Witajcie Kochani :)
Przypomnieliście mi, że nie zrobiłam aktualizacji włosów w maju :) Ostatnio tyle się dzieje, że zapominam o niektórych dość oczywistych rzeczach - taki stan będzie się jeszcze utrzymywał pewnie do dwóch miesięcy, musicie mi wybaczyć :) No ale jedziemy z tą aktualizacją - w maju moje włosy były bardzo zadowolone, często olejowałam je krokoszem i robiłam płukanki lniane. Stylizowałam żelem syossa - majowy skręt był naprawdę przyzwoity :)
Olejowanie:
Jak już wyżej wspomniałam - najczęściej olejowałam ukochanym olejem krokoszowym i tym samym skończyłam buteleczkę. Coś czuję, że niedługo znowu go kupię - mam już mniejszą ochotę na olejowe eksperymenty, lubię postawić na coś dobrego i pewnego :) Olej na włosach lądował średnio raz w tygodniu, przeważnie w okolicach weekendu. Testowałam także metodę olejowania na mokro, która okazała się kompletnym niewypałem :)
Mycie:
Tutaj nadal nuda :):) Myję fale oczywiście maseczką scandic fruit, co jakiś czas szamponem babydream z lewkiem. Do oczyszczania - barwa pokrzywowa. Kilka razy próbowałam dać szansę emulsji intimea z biedronki, ale niestety nie spisała się dobrze, jeśli chodzi o mycie włosów. Używam jej jednak zgodnie z przeznaczeniem :)
Odżywianie:
Dość często sięgałam po maskę nawilżającą ecolab - bardzo ją lubię, mimo zawartości gliceryny :) Nie ma jej tam chyba bardzo wiele, no i dodatkowo maseczka jest pełna olejów i emolientów :) Z emolientowych produktów - dalej używam kallosa multivitamin, chyba nigdy mi się nie znudzi. Jeśli potrzebowałam protein - sięgałam po odżywkę joico do włosów kręconych - muszę uważać, żeby nie używać jej za często. Mądrze użyta robiła mi jednak śliczny i mocny skręt. Rozwodniony kallos multivitamin nadal idealnie mi służy jako odżywka bez spłukiwania.
Płukanki i półprodukty:
Dość często robiłam płukanki lniane, za co fale odwdzięczyły mi się ładnym nawilżeniem i skrętem. Wzbogacałam także maseczki panthenolem, mleczkiem pszczelim i olejem z pestek moreli.
Stylizacja:
Tutaj oczywiście nadal nieśmiertelny żel syoss men :) Jak się skończy, skuszę się chyba na ten czarno-zielony, ponoć ładniej pachnie, ale troszkę mniej utrwala. Reanimuję włosy kapką kremu do loków boots - muszę wreszcie Wam o nim napisać coś więcej :)
Końcówki:
Jakoś tak mam, że zapominam o silikonowym serum, jeśli stylizuję włosy żelem :) Czasem jednak, jak pogoda daje w kość, dam im kropelkę kuracji marokańskiej z avonu albo jedwabiu green pharmacy. Są to jednak bardzo sporadyczne przypadki :)
Pogoda:
Punkt rosy przeważnie utrzymywał się w okolicach 10 stopni, czyli bardzo dobrze dla moich włosów ;) Raz mnie dosłownie lekko spuszyło od małego deszczyku.
Jak tam miewają się Wasze włosy? Odkryłyście jakieś nowe włosowe hity? :) Całuję :*
Ślicznie się prezentują ; szczególnie ten blask;) i wydają się takieee mięciutkie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Mięciutkie po płukance lnianej, wspaniała jest ;)
UsuńŁadnie się prezentują :) Hitu żadnego nie było za to wyszło na to, że po keratynowym Kallosie moje końcówki są w kiepskim stanie
OdpowiedzUsuńMoje bardzo go lubią, ale on ma tych proteinek tam troszkę i lepiej nie kłaść go na przesuszone włosy ;)
UsuńAch tych twoich loków można tylko pozazdrościć
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję - choć jest z nimi troszkę roboty ;)
UsuńU mnie hitów na razie żadnych, ale pomalutku gromadzę produkty do testowania w wakacje. Będzie fajnie!!! :)
OdpowiedzUsuńAha, Kasiu, posłałam Ci maila :) Z góry sorki, że krótką sprawę owinęłam w bawełnę na kilka akapitów :D
UsuńOdpisałam Aniu :):)
UsuńBardzo pięknie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Iwonko :)
UsuńUwielbiam Twoje loczki <3 W dotyku są tak samo aksamitne jak na zdjęciu? ;) Z hitów maja u mnie króluje olej moringa :)
OdpowiedzUsuńBardzo mięciutkie były - dzięki płukance lnianej :):)
UsuńOlej moringa - jeszcze nie miałam :D
Piękne są Twoje włosy, sama chciałabym aby moje naturalnie się tak kręciły :-)
OdpowiedzUsuń:):) Jeśli nie użyję mocnego żelu, to aż tak mocno się nie kręcą ;)
UsuńKasiu czy to prawda, że SLES jest łagodniejszym detergentem niż SLS?
OdpowiedzUsuńPonoć tak, ale mnie przesusza tak samo, jak SLS :P
UsuńMuszę wypróbować ten żel Syossa :) Ja zrobiłam ostatnio sama odżywkę do włosów i tak mi się podoba efekt, że aż przeszło mi przez myśl żeby pozbyć się większości odżywkowych zapasów :D
OdpowiedzUsuńSzaleństwo z tą odżywkę - jak robiłaś? :)
UsuńJa kiedyś robiłam olejową na SLP, fajna wyszła :)
Zielona herbata, jojoba, gliceryna, alkohol cetearylowy i guma guar. Następnym razem spróbuję dodać coś innego zamiast gliceryny bo chyba jednak odrobinkę puszy mi włosy :(
UsuńŚwietny pomysł, myślałam o alkoholu cetearylowym, ale nie miałam go nigdy jeszcze w swoich zbiorach :)
UsuńŚliczne włosy i jak błyszczą :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję;)
UsuńAch! Jak ja wzdycham do takich pięknych mięciusich fal;)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi miło :)
Usuń