Witajcie Kochani :)
Kolejna niedziela dla włosów za mną - postanowiłam wrócić do mojej ukochanej płukanki lnianej. Dość długo jej nie robiłam, a dzisiejszej niedzieli przypomniała mi ona o wspaniałej, nawilżającej mocy żelu z siemienia lnianego. Więcej o popularnym glutku możecie przeczytać TUTAJ, ja tymczasem zapraszam na dzisiejszą niedzielę dla włosów :)
Oba zdjęcia zrobione są bez lampy :)
Nagotowałam ostatnio troszkę żelu lnianego. Swoją drogą, taki świeży glutek bardzo smakuje mojemu Synkowi. Zawsze, kiedy robię porcję na włosy, Kubuś pije kubeczek "bąbelków" ;) Na zdrowie :) No tak, znowu schodzę z tematu, wiecie, jak to już ze mną jest ;) Włosy umyłam szamponem babydream, ułatwiającym rozczesywanie. Ostatnio kupiłam w rossmannie 4 buteleczki, aż półka została pusta - była promocja i za jeden dałam tylko 3,99 ;) Następnie pod czepek i ręcznik nałożyłam mieszankę mojej ukochanej maseczki Fitokosmetik z dodatkiem 4 kropel oleju krokoszowego. Troszkę się zagadałam (jak to ja, wiecznie coś mówię) i przetrzymałam maskę 30 minut. Bałam się, że to troszkę za dużo i włosy będą oklapnięte, na szczęście tak się nie stało. Zmyłam wszystko dokładnie ciepłą wodą, po czym wylałam na włosy płukankę lnianą. Następnie wgniotłam porcję rozwodnionego kallosa multivitamin. Odgniotłam nadmiar wody rękoma, wyprostowałam się i rozczesałam włosy grzebieniem. Następnie wgniotłam w nie jakieś pół łyżeczki męskiego żelu syoss. Pougniatałam chwilkę i wzięłam się za suszenie włosów suszarką z dyfuzorem. Suszyłam naprawdę długo, jakieś 30 minut, po płukance lnianej włosy są tak nawilżone, że nawet z suszarką długo schną ;) Po wszystkim odgniotłam lekkie sucharki.
Tutaj jedno zdjęcie z lampą, drugie bez ;) Jest i mój przerzedzony czubek głowy - na tym zdjęciu widać, że naprawdę nie mam tylu włosów, ile Wam się często wydaje ;) Włosy za to pięknie się skręciły - po ukochanej maseczce i po płukance. Len zapewnił falom także cudowne nawilżenie, miękkość i mięsistość. Bardzo, bardzo, bardzo lubię efekt po płukance lnianej i muszę robić ją częściej - nic nie nawilża moich włosów tak, jak ona. Jestem bardzo zadowolona z dzisiejszego dnia, może to zmobilizuje mnie do tego, aby glutek zawsze znajdował się w mojej lodówce ;)
Lubicie płukankę lnianą? A może stosujecie żel lniany w inny sposób? :) Całuję :*
Jakie cudne korkociągi <3 Przypomniałaś mi o glutku, baardzo dawno go nie używałam :) Jak tylko dojdę do siebie to nadrobię zaległości :)
OdpowiedzUsuńMi często zapomina się o glutku, a potem odkrywam na nowo jego cudowne właściwości :)
UsuńBardzo dziękuję :*
śliczne loki :)
OdpowiedzUsuńAle piekne loki!!
OdpowiedzUsuńSkąd ja znam ten widoczny przedziałek z tyłu głowy... to moja zmora. Jak dobrze nie zaczeszę mokrych włosów i w trakcie suszenia źle mi się ułożą, to mogę pożegnać się z rozpuszczonymi włosami na 2 najbliższe dni.
OdpowiedzUsuńJa już się trochę do niego przyzwyczaiłam ;);)
UsuńLoczki <3 lnu na włosy jeszcze nie nakładałam
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, dla każdych włosów :D
UsuńPrzez moje ostatnio 'nicmisięniechce' nie uzupełniłam zapasu glutka w mojej lodówce.. ale! jutro jak tylko wstanę ugotuję porcyjkę, żebym miała do następnego mycia :)
OdpowiedzUsuńPiękne są te Twoje loczęta <3 I tak cuuudnie błyszczą! ;)
Jeny,no piękne masz te fale.Wyobraziłam sobie twoje fale sięgające do pasa,to będzie piękny wygląd.Zazdroszczę ci tych fal.Ja piję glutka, dałam swojemu synkowi,żeby się napił,a on spojrzał i zaczął śmiesznie wykrzywiać buzię i mówi fuj be.Za to daję mu do picia olej lniany i ten już pije.Ach te dzieci kochane. O też odbiegłam trochę od tematu włosów,ale mamy już tak maja,a ja gadać też dużo lubię he he ;)
OdpowiedzUsuńDzieciaki to takie kochane są :) Mamuśki już tak mają, o Synku mogę opowiadać długo, ale tutaj na blogu wolę nie ;);)
UsuńPięknie się pokręciły :)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńSkręt mega!
