdpowiedzUsuńKOCHAM olej sojowy na ciało i twarz, jest wspaniały na rozstępy szczególnie <3 Szkoda że nie mam u siebie tego olejku dostępnego, chętnie bym kupiła.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń