Witajcie Kochani :)
Półprodukty zajmują bardzo ważne miejsce w pielęgnacji zarówno moich włosów, jak i twarzy. Zajmują także dwie półki w lodówce, a to już coś znaczy :) Na szczęście zostało jeszcze trochę miejsca na jedzonko ;) Chciałabym dzisiaj napisać o półproduktach, bez których kompletnie nie wyobrażam sobie pielęgnacji mojej cery. Jesteście ciekawe, co tutaj się znajduje? Zapraszam :)
1. Hydrolat lipowy
Mogłoby się wydawać, że hydrolaty to takie nic nie znaczące i nie wnoszące do pielęgnacji wody. Sama chwilkę tak uważałam, zanim nie przetestowałam kilku z nich. Od ponad roku nie wyobrażam sobie poranka bez hydrolatu z kwiatów lipy - nie tylko wspaniale łagodzi podrażnienia i zmiękcza skórę, ale także przyjemnie radzi sobie z moją cerą naczynkową. Jest również niezbędny, kiedy dopadnie mnie podrażnienie i swędzenie skóry głowy - koi i nawilża momentalnie :) Chyba najlepszej jakości hydrolat lipowy znajduje się na mazidłach, czasem kupuję go również na e-naturalne. Więcej o tym wspaniałym hydrolacie pisałam już w tym poście.
2. Żel hialuronowy
Kolejny niezbędnik, który zawsze wchodzi w skład własnoręcznie robionych kremów czy ser do twarzy. Może służyć również jako prosty, dwufazowy nawilżacz do twarzy, w połączeniu z dowolnym olejem. Ilość żelu ha i oleju należy dobierać indywidualnie, cery suche mogą wymagać więcej oleju, niż cery tłuste. Więcej o tej metodzie pisałam w tym poście. Od jakiegoś czasu używam wspaniałej i bardzo odżywczej formy 3% żelu ha, który można znaleźć tutaj. Jest on droższy, niż najpopularniejszy 1% żel, ale efekty są znacznie lepsze :)
3. Oleje
Oo tak, pisząc o niezbędnych półproduktach w pielęgnacji twarzy, nie można nie wspomnieć o przeróżnej maści olejach. Moje serce skradł olej awokado, makadamia, arganowy, z pestek śliwki oraz z kiełków pszenicy. Są najbardziej odżywcze, a moja cera jest mocno wybredna i potrzebuje dużo dobroci :) Oleje wybieramy w zależności od tego, jaką posiadamy cerę. O olejach dla skóry suchej pisałam tutaj, natomiast oleje polecane dla cery mieszanej i tłustej znajdują się tu. Jeśli jesteście ciekawi, jak w pielęgnacji twarzy spisują się oleje owocowe, zerknijcie do tego wpisu.
4. Nawilżacz cukrowy
Mało znany i niepozorny humektant, który jako jedyny jak na razie podbił moje serce. Z tego, co widzę, możemy znaleźć go tylko w ofercie sklepu naturalissa. Dodaję go do dwufazowego nawilżacza, złożonego z żelu hialuronowego i oleju, a także do kremów do twarzy czy toników. Pięknie i wyczuwalnie nawilża - i co ważne w przypadku mojej cery, jako jeden z nielicznych humektantów mnie nie podrażnia :) Bardzo polecam, jeśli czerwienicie czy kleicie się po glicerynie ;)
5. Kompleks do cery naczynkowej
Osoby, które śledzą dokładnie mojego bloga wiedzą, iż od dawna zmagam się z cerą wrażliwą i płytko unaczynioną. Od kiedy jednak regularnie używam liposomowego kompleksu do cery naczynkowej, mogę pochwalić się wspaniałymi efektami. Moja skóra nie jest już wiecznie czerwona, często bywa blada bądź lekko zaróżowiona - dla mnie to coś wspaniałego. Jeśli ktoś borykał się z wiecznym rumieńcem wie, co mam na myśli. Post o tym, w jaki sposób używam kompleksu na naczynka znajduje się tutaj. Półprodukt za to można kupić na naturalissie.
6. Glukonolakton
Glukonolakton to delikatny i bardzo łagodny kwas PHA. Wspaniale nawilża i cudownie działa na moje naczynka - co miesiąc robię sobie świeżą porcję toniku z glukonolaktonem, przepis zamieściłam dla Was w tym poście. Nie wyobrażam sobie już bez niego życia, no nic na to nie poradzę :) Najtańszy glukonolakton jak na razie widziałam na EcoSpa oraz na Naturalissie.
