Witajcie Kochani :)
Maseczki bingo były jednymi z pierwszych maseczek, które kupiłam już jako w miarę świadoma włosomaniaczka :) Była wersja z masłem shea i algami, mleczna z elastyną oraz ze spiruliną i keratyną - pisałam o nich już dawno temu w tym poście. Jakieś dwa lata temu zamówiłam sobie kurację arganową - i męczę ją do dzisiaj, resztę w spadku dostała już siostra, bo mam dość. Pewnie straciła już datę ważności :P A czemuż to ją męczę? Przeczytajcie.
Kuracja arganowa Bingo Spa
Skład:
W składzie kolejno po wodzie widzimy: antystatyk, emolient, emulgator, emolient, polimer, tytułowy olej arganowy, nawilżacz i morze roślinnych ekstraktów, m.in. z rozmarynu, rumianku, arniki, nasturcji, nagietka, lnu czy aloesu. Następnie - w niewielkich już podejrzewam ilościach - hydrolizowane proteiny jedwabne, kolagen, jogurt i zapach.
Konsystencja i zapach:
Zapachy masek bingo są specyficzne i często niezbyt przyjemne. Tutaj zapach jest taki mydlany, mdły, nie przepadam za nim, da się go jednak spokojnie znieść. Nie jest wyczuwalny po umyciu. Konsystencja jest dość rzadka, lejąca, aż za rzadka, jak na maskę do włosów.
Opakowanie:
Typowy dla marki bingo, 500ml słój z miękkiego plastiku. W środku była plastikowa nakrętka zabezpieczająca przed wylaniem. Nalepki trochę się odklejają, wolę jednak kallosowe opakowania ;)
Działanie:
Kiedy tylko zaczęłam jej używać - na początku byłam nawet zadowolona i gdzieniegdzie ją chwaliłam. Włosięta były ładnie skręcone, nawet przyjemnie nawilżone. Potem jednak ziółka dały o sobie znać - włosy stawały się coraz bardziej suche, matowe, zaczęