08:53:00

Włosy w kwietniu 2016r.

Witajcie Kochani :)
Kwiecień minął mi jeszcze szybciej, niż marzec - nie wiem, co to się dzieje ;) W moim życiu zachodzi teraz sporo zmian, co widać po troszkę mniejszej ilości postów w ostatnich dniach. Obiecuję poprawę, kiedy wszystko się już ustabilizuje, czyli pewnie do jakiś 2 miesięcy ;) Tymczasem zapraszam Was na aktualizację moich włosów w kwietniu. Trafiło mi się w tym miesiącu przeproteinowanie - ale na własne życzenie. Użyłam zestawu joico do włosów kręconych, w których zarówno szampon, jak i odżywka zawierają proteiny i aminokwasy. A dwa dni wcześniej również użyłam sporej ilości protein. Włosy dochodziły do siebie przez jakieś 3 mycia, w czasie których porządnie je nawilżałam i natłuszczałam. Już na szczęście jest dobrze ;) Od weekendu stylizowałam je na żel, dzięki czemu wyglądały tak, jak na pierwszym zdjęciu. Nie stylizuję ich już co mycie, ponieważ po hennie są już cięższe i nie trzymają ładnego skrętu do wieczora. Na co dzień zawijam włosy w pętelkę albo ślimaczka i otrzymuję fale, które możecie zobaczyć na drugim zdjęciu :)





Olejowanie:
W kwietniu olejowałam włosy dość często - również przez wyżej wspomniane przeproteinowanie ;) Najczęściej sięgałam po olej z orzecha laskowego oraz krokoszowy - jedne z moich ulubionych. Testuję metodę olejowania na mokro, choć chyba nie będzie szału, jak przy olejowaniu na żel lniany czy nawilżającą maskę.

Mycie:
Tutaj od kilku miesięcy nic się nie zmienia - myję włosy raz szamponem babydream z lewkiem, raz maseczką scandic fruit. Choć ostatnio zauważyłam, że częściej sięgam po szampon, także ten z SLS - a jest nim barwa pokrzywowa. 

Odżywianie:
Wprowadziłam kilka nowych maseczek i odżywek. W zeszłą niedzielę miałam przyjemność wziąć udział w premierze kosmetyków Paul Mitchell - Marula Oil. Dostałam próbki szamponów, odżywek i masek z tejże linii, a powyższe zdjęcie fal po ślimaku jest właśnie po użyciu maseczki Marula Oil ;) Nadal testuję mocno proteinowy zestaw joico do włosów kręconych, teraz już bardzo ostrożnie i z mniejszą częstotliwością - mądrze użyty może zrobić sporo dobrego na włosach ;) Z emolientowych produktów - próbuję odżywki garnier oleo repair, ale chyba nie będzie z tego miłości. Kończę kallosa multivitamin (chlip), którego wzbogacam najczęściej olejem i nawilżającymi półproduktami (panthenol czy glutek lniany). Kiedy zależy mi na gładkich i idealnych włosach - sięgam po czarną maskę marokańską :) Czasem, jako odżywki bez spłukiwania używam rozwodnionego kallosa multivitamin (zwłaszcza przed stylizacją żelem).


Stylizacja:
Od weekendu stylizuję włosy na żel - oczywiście na męskiego syossa ;) Czasem również w tygodniu, ale muszę mieć siłę, ochotę i więcej czasu ;) Na co dzień jednak standardowo zawijam lekko wilgotne włosy w pętelkę bądź koczka ślimaka, rano rozpuszczam i mam delikatne fale.

Końcówki:
Teraz używam naprzemiennie kuracji marokańskiej z avonu oraz jedwabiu green pharmacy. Aplikuję jedną kropelkę na wilgotne włosy po umyciu :)

Pogoda:
Punkt rosy nadal przeważnie jest dość niski, przez co moje włosy szybko tracą nawilżenie. Muszę częściej sięgać po nawilżający panthenol, który ląduje w maseczce razem z olejem. Pomaga także nawilżanie na żel lniany. Ale najbardziej pomoże... prawdziwa, słoneczna wiosna ;)


Trzymajcie kciuki, żeby wszystko mi się ułożyło :) Jak Wasze włosy miewały się w kwietniu? Całuję ;*



16 komentarzy:

  1. Ja również ostatnimi czasami polubiłam oleje z orzechów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię zarówno ten z orzechów laskowych, jak i włoskich i arachidowych :)

      Usuń
  2. Czy mi się wydaje, czy rosną jak szalone? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie olejowanie od miesiąca różnymi olejami i jakoś nie jestem zadowolona,albo ja nie widzę różnicy,albo nie działają.Nakładanie różnych masek i odżywek z kombinacją i bez. Ostatecznie muszę zerwać z szamponami bez SLS,bo nie sprawdza się u mnie ten trend w ogóle mimo częstych prób.Wczoraj użyłam 1 raz płukanki lnianej i OMG!!! włosy po prostu super.Bardziej ujarzmione,fajne proste po rozczesaniu jak wyschły,troszkę jak by,mniej się puszą,ale jak dla mnie to i tak jeszcze za bardzo.Dziś pogoda we Władku piękna,słoneczna bez wiatru chciałam wyjść w rozpuszczonych włoskach no,ale niestety umyłam skalp szamponem dla dzieci bez SLS właśnie i mam tak tłusty skalp,że muszę je jakoś związać :(( Ale płukanka lniana super,a czy można tę płukankę stosować do każdego mycia tj. u mnie co 2 dzień myję głowę,czy lepiej stosować rzadziej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo, nie mogę zrezygnować z mycia włosów szamponami z SLS, bo na 2 dzień po myciu mam już tłusty sklap. Mycie z szamponami z SLS tez nie robi szału, ale przynajmnie zyskuję 1 dzień świeżości włosów i zamiast myć codziennie mogę sobie pozwolić na mycie co 2gi dzień.

