Witajcie Kochani :)
Czas na nieco opóźniony opis moich niedzielnych starań - tym razem musiałam już ponownie zahennować włosy, ponieważ odrost już trochę straszył :) Ostatnio kombinuję sporo z dodatkiem różnych nawilżających produktów do mieszanki henny, żeby przesusz pohennowy był mniejszy. Chyba udało mi się odnaleźć idealną kombinację :)
Rano przygotowałam hennę - w miseczce rozrobiłam 50g naturalnej henny khadi, następnie dolewałam a to trochę ciepłej wody, a to trochę soku z cytryny i dokładnie mieszałam. Dorzuciłam jeszcze łyżkę maski gloria, wzbogaconej kilkunastoma kroplami panthenolu oraz NMF. Odstawiłam na kilka godzin w ciepłe miejsce.
Włosy, jak zawsze przed położeniem henny, umyłam dwukrotnie szamponem oczyszczającym od farmony z żeń szeniem. Właśnie mi się skończył, mimo, że do oczyszczania był całkiem dobry, to wracam z przyjemnością do pokrzywowego szamponu barwy - mam jakoś do niego sentyment - to był mój pierwszy oczyszczacz. Następnie Wojtek nałożył na całe włosy hennę - lubię, jak robi to właśnie on, wiem że będzie równo, a i wtedy możemy sobie spokojnie pół godzinki porozmawiać :D Po wszystkim zawinęłam głowę w foliową reklamówkę, okryłam ręcznikiem i chodziłam tak półtorej godzinki. Zmyłam wszystko dokładnie, pougniatałam włosy na samej wodzie, bez żadnej odżywki i stylizatora. Zrobiłam 15 minutowy plunking i zostawiłam fale do naturalnego wyschnięcia. Niestety, schły dość długo, po 4 godzinach nadal były mocno wilgotne - padłam i poszłam spać ;)
Spałam na włosach, kręciłam się bardzo, w nic ich nie zawijałam,
myślałam, że rano ze skrętu nic nie zostanie - a tu popatrzcie - są i
fale i gdzieniegdzie rulonik :) Choć widać, że włosy są też zmęczone
po nocy. Przesuszu praktycznie brak, wszystko dzięki dodatkowi glorii z panthenolem i NMF, dałam ich sporo i jak widać - było warto :) Szkoda, że nie ma słoneczka, kolor byłby ładniejszy i żywszy. Po lewej zdjęcie bez lampy, po prawej z lampą.
Jak tam Wasze weekendowe włosowe działania? :) Hennujecie włosy? Całuję :*
Ja rowniez hennuje swoje wlosy. Czasami przesusz jest straszny :D ale u Ciebie po nim ani sladu, kolorek swietny :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci kochana, że też miałam przesusz, jak nie dodawałam do mieszanki maseczki nawilżającej. Jak dodaję, przesusz jest niewielki ;)
UsuńAleż pięknie wyglądają :) Ja przymierzam się do henny jak tylko zetnę wszystkie resztki rozjaśnianych włosów :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńHenna jest super :)
piekne:)
OdpowiedzUsuńWyglądają cudownie! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana ;)
UsuńKiedyś używałam "henny" z Venity i byłam zadowolona, ale były to odcienie czerwieni. Nie wiem jak byłoby w przypadku blondu :) Twoje włosy za to wyglądają obłędnie :)
OdpowiedzUsuńMiałam balsam koloryzujący z venity i mnie niestety koszmarnie przesuszył ;)
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa :)
Śliczne:) Właśnie siedze z henną na głowie, kolor orzechowy brąz. Nie dodałam tym razem do henny nic, tak eksperymentalnie. Poprzednim razem dałam Kallosa Latte i łyżkę czarnej herbaty:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, jak Ci wyjdzie :):)
UsuńKolor wyszedł niemal taki jak chciałam, lecz nadal przebija ciut czerwieni. Mimo że do henny nie dodałam żadnych dodatków to włosy nie były suche:)
UsuńOj, to u mnie bez dodatku nawilżającej maseczki jest bardzo sucho :)
UsuńWyglądają bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio hennowałam, ale zdradziłam Khadi i dorobiłam się przesuszu. Za to efekt lepszy :)
OdpowiedzUsuńZ czym zdradziłaś khadi? :):)
UsuńŚliczna rudość wyszła. Moje po hennie też lepiej falują :)
OdpowiedzUsuńMoje właśnie po hennie dotychczas słabiej falowały, coś im się odwidziało :)
UsuńŚwietny kolor :)
OdpowiedzUsuńŁadny kolorek a włoski jak zwykle wyglądają cudownie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję kochana :)
UsuńMimo "ugniatania" ich podczas snu, pieknie sie prezentuja :)
OdpowiedzUsuńJa już sobie Ciebie nie wyobrażam w innym kolorku!:)
OdpowiedzUsuń