Witajcie Kochane :)
Wybaczcie, że ostatnio jest mnie troszkę mniej na blogu, ale mam małe problemy rodzinne, a wtedy kompletnie nie mam weny i źle mi się pisze. Mam nadzieję, że wszystko się wyklaruje i będzie dobrze. Ale wróćmy do tematu :) Moja cera to naprawdę kapryśna księżniczka - jest wrażliwa, płytko unaczyniona, a jednocześnie mieszana albo wiecznie przesuszona. Ciężko było mi ją okiełznać, odkąd jednak przerzuciłam się na naturalną pielęgnację i kosmetyki z przyjemnymi składami - jest nam ze sobą całkiem dobrze :) Do tej pory najczęściej myłam twarz olejkami myjącymi domowej roboty, przepis na taki olejek możecie zobaczyć w tym poście. Seria biolaven zauroczyła mnie jednak pięknym kolorem opakowania - uwielbiam fiolet, no i wspaniałym składem. Skusiłam się na ich żel do mycia twarzy, choć nie powiem, troszkę obawiałam się podrażnienia. Zakup był jednak strzałem w 10 - zapraszam na recenzję żelu myjącego do twarzy Biolaven :)
Skład:
Aqua, Lauryl Glucoside, Glycerin,
Cocamidopropyl Betaine, Vitis Vinifera Seed Oil, Panthenol, Lactic
Acid, Sodium Benzoate, Lavandula Angustifolia Oil, Parfum.
Skład żelu biolaven naprawdę mnie urzekł - jest krótki i bardzo wartościowy. Znajdziemy w nim dwa delikatne detergenty, które nie powinny przesuszyć naszej cery. Jest tutaj także kilka nawilżaczy - gliceryna, witamina B5 oraz kwas mlekowy. Troszkę się tej gliceryny obawiałam - lubi podrażniać moją twarz, nic złego jednak się nie stało ;) Na 5 miejscu w składzie znajdziemy olej z pestek winogron, a pod sam koniec - olejek lawendowy.
Opakowanie:
Żel mieści się w 150ml buteleczce z pompką - bardzo wygodne i praktyczne rozwiązanie. Piękny, biało-fioletowy kolor etykietki poprawia humor i pięknie prezentuje się w łazience. Uwielbiam fiolet :)
Konsystencja i zapach:
Konsystencja jest dość rzadka - to chyba cecha charakterystyczna wielu produktów tej marki. W niczym mi to jednak nie przeszkadza, przyzwyczaiłam się do nietypowych konsystencji ;) Zapach dla mnie jest prześliczny - biolaven pachnie soczystymi i świeżymi winogronami. Nie czuję tutaj lawendy, dla jednych może to być zaletą, dla innych wadą ;)
Działanie:
Dobry żel do mycia twarzy powinien... dobrze myć ;), nie wysuszać i nie podrażniać mojej cery. Żel biolaven spełnia wszystkie te warunki - przez obecność delikatnych detergentów słabo się pieni, ale dzięki temu nie wysusza twarzy. Bardzo dobrze za to zmywa podkład, puder, a nawet niewodoodporny makijaż oczu :) Cera nie jest po nim nieprzyjemnie ściągnięta - bardzo nie lubię tego uczucia. Kilka razy zdarzyło mi się umyć twarz tylko tym żelem, a potem nie nakładać żadnego toniku, hydrolatu czy kremu - cera po umyciu była delikatnie nawilżona! Bardzo przyjemna niespodzianka, żel, który dobrze myje, nie wysusza i lekko nawilża ;) Obawiałam się troszkę podrażnienia - zdarzyło się to żelom z sylveco - rumiankowym i tymiankowym. Biolaven spisał się jednak celująco i nie podrażnił mojej wrażliwej cery. Mimo rzadszej konsystencji, jest naprawdę bardzo wydajny, już niewielka ilość wystarczy do umycia całej twarzy. Kosztuje około 15-16zł - coś czuję, że kupię niedługo drugą buteleczkę :)
Macie w swojej łazience jakieś kosmetyki Biolaven? Grono moich zaczyna się powoli powiększać :) Całuję :*
Trzymam kciuki żeby wszystko było dobrze :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam myć twarz płynem facelle i jestem mu wierna :)
Dziękuję Kochana :*
UsuńPróbowałam myć twarz facelle, podrażniał i ściągał coś jednak mi twarz :(
Mi też delikatnie ściąga, ale nie przeszkadza mi to bo od razu coś na twarz aplikuje :)
UsuńMnie to denerwowało troszkę, ale przeżyłabym, gdyby nie to podrażnienie ;)
UsuńUżywam go od Świąt - kilka produktów Biolaven dostałam w prezencie. Żel jest dobry, ale żel pod prysznic i balsam do ciała biją go na głowę :) Do mycia delikatnej twarzy od tego żelu wolę mydła z Enklare :)
OdpowiedzUsuńBalsam do ciała mam - cudowny jest! Kusisz żelem pod prysznic :D
UsuńCokolwiek sie dzieje w Twoim zyciu - ja trzymam kciuki za to, zeby wszystko poszlo ku dobremu. Trzymaj sie!