      Usuń
    2. Dokładnie,ja po prawie 2 miesięcznej przygodzie z różnymi szamponami bez SLS nie mogę ze skalpem dojść do ładu.Wcześniej myłam włosy swoim nie zawodnym szamponem to mogłam myć głowę co 3 dni,a teraz powróciłam do niego,ale i tak jest masakra.Mam nadzieję,ze wszystko powróci do normy.

      Usuń
    3. Cześć dziewczyny :) Pozwolę sobie zabrać głos :) Jeśli chodzi o szampony bez SLS to sprawa jest dość trudna, bo skóra głowy przyzwyczajona do hardkorowych detergentów tak łatwo nie odpuści i będzie się buntować. U mnie to trwało prawie pól roku, ale ja potraktowałam je no-poo od razu :) Jednak warto się przemęczyć, ponieważ zmiana regulacji wydzielania sebum i zdrowsza skóra głowy są tego warte. Wiele odżywek i masek, a nawet szampony zawieraj ciężkie silikony, więc należy rozważyć ich odstawienie - lekki szampon ich nie zmyje i stąd może wynikać problem z niedomytymi włosami - nadbudowane oblepiacze wyglądają źle. Poza tym nie ma co spodziewać się efektów po kilku tygodniach olejowania... Owszem, jakieś drobne zmiany tak, ale na coś spektakularnego (jak u Kasi) trzeba poczekać... Z resztą taka pielęgnacja (delikatne szampony, oleje i półprodukty) ma na celu przede wszystkim poprawę stanu włosów, "wychorowaniu" nowego pokolenia zdrowych i dobrze odżywionych. Niestety nie daje zwykle efektu WOW, jak typowe beauty makery z drogerii.
      Ja polecam też lekkie rosyjskie szampony, bez SLS (np. Bania Agafia) :) Buziaki!

      Usuń
    4. No niestety z każdymi włosami jest inaczej - u mnie to nie zadziała. Zanim przerzuciłam się na szampony bez SLS umyłam je głęboko oczyszczającym szamponem, mozcniejszym, niż te drogeryjne, fryzjerskim, aby wszystko, co nadbudowane zniknęło, ale i tak nic to nie dało. Pół roku chodzenia z głową, która wygląda u mnie przynajmniej - jak skąpana w smalcu nie wchodzi w grę, od razu chyba wyrzuciliby mnie z pracy, a mnie wstyd byłoby się pokazac między ludźmi. Zanim odkryłam szampony z SLS kilka lat myłam delikanymi i nie unormowało to u mnie wydzielania łoju. Poza tym SLS jest po prostu często zupełnie niepotrzebnie demonizowany http://www.blondhaircare.com/2014/10/w-obronie-slssles-czyli-kilka-powodow.html

      Usuń
    5. mila mila - możesz używać płukanki lnianej co mycie - świetna jest prawda? :)
      Wiele włosów dobrze znosi mycie szamponami z SLS i oczywiście wtedy warto to robić, zwłaszcza jeśli skóra głowy po innych specyfikach się przetłuszcza. Niestety w moim przypadku po 2 czy 3 myciach szamponem z SLS pojawiają się suche placki na skórze głowy, a i długość włosów bardzo cierpi.

      Środek myjący trzeba dobrać pod siebie, nie ma co tam patrzeć na modę bez SLSów ;) Mi akurat taka pielęgnacja bardzo służy, ale wiele osób będzie niezadowolonych i nie ma co na siłę myć odżywkami czy delikatnymi szamponami ;)

      Usuń
  4. Droga Kasiu, liczę na twoją pomoc :) moje włosy są po dekoloryzacji, w końcu mam swój wymarzony rudy kolor :) Problem polega na tym, że farba strasznie się wypłukuje na długości, przez co skalp jest pomarańczowy, a długość wpada w blond. Czy jest jakis sposób, by zatrzymać we włosach sztuczny pigment nieco dłużej? Nie używam SLSów i temu podobnych, włosy myję maską Kallos Color, raz w tygodniu szamponem Babydream, silnych detergentów nie potrzebują wcale. Czy zamiast farby sprawdziłaby się henna? Nigdy nią nie farbowałam, może ona działa nieco inaczej? Nie zależy mi na marchewce, ale delikatnej, naturalnej rudości, ale po kilku myciach robi mi się rudy blond z jakimiś dziwnymi, delikatnie zielonkawymi refleksami! Tyle dobrze, że nikt poza mną ich nie widzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem Kasia, ale mam pomysł :) Zajrzyj na blog http://www.sophieczerymoja.com/
      Piszą tam dwie szewczyny, jedna z nich przechodziła dokładnie to, co opisujesz i jest kilka mega fajnych postów na temat pięknego rudego odcienia :) Na pewno coś wartościowego dla siebie znajdziesz :)

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję Joasiu za odpowiedź ;)
      Anonimku - tak to już jest często z rudościami, nieładnie się wypłukują po farbie. Po hennie nie powinno być takiego efektu ;)

      Ale zaglądnij jeszcze do bloga dziewczyn, Joasia wkleiła linka, może coś dla siebie znajdziesz ;)

      Usuń
  5. Kasiu, ja zdecydowanie wolę Twoje włosy w bardziej kręconym wydaniu :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za komentarz :)
Jeśli masz jakieś pytanie - pytaj śmiało, postaram się jak najszybciej odpowiedzieć.
Pamiętaj, że nie toleruję chamstwa i wulgaryzmów ;)