Witajcie Kochani :)
Bardzo lubię aloes w kosmetykach do włosów - w większości przypadków bardzo ładnie nawilża on moje fale, a one dzięki temu są miękkie i jeszcze mocniej się skręcają. Przyszła już wiosna, zatem moje włosy tolerują więcej nawilżaczy. Jak porcja aloesu z maseczki kallos aloe spisała się na moich włosach? Przeczytajcie :)
Aqua, Cetearyl
Alcohol, Cetrimonium Chloride,
Aloe Barbadensis Leaf Juice, Parfum,
Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol,
Propylene Glycol, Benzyl Alcohol,
Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone
W składzie zaraz po wodzie widzimy emolient, antystatyk oraz tytułowy sok z aloesu. Po zapachu - dwa silikony, jeden odparowujący, drugi zmywalny delikatnym detergentem. Potem kolejny nawilżacz i konserwanty. Skład jest naprawdę przyjemnie nawilżający, moje włosy czują, że tego aloesu tam trochę jest :)
Konsystencja i zapach:
Wersja aloesowa pachnie bardzo ciekawie, jakby płynem do płukania tkanin, jakby proszkiem :) Tak świeżo, całkiem ładnie. Konsystencja - typowo kallosowa, dość gęsta, bardzo podobna jest w wersji bananowej, omega, blueberry i cherry :)
Opakowanie:
Jest to typowy, litrowy, kallosowy słój, plastik dość miękki, niestety słyszałam już historie, że w paczce potrafi się rozlać :/ Mi na szczęście to się nie zdarzyło :) Edytuję - na szczęście weszły mniejsze, 250ml opakowania kallosów - i takie też zaczęłam kupować :)
Działanie:
Maseczki kallos aloe używałam na trzy sposoby - jako zwykłą maseczkę solo, z dodatkiem oleju oraz pod olej. W prawie wszystkich przypadkach spisywała się bardzo dobrze - oleju dokapywałam do niej wtedy, kiedy punkt rosy był bardzo niski bądź bardzo wysoko, aby zapobiec ewentualnego puchowi na włosach. Było to nawet 10 kropel ulubionego olejku :) Solo była za to lżejsza niż z olejem i niestety dość często zdarzało jej się mnie spuszyć. Kiedy jednak wzbogacałam kallosa olejem - moje fale miały po niej jeszcze ładniejszy i mocniejszy skręt, były miękkie i jedwabiste w dotyku. Bardzo często stosuję kallosa aloe również pod olej - moczę włosy, nakładam na nie porcję kallosa, a na wszystko idzie jakaś łyżeczka oleju. Metoda ta pięknie i szybko nawilża moje włosy - bardzo Wam ją polecam :) Kilka razy używałam kallos aloe jako odżywki bez spłukiwania, lekko go rozwadniając. Tutaj jednak przeważnie mnie puszyła.
Działanie:
Maseczki kallos aloe używałam na trzy sposoby - jako zwykłą maseczkę solo, z dodatkiem oleju oraz pod olej. W prawie wszystkich przypadkach spisywała się bardzo dobrze - oleju dokapywałam do niej wtedy, kiedy punkt rosy był bardzo niski bądź bardzo wysoko, aby zapobiec ewentualnego puchowi na włosach. Było to nawet 10 kropel ulubionego olejku :) Solo była za to lżejsza niż z olejem i niestety dość często zdarzało jej się mnie spuszyć. Kiedy jednak wzbogacałam kallosa olejem - moje fale miały po niej jeszcze ładniejszy i mocniejszy skręt, były miękkie i jedwabiste w dotyku. Bardzo często stosuję kallosa aloe również pod olej - moczę włosy, nakładam na nie porcję kallosa, a na wszystko idzie jakaś łyżeczka oleju. Metoda ta pięknie i szybko nawilża moje włosy - bardzo Wam ją polecam :) Kilka razy używałam kallos aloe jako odżywki bez spłukiwania, lekko go rozwadniając. Tutaj jednak przeważnie mnie puszyła.
Przedstawiam Wam moje aloesowe fale po kallosie, zdjęcie bez lampy, do słoneczka:
Macie swojego ulubionego kallosa? Lubicie aloes? :) Ja tymczasem wybywam na długi, majowy weekend, całuję :*
chętnie bym wpróbowała tego Kallosa :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam :)
UsuńWow, fajny efekt daje :)
OdpowiedzUsuńŻyczę udanej majówki :*
OdpowiedzUsuń(Ja z moimi króciakami nie szaleję z testowaniem wielu produktów, więc na mojej półce niezmiennie króluje Kallos Keratin, którego bardzo lubię!)