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana za kciuki, na pewno będzie lepiej - po każdej burzy wychodzi słońce :)
UsuńŻyczę aby się wszystko dobrze skończyło =) Nie mam żadnego produktu tej firmy ale kusisz ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*:*
UsuńO, ja chyba się skuszę na ten płynik, ostatnio moja skóra mnie strasznie zaskakuje wypryskami i źle reaguje na większość płynów. Na razie stosuję mydło Alepia 5%. Zapach winogronowy skusił mnie chyba najbardziej :) a gliceryna w żelu do mycia nie zapcha przypadkiem porów?
OdpowiedzUsuńKasieńko, zmartwiłam się troszkę, że coś tam się nie układa, ale trzymam mocno kciuki za Ciebie i za całą rodzinkę. Wszystkiego dobrego!
Krysia
Dziękuję Kochana :)
UsuńCzasem jest tak, że musi być bardzo źle, żeby coś się zmieniło i potem było już tylko dobrze :)
Gliceryna nie powinna zapchać, wszak żel na twarzy jest krótko, a potem go zmywamy :)
Jak już o cerze mowa - jestem między walką z przebarwieniami, a dbaniem o płytko unaczynioną cerę. Tonik z glukonolaktonem 10% rozjaśnił kilka przebarwień, 15% nie pomógł. Staram się go zużyć do końca, potem zużyję jeszcze końcówkę z azeloglicyną. W kolejce czeka kwas kojowy - do przygotowania lekkiego "serum". Cały czas stosuję glinkę czerwoną (do tego multani mitti, spirulinę, błoto termalne z oligoelementami i z siarką - nowości, oprócz glinki). Do walki z przebarwieniami mam także olej z nasion pietruszki, ale muszę być bardziej regularna. No i żel aloesowy jako niezbędny nawilżacz. Cały czas walczę z przebarwieniami i wypryskami. A w dodatku teraz cera mi się oczyszcza, bo jestem w trakcie kuracji drożdżami. :( Glukonolakton 15% chyba mi trochę podrażnia poliki.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, jak zużyję to co mam to zaciekawiły mnie takie rzeczy (które zresztą polecasz ;)): ekstrakt z zielonej herbaty ZSK, ekstrakt na naczynka z naturalis i ZSK, no i jeszcze tonik PHA 6% (glukonolakton i kwas laktobionowy) z naturalis. Nie wiem co powinnam wybrać jako pierwsze chcąc zadbać o swoje naczynka. Mam wrażenie, że ostatnio jest z nimi coraz gorzej.
Sandra
Sporo rzeczy używasz kochana i coś może szkodzić naczynkom :( GLukonolakton 15% może podrażniać, u mnie idealnie spisuje się 10%.
UsuńNa naczynka na pewno kompleks z naturalis, ten z ZSK też może dobrze isę spisać. To jest niestety tak, że natura też lubi podrażniać, trzeba testować powoli i delikatnie, żeby się zorientować, co jak działa.
