Witajcie Kochani :)
Czymże byłaby pielęgnacja moich włosów bez półproduktów? Bardzo często przed myciem włosów idę do lodówki i wyciągam coś z moich skarbów. Wiem, że wiele z Was chciałoby rozpocząć półproduktową przygodę. Pytacie mnie, co można dodawać do maseczek i w jakiej ilości. Napiszę Wam kilka takich przykładowych przepisów na wzbogacone półproduktami maseczki, z których sama najczęściej korzystam.
1. Nawilżające dodatki
Niewiele jest nawilżających maseczek i odżywek, z których jestem zadowolona. Większość z nich albo ma glicerynę (której niestety za bardzo nie lubię) albo glikol propylenowy - z nim też jestem na bakier ;) Aloes w nieodpowiednich warunkach mnie puszy, a maseczek z samym panthenolem, mocznikiem czy żelem hialuronowym można ze świecą szukać. Zatem nawilżające maseczki robię sobie bardzo często sama ;) Praktycznie zawsze do takich nawilżających maseczek dorzucam także kilka kropel oleju, żeby nie nabawić się puchu na włosach. Oto kilka pomysłów:
*łyżeczka emolientowego kallosa (multivitamin, blueberry, omega, cherry, banana) + 5 kropel panthenolu + 5 krople ulubionego oleju
*łyżeczka kallosa color + 5 kropel żelu hialuronowego + 5 kropel oleju
*łyżeczka kallosa color + 5 kropel żelu hialuronowego + 5 kropel oleju
*łyżeczka balsamu planeta organica afryka z olejem arganowym + 5 kropel mleczka migdałowego/winogronowego/bawełnianego/pszczelego
2. Proteinowe dodatki
Szukacie fajnej, proteinowej maseczki? A może zrobicie sobie taką same w domu? Będzie prościej, jeśli znacie swój ulubiony rodzaj protein. W sklepach z półproduktami można bez problemu kupić keratynę hydrolizowaną, hydrolizowany jedwab, proteiny zbożowe, kolagen z elastyną, a nawet hydrolizowany owies. Sama najbardziej lubię hydrolizowaną keratynę i to jej używam najczęściej. Wy jednak możecie keratynę w przepisach zamienić na swoją ulubioną proteinę - a jeśli jej jeszcze nie znacie, to polecam spróbować właśnie od keratyny.
*łyżeczka maseczki kallos aloe + 5 kropel keratyny + 5 kropel ulubionego oleju
*łyżeczka maski kallos color + 5 kropel mleczka owsianego/jedwabnego + 5 kropel oleju
I mega proteinowa opcja - uwaga, jeśli nie przepadacie za proteinami:
*łyżeczka maski kallos color + 5 kropel żelu hialuronowego/panthenolu + 10 kropel keratyny
*łyżeczka maski kallos keratin + 5 kropel keratyny + 5 kropel oleju
Zauważcie, że protein najczęściej używam w nawilżająco-emolientowym towarzystwie - wtedy zmniejsza się ryzyko przesuszenia włosów od protein i przeproteinowania.
3. Emolientowe dodatki
Emolienty, czyli w moim przypadku oleje dodaję praktycznie do każdej maseczki - dzięki temu na mojej głowie dużo rzadziej gości puch. Nie wzbogacam jedynie cięższych, mocno olejowych czy silikonowych masek. Cała reszta bardzo często dostaje dodatkowy olej ;)
*łyżeczka maski kallos color + kilka kropel ulubionego oleju
*łyżeczka maski kallos aloe + kilka kropel oleju
*łyżeczka maski biovax do włosów blond + kilka kropel oleju
Polecam dodać kilka kropel oleju, jeśli ogólnie maseczka dobrze działa, ale za słabo dociąża włosy - powinno być lepiej ;) No i warto dodawać go również do mocno nawilżających produktów, mniejsze ryzyku puszku, jeśli macie z nim problem.
4. Uwagi
*Celowo nie pisałam o sypkich dodatkach, jak np. ekstrakty roślinne czy owocowe. Chciałam na początek napisać o takich najprostszych mieszankach i przepisach, na resztę przyjdzie czas ;)
*Buteleczkę z niewielką ilością oleju trzymam w łazience i uzupełniam raz na kilkanaście dni - dzięki temu nie biegam do lodówki po olej co drugi dzień ;) To samo robię z panthenolem - taki prosto z lodówki jest gęsty i ciężko go dozować. Nie trzymajmy ich tylko zbyt długo w ciepłej łazience, ponieważ mogą się wtedy popsuć. W moim przypadku - przez kilka dni (do dwóch tygodni) nic im się nie dzieje.
*Najczęściej używam jedynie łyżeczki odżywki czy maski, toteż proporcje poszczególnych produktów też odniosłam do łyżeczki. Jeśli jednorazowo nakładacie np. łyżkę maski, możecie dodać odpowiednio więcej kropel keratyny, panthenolu czy oleju. Nie przesadzajmy jednak i nie dodawajmy ich łyżeczkami, ponieważ wtedy łatwo o przeproteinowanie czy innych puszek na głowie ;) Lepiej posługiwać się kroplami i dać początkowo mniej, niż więcej.