OdpowiedzUsuńU mnie glutek najlepiej sprawdzal sie do wzbogacania maseczek i jako kuracja od wewnatrz :D Moje ulubione plukanki to te wygladzajace, ze skrobia: wczoraj robilam ryzowa i wlosy sa dzis super!
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie robiłam takich płukanek :) Pamiętam, jak lata temu płukałam włosy wodą po gotowaniu makaronu, cudne były ;)
UsuńTwoje loczki są coraz piękniejsze!
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award na blogu www.sagaoludziachlodu-rysunki.blogspot.com
Bardzo dziękuję Kochana za nominację :)
UsuńMasz bardzo ładne włosy. Muszę w końcu kuoic szampon babydream ;) a plukanki nie zna -jeszcze :D
OdpowiedzUsuńPolecam i jedno i drugie :)
UsuńBardzo dziękuję;*
Masz bardzo ładne włosy. Muszę w końcu kuoic szampon babydream ;) a plukanki nie zna -jeszcze :D
OdpowiedzUsuńDawno u Ciebie nie byłam, ale strasznie Ci włosy urosły! Przepięknie wyglądają! <3
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Kochana - wreszcie rosną, bo kiedyś to niemalże stały w miejscu :D
UsuńNo u mnie niestety maseczka z taką ilością oleju, płukanką lnianą, rozwodnioną odżywką i żelem od razu obciążyłoby mi to włpsy i rozprostowało moje loki. Bardzo ciężko mi je dociążyć, ale przeciążyc bardzo łatwo, taki już ich "urok". A, że są rzadkie, cienkie, delikatne, no to efekt jest właśnie taki. Do tego wysokoporowte, suche, z racji tego, że są cienkie a więxc delikatne to są bardzo wrażliwe i bardzo podatne na zniszczenia, więc to najtrudniejszy rodzaj włosów do pielegnacji. Strasznie się staram, żeby byly zdrowe, kosztuje mnie to wiele pracy, energii, czasu i pieniędzy, ale efekty nie są idealne.
OdpowiedzUsuńOj, faktycznie rzadkie, cienkie i delikatne loki to bardzo ciężki typ włosów do pielęgnacji. Idealnie pewnie nigdy nie będzie, ale zawsze można starać się wyciągnąć ze swoich włosów tyle, ile się da ;) Ja już pogodziłam się z tym, że nie będę mieć grubych, gęstych loków spiralek, ale cieszę się z moich cienkich i średnio gęstych falek :)
UsuńMoże przyda Ci się mój ostatni wpis z serii kręcone problemy :)
http://www.kasianafali.pl/2016/04/krecone-problemy-rzadkie-i-cienkie.html
Ale Ci urosły włosy ! Pięknie ! Wyglądają jak włosy Arielki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana za tak miły komplement :*
UsuńAleż długie już masz włosy, super :) U mnie glutek nie robi nic więc wolę go pić, ale ostatnio szałowe nawilżenie mam bo jakimś kremie z gliceryną (ten do rąk z Lidla albo lotion do ciała z Lidla) zmieszanym z olejem sezamowym. W odżywkach i maskach nadal gliceryny nie lubię jednak kremowanie uwielbiam i polecam :D
OdpowiedzUsuńA pamiętam Kochana, muszę się wreszcie odważyć na użycie tego glicerynowego kremu ;)
UsuńŻałuję, że u mnie glutek tak nie działa :(
OdpowiedzUsuńPiękne są!
Szkoda Kochana, ja go uwielbiam ;)
UsuńKiedyś pisałaś, że olej z krokosza jest drogi i faktycznie na zrobsobiekrem wychodzi za niego spoooro, natomiast np tutaj http://arsetnatura.pl/index.php?p284,olej-z-krokosza-500ml-organic-bio kosztuje nieco ponad 30zl za 500ml. I tak się zastanawiam, czy to jest olej tej samej jakości?
OdpowiedzUsuńSama się zastanawiałam nad tym czasem ;) Choć nie raz stosuję teraz oleje takie typowo spożywcze, w dużych butelkach, nierafinowane oraz takie ze sklepów z półproduktami. I działają tak samo :)
UsuńKrokosza kupię sobie, widziałam u mnie bodajże z oleofarmu w 250ml butelce ;)
U mnie też się czasem robi taki przedziałek z tyłu, bardzo go u siebie nie lubię :P
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście dość łatwo go zamaskować ;)
UsuńCudnie wyszły włoski:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana ;*
Usuń