Znaczy stosuję i staram się obserwować co może mi szkodzić. Nie nakładam wszystkiego na raz. Aktualnie używam żel aloesowy z Gorvity, który stosuję od kilku lat. Nawilża cerę, wycisza naczynka. Czasem dodaję olej z nasion pietruszki i keratynę (od niedawna), cera po kilku minutach jest bardzo rozjaśniona, więc wiem, że nie podrażnia. Co dwa dni na noc - przecieram przebarwienia tonikiem z glukonolaktonem (czyli tylko przemywam brodę). Raz-dwa w tygodniu stosuję maskę ze spiruliny (mieszam z samą wodą). W kolejce czeka zaczęty tonik z azeloglicyną, ale jego raczej też będę stosować na same przebarwienia, jak skończę ten z glukonalaktonem. A z nowości mam te błota z mazideł i kwas kojowy. Glinki czerwonej jeszcze na razie nie otworzyłam. Wszystko staram się stopniowo i też czasem po prostu nakładam tylko żel aloesowy, żeby cerze dać trochę odpocząć od tego wszystkiego, a tylko nawilżyć. Chyba nie jest źle? :)
UsuńSandra
Kochana, a kwas kojowy przypadkiem Cię nie podrażnia? To dość mocny zawodnik i bodajże coś z nim miałam i mnie niestety podrażniał :(
UsuńObawiałam się, że może niedomywać podkładów ale widzę, że nic takiego nie ma miejsca ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba troszkę pomasować twarz i wszystko schodzi bez problemów, choć ja też niewiele podkładu nakładam :)
UsuńJa uwielbiam płyn micelarny z Biolaven. Ten żel też bym z chęcią spróbowała ale muszę najpierw "wyczyścić" zapasy :)
OdpowiedzUsuńOglądałam go, może się skuszę kiedyś :):)
UsuńChętnie po niego sięgnę :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam :)
UsuńA gdzie go dostanę? ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno na allegro albo w sklepach internetowych z naturalnymi kosmetykami, ja swój mam z kosmyka :)
UsuńKasiu, a ja informuję, że ostatnio w naturze pojawiły się kallosy :D Wyobraź sobie moje zaskoczenie, gdy wchodzę do drogeri, a tam na półeczce dumnie stoją moje ulubione maski ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie słyszałam :D Jak dobrze, że tak daleko mam naturę :P
UsuńPo nieudanej przygodzie z żelem Sylveco chętnie spróbuję Biolaven. Widziałam go dzisiaj w aptece, zastanawiałam się nad zakupem, ale jednak nie kupiłam. Następnym razem będzie mój :)
OdpowiedzUsuńŻele sylveco również nie zdały u mnie egzaminu, ale ja to wrażliwiec jestem :) Biolaven nie robi na szczęście żadnej krzywdy mojej cerze :)
UsuńMam żel do mycia ciała, bardzo jestem zadowolona. Mam też krem na dzień i na noc. Z wersji na noc jestem bardzo zadowolona, na dzień już tak nie. Nie za dobrze dopasowany do mojej cery w dzień, zaznaczam.
OdpowiedzUsuńMyślałam o wersji na noc bodajże, może się skuszę, choć na razie zachwycam się innym kremikiem, o którym muszę niebawem napisać :)
UsuńBardzo go lubię, choć ta lejąca, rzadka konsystencja działa mi na nerwy, tak jak fakt, że prawie się nie pieni :( Gdyby nie te dwie rzeczy, produkt byłby wart każdych pieniędzy, ale teraz za działanie i zapach jest "tylko" rewelacyjny :D
OdpowiedzUsuńNo fakt, że jest lejący, ale da się przyzwyczaić :) Ważne, że świetnie działa :D
Usuńja kupiłam w internetowej aptece Aptekarnia. Żel jest tam za coś ponad 11 zł, więc nawet z przesyłką cena nie jest taka straszna :)
OdpowiedzUsuńBędę pewnie patrzeć za nim na allegro albo w internecie :) Choć jak mam go stacjonarnie tak blisko, to aż nie wypada nie skorzystać :D
UsuńA używalaś sylveco?
OdpowiedzUsuńOd siostry podebrałam kilka razy obie wersje, niestety dość mocne zaczerwienienie od razu po zmyciu :(
UsuńOoo... mój ukochany żel do mycia twarzy, uwielbiam go :)
OdpowiedzUsuńO widzisz :):)
UsuńJa i Sylveco i Biolaven lubię. Mam też Biolavenu balsam do ciała - bardzo polecam. Super,że i balsam i żel mają pompeczki!:D
OdpowiedzUsuń