Witajcie Kochani :)
Wczorajsza niedziela dla włosów nie należała do udanych ;) Ponad dwa miesiące temu sprawiłam sobie maseczkę Natura Siberica Loves Estonia - pokazywałam Wam ją w tym poście. Stała tak sobie i stała nieużywana, aż postanowiłam ją troszkę potestować. Skład ma bardzo przyjemny, zatem spodziewałam się dobrych efektów. Niestety kompletnie nie spisała się na moich falach, a szkoda, bo zależało mi wczoraj na ładnych falo-loczkach ;)
Olejowanie: olej z orzechów ziemnych na suche włosy na całą noc
Mycie: szampon ecolab regenerujący
Odżywianie: maseczka Natura Siberica Loves Estonia na 20 minut pod czepek
Odżywka b/s: rozwodniony balsam regenerujący ecolab
Stylizacja: żel isana bez alkoholu, suszarka z dyfuzorem
Włosy naolejowałam lubianym przez moje fale olejem z orzeszków ziemnych. Nałożyłam go na suche włosy na całą noc, niewielką ilość. Rano zmyłam go dokładnie szamponem regenerującym ecolab - tutaj go pokazywałam :) Następnie nałożyłam porcję maseczki Natura Siberica Loves Estonia na 20 minut pod czepek. Zmyłam ją dokładnie, w ociekające wodą włosy wgniotłam porcję rozwodnionego balsamu regenerującego ecolab. Odcisnęłam nadmiar wody nad wanną samymi dłońmi, wyprostowałam się i przeczesałam włosy palcami, robiąc jako taki przedziałek. Następnie w takie dość mokre włosy wgniotłam dwa groszki męskiego żelu isany bez alkoholu. Pougniatałam je chwilkę, po czym wysuszyłam suszarką z dyfuzorem. Wysuszyły się bardzo szybko i już w trakcie suszenia pojawił się puszek - to nie był dobry znak ;) Po godzinie fale prezentowały się tak:
Zdjęcie w słoneczku, bez lampy:
Oba zdjęcia bez lampy, w słoneczku:
Na zdjęciach troszkę słabo widać ten puszek, w rzeczywistości było naprawdę gorzej :) Ale widać go zwłaszcza na pierwszym zdjęciu. Włosy, a głównie końcówki w dotyku dodatkowo były takie suche, niezbyt przyjemne. Gdzieniegdzie się też troszkę postrączkowały. Efekt nie podobał mi się, oj nie, chociaż użyłam ulubionego oleju. Jak widać, sama maseczka potrafi zepsuć cały efekt ;) Pamiętam, że użyłam jej jeden jedyny raz do tej pory, od razu po zakupie i również nie byłam z niej zadowolona, ale wtedy nie byłam pewna, czy to ona jest winowajcą. No nic, potestujemy się jeszcze chwilkę i napiszemy recenzję. Za to skręt był naprawdę bardzo mocny, pod spodem miałam więcej korkociągów, niż zwykle ;)
Jak Wasze włosowe niedziele - mam nadzieję, że bardziej udane, niż moje ;) Całuję:*
Moje bardzo lubią maskę Loves Estonia :D
OdpowiedzUsuńMoje chyba niestety nie ;)
UsuńPięknie błyszczą, a puszku nie widać =)
OdpowiedzUsuńNo właśnie słabo go widać, ale był ;)
UsuńWróciłam do domu,a tu moja sister w spiętych włosach (to już było wiadomo,że ma puch włosowy, bo zwykle chodzi w rozpuszczonych ślicznych loczkach lub w faluskach). Mimo puchu faktycznie masz po niej więcej korkociagów:*
OdpowiedzUsuńHe he no nie? :)
UsuńUwielbiam Cię za te faluski :*
Szkoda, że maska nie najlepiej się spisuje ale loczki miodzio :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję ;)
UsuńNa zdjęciach wyglądają świetnie ;)
OdpowiedzUsuńW rzeczywistości nie było tak fajnie ;):)
UsuńNa zdjęciach nie widać puszku ;), ale można się wkurzyć że po takiej bogatej pielęgnacji coś poszło nie tak;) U mnie był wczoraj również olej z orzeszków ziemnych (butelka bez dna ;)) a później kallos caviar i już go pokochałam :D
OdpowiedzUsuńOj tak, również kocham kawiorka po dwóch użyciach :D
UsuńŚliczne <3 A na ten olejek zacznę polować :D
OdpowiedzUsuńOlejek jest super, tylko ostatnio za mocno mi włosy dociąża ;)
UsuńHejka , fajna bluzeczka :)
OdpowiedzUsuńA bardzo dziękuję :)
UsuńPuszku nie widzę, za to śliczne loczki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, puszek niestety tam był, tylko na zdjęciu słabiej go widać ;):)
Usuńpiękne włosy, skręt i ten blask!
OdpowiedzUsuń:):)
UsuńMnie się za każdym razem podobają Twoje kręciołki, z niewidocznym puchem czy bez :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Hehe, bardzo dziękuję :):)
Usuń