Stosujecie półprodukty w pielęgnacji twarzy? Ja wpadłam w to dobrych 5 lat temu i nie mogę przestać, na szczęście znalazłam swoich ulubieńców i nie kupuję wszystkich nowości ;) Całuję ;*
Ja na razie testuję drogeryjne, ale nie wykluczam, że porzucę ja na rzecz półproduktów :)
OdpowiedzUsuńMoże bym się nawet nie zainteresowała półproduktami, jakby nie to, że po większości drogeryjnych kremów i toników miałam podrażnioną twarz ;)
UsuńMoja lista jest bardzo, ale to bardzo podobna - poza tym jednym faktem, że nie miałam jeszcze okazji testować tego koncentratu na naczynka :) A tak to idę tą samą drogą: kocham kwas laktobionowy (inny PHA), kocham nawilżanie kwasem hialuronowym oraz liposomami nawilżającymi z ZSK (za nawilżacz cukrowy też się jeszcze kiedyś wezmę!), pokrywają się też nam dwa top-oleje: arganowy i z pestek śliwki :)
OdpowiedzUsuńA nie, jednak jest jeden wyjątek: hydrolaty. Owszem, bardzo je lubię, ale jednak różnica między ich działaniem a działaniem dobrych kupnych toników albo toników DIY jest dla mnie za mała, by nie było mi szkoda sporo (bądź co bądź) dopłacać. Myślę, że kiedyś przy okazji zakupów zrobię jeszcze wyjątek dla hydrolatu lipowego, ale jeśli on mnie naprawdę nie rzuci na kolana - będę miała o jedno pole do pokus mniej ;)
Właśnie myślę, żeby spróbować za jakiś czas kwasu laktobionowego, choć mam na razie jeszcze spore zapasy glukonolaktonu :)
UsuńHydrolat lipowy podbił moje serce, jak innych używałam raz za czas, tak tego codziennie, muszę :D
Ja też uwielbiam glukonolakton, robię sobie peeling enzymatyczny tj. glukonolakton + mocznik, nakładam na twarz na ok. 5 minut. Cera rewelacyjna, gładka, o ładnym kolorycie, nawilżona. Próbowałaś peelingu? :)
OdpowiedzUsuńKurczę, nie próbowałam, trochę się boję, ale może zaryzykuję :D
UsuńJa także mam swoich ulubieńców jeżeli chodzi o półprodukty. Zakochałam się w kwasie glikolowym i stosuję zarówno jako tonik jak i delikatny peeling :) Ponadto uwielbiam glinki, algi, aloes... Dłuuugo by wymieniać :)
OdpowiedzUsuńAlgi niestety się u mnie nie spisują, glinki tylko niektóre :):)
UsuńRaz na jakis czas do wlosow keratyna,a do twarzy hydrolat oczarowy,na to 3% ha z kroplą oleju konopnego. Dla tlustej cery miodzio.
OdpowiedzUsuńWidzę, że też lubisz 3% żel ha :):)
UsuńJa nie stosuję, jakoś ciągle nie mogę się zabrać za taką "zabawę"...
OdpowiedzUsuńMoże to i lepiej, bo potem bankructwo gwarantowane :D
Usuńto prawie takie jak ja mam :)
OdpowiedzUsuńO widzisz :):)
Usuńbez kwasu ha nie mogę żyć ;) lubię toniki z lipy, ale nie mam hydrolatu, tylko sobie parzę. I robie sobie toniki z kwasem glikolowym ;)
OdpowiedzUsuńMyślę właśnie w tym roku zrobić sobie napary ziołowe zamiast toników :)
UsuńDo twarzy rzadko używam takich kosmetyków, ale kwas hialuronowy mam i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńKwas ha to niezbędnik :):)
UsuńTrzy pierwsze półprodukty to u mnie podstawa pielęgnacji ;) Moja miłość to kwas hialuronowy i żel aloesowy :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety aloes w przypadku twarzy się nie spisuje, za to uwielbiam go na włosy :)
UsuńPrzyznam, że jestem zbyt leniwa na zabawę z półproduktami. Choć z drugiej strony się boję, że znowu nie trafię i tylko zaszkodzę cerze.
OdpowiedzUsuńJa to uwielbiam no :)
UsuńWłaśnie się przymierzam do zamówienia żelu hialuronowego i nakładania go na twarz z olejkiem, jestem ciekawa efektów. Moja mama używała właśnie żelu 1,5 % z olejkiem makadamia, byla bardzo zadowolona:)
OdpowiedzUsuńWspaniała to metoda, żel ha z olejem zamiast kremu :):)
UsuńMoje 'namber łan' to zdecydowanie aloes i zielona glinka ;)
OdpowiedzUsuńZielona glinka jest dla mnie dużo za mocna, toleruję jedynie białą i różową :):)
UsuńA u mnie kwas hialuronowy i papaina!
OdpowiedzUsuńPapaina mnie podrażnia chyba :P
UsuńU mnie króluje żel hialuronowy i oleje, głównie z czarnuszki :)
OdpowiedzUsuńCzarnuszka coś mi do twarzy nie pasowała ;)
UsuńKasiu, nie jestem grafomanką, ale piszę się "serum" i nie odmienia się :)
OdpowiedzUsuńZawsze mnie zastanawia to słowo hehe ;) Kiedyś ktoś zwrócił mi uwagę, że właśnie się odmienia i piszę źle ;) A niech zostanie ;)
UsuńI ja wielbie oleje i kwas hialuronowy. :) reszty nie znam, ale z racji tego, ze nasze buzie mają ze sobą wiele wspólnego, to na pewno kiedyś je wypróbuję! :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie kochana ;)
Usuń