*Maseczkę z takimi półproduktami zmywam normalnie wodą. Jeśli nie dodacie łyżek oleju, powinna bez problemu się zmyć ;)
*A po co w ogóle tak cudować z tymi dodatkami? Czasem maseczki są za słabe i fajnie je wzbogacić, żeby lepiej działały, czasem mają nieodpowiednie dla nas nawilżacze albo wszędzie glicerynę (dla mnie to niestety duży problem), a czasem po prostu od weekendu chcemy sobie pokombinować ;) Sama wciągnęłam się w półprodukty już dobrych 6 lat temu i bardzo to lubię ;)
Lubicie wzbogacać półproduktami maseczki i odżywki? Te naprawdę potrafią na włosach robić cuda :) Całuję :*
Kasiu gdzie kupić proteiny mleczne jako półprodukt? Chyba w żadnym sklepie internetowym z półproduktrami nie widziałam.
OdpowiedzUsuńOj, faktycznie, a jeszcze niedawno były na zrób sobie krem. Może powrócą ;)
UsuńCo najmniej od roku nie ma, bo od tego czasu bardzo intensywnie śledzę u nich półprodukty. Czy wcześniej była - nie mam pojęcia ale nie widziałam w żadnym sklepie z półproduktami.
UsuńSzkoda strasznie, bo chciałam je przetestować dokładniej. Teraz niestety nigdzie nie widzę. Wcześniej na pewno były w ZSK, ale nie pamiętam dokładnie, kiedy.
UsuńA co myślisz o olejach które kładziemy na twarz, też trzeba je trzymać w lodówce? Zamierzam zrobić spore zamówienie na ZSK ale jak pomysle ze wszystkie rzeczy będę musiała trzymać w lodówce która i tak jest zawsze przepełniona to mi się odechciewa :( a bardzo miec to wszystko zwłaszcza kwas hial, pantenol, kolagen z elastyną i kilka olei które będę głównie kłaść na twarz :)
OdpowiedzUsuńNa dłuższą metę nie trzymałabym jednak olejów i półproduktów w ciepłej łazience - kiedyś zapomniało mi się o naturalnym oleju i po jakimś miesiącu zjełczał niestety, albo i szybciej ;)
UsuńMożna robić gotowe sera do twarzy z konserwantem, wtedy można trzymać dłużej i niekoniecznie w lodówce ;)
Uwielbiam tuningować maski :) Ostatnio rzadziej to robię z braku czasu, ale kiedyś regularnie dodawałam półprodukty i oleje do masek. Chyba muszę do tego wrócić :)
OdpowiedzUsuńWarto chociaż raz w tygodniu zrobić włosom takie fajne SPA :):)
UsuńJa robię podobne mieszanki z tym że zawsze na oko :P
OdpowiedzUsuńMieszanki fajne są :)
UsuńJa mocno szalalam ostatnio z dodawaniem do masek oleju i keratyny, ale stwierdzam, ze bogata pielegnacja ostatnio mi nie sluzy. Teraz myje odzywka i nie nakladam juz nic po za kropla olejku i serum, ale wciaz nie jest idealnie. Troche straczkuja mi sie wlosy, sprobuje cos pokombinowac, wciaz szukam zlotego srodka :)
OdpowiedzUsuńTroszeczkę Ci zazdroszczę ;) Moje fale są z natury suche i muszę je mocno odżywiać, inaczej po kilkunastu dniach postu nie wyglądają za fajnie ;)
UsuńWłaśnie pokończyły mi się zapasy półproduktów i trzeba będzie coś dokupić (keratynę i HA przede wszystkim), a póki co mam fajnie działające odżywki Garniera (goodbye damage i ciut słabszą grow strong), które stosuję solo, a do innych dodaję oliwkę BDFM :)
OdpowiedzUsuńMoja lodówka na razie pełna od półproduktów ;)
UsuńHej Kasiu! Czy do mieszanki khadi red mogę dodać maskę Kallos banana? Bo akurat mam tą i Babuszkę Agafi. Nadmienię ze mam przesuszone włosy i zniszczone końce mimo podcinania. Pozdrawiam Ania.
OdpowiedzUsuńKallos banana jak najbardziej się nadaje ;)
UsuńFajny post, sama też nie mogę znaleźć maski odpowiedniej do moich wymagających włosów, przerobiłam już różne rodzaje i przyznaję że najlepiej sprawdzają się domowej roboty, z pewnością skorzystam z Twoich porad.
OdpowiedzUsuńTakie maseczki domowej roboty są najlepsze dla moich włosów ;)
UsuńA ja znowu uwielbiam wszystkie maski, które posiadają miód :D Działają odżywczo i budująco.
OdpowiedzUsuńSuper wpis, który jest pełen merytorycznych wskazówek! Bardzo podobają mi się także zdjęcia, które wrzucasz na bloga. Robisz je telefonem? Jeśli tak to jakim? Ja ostatnio słyszałam, że Samsung Galaxy A33 robi całkiem niezłe fotografie. Zastanawiam się nad jego zakupem.
OdpowiedzUsuń