Keratynowy uwielbiam! :)
UsuńCzekałam na tę recenzję! :) Ze względu na aloes dodałam tego Kallosa do swojej listy. ;) lubię stosować maskę nawilżającą, potem zmywam po 40 minutach, nakładam Kallosa Omega z olejem, mycie i na koniec tylko zabezpieczenie końcówek :) Fajnie się w ten sposób sprawdzają. Czasem daję też maskę nawilżającą, potem mycie, a na koniec Kallos Omega (bez oleju) w ten sposób sprawdzają się równie dobrze. Teraz po podcięciu włosów, produktów będzie mi mniej ubywać, w sumie szkoda :D Tyle jest do kupienia, ale najpierw muszę zużyć co mam, więc pewnie taki litrowy będę zużywać pół roku :D Pozdrawiam, życzę miło spędzonego weekendu majowego. :)
OdpowiedzUsuńRównież uwielbiam kłaść nawilżacze, a potem emolienty :)
UsuńJa z kallosów miałam tylko banan :)
OdpowiedzUsuńLubiłam go :)
UsuńŁadnie włoski dopieszczone :). Moje za nawilżaczami też nie przepadają, ale kupię sobie pod olej za jakiś czas, bo cherry w tej roli jest trochę za ciężki :)
OdpowiedzUsuńPod olej jest super :)
UsuńAloe to cudeńko :) Mi się właśnie w paczce wylala i troszkę pozbieralam co zostało ale dostalam kolejną i mam 2 kallosy aloe ale oczywiście jeden trochę wybrakowany :)
OdpowiedzUsuńA widzisz, nie ma tego złego :D
UsuńJa a raczej moje włosy kochają aloes ,mam wersję blueberry ale na pewno teraz zamówię i tą :)
OdpowiedzUsuńBlueberry nadal uwielbiam :)
UsuńKusi. Rozglądne się za nią w hebe.
OdpowiedzUsuńMoje włosy nie za bardzo lubią aloes, więc chyba nie mam po co po niego sięgać :)
OdpowiedzUsuńA to faktycznie może lepiej nie :)
Usuńja ją lubie, choć zapach mnie nieco męczy :)
OdpowiedzUsuńMi nawet się podoba ;)
UsuńPięknie błyszczą włoski! Jeszcze nie próbowałam aloesowego.
OdpowiedzUsuńJak dotąd używałam tylko Latte i właśnie mi się skończył, chyba skuszę się na tę wersje z aloesem:)
OdpowiedzUsuńLatte niestety nie spisało się u mnie dobrze ;)
UsuńSłyszałam wiele dobrego na temat tych masek
OdpowiedzUsuńJa na początku zraziłam się do kallosów przez wersję biało fioletową - latte, ale uwielbiam te emolientowe ;)
UsuńNiezadowolona byłaś z latte? ja mam ten krem mleczny tylko w takim opakowaniu http://i-styl.pl/szukaj?controller=search&orderby=position&orderway=desc&search_query=kallos+latte&submit_search= w sumie chyba to jest to samo (?) i na razie jestem super zadowolona :)
UsuńMiałam zarówno biało-fioletowego kallosa, jak i ten krem mleczny serical - oba niestety się nie spisały, choć w sumie fajne były do mycia włosów :P
UsuńJak to do mycia włosów? W sensie używane jak szampon?
UsuńTak - sporo pisałam o myciu maską/odżywką, to świetna metoda :)
UsuńW takim razie za chwilkę zabieram sie do czytania i stosowania-dzięki! :)
UsuńMam w planach kupić tego kallosika :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie myślę, co ja pocznę i co będę kłaść pod olej, jak się skończy :) Ale mam wiele potencjalnych odżywek pod olej i muszę się opanować :)
UsuńMam wrażenie ,że pierwsze zdjęcie jest robione bez lampy a drugie z nią :)
OdpowiedzUsuńTak tak, właśnie podpisałam zdjęcie ;)
UsuńNa ile nakładasz maskę pod olej?
OdpowiedzUsuńNa jakieś 2 godzinki maks ;)
UsuńUżyłam jej dziś do mycia (a na końcówki nałożyłam Naturvital). Rewelacja!!! Na to nałozyłam tylko serum silikonowe, po wcześniejszej płukance octowej, i jest naprawdę ok. Choć myślę, że z jeszcze dodatkowym emolientem byłoby jeszcze lepiej (moje włosy z nawilżaczami nie mają łatwej relacji). Powiedz mi, jak nakładasz ją pod olej to co dalej? Zmywasz olej szamponem i jeszcze coś nakładasz? Ja ostatnio nie mam w ogóle cierpliwości ale chyba przydałby się moim przesuszonym cieniasom jakiś nawilżająco-emolientowy rytuał...A twoje włoski piękne i uwielbiam bloga! Pzdr. Kasia
OdpowiedzUsuńŚwietna jest co? :)
UsuńNakładam ją pod olej, potem zmywam albo dwukrotnie maseczką scandic fruit, albo szamponem babydream z lewkiem. Potem jeszcze coś lekkiego - np. kallos multivitamin solo na 5 minut i stylizuję :)
Bardzo dziękuję Kasiu za miłe słowa :*
ja już kończę kg osłoik i jestem miło zaskoczona ceną i efektem
OdpowiedzUsuńhttp://bit.ly/2fg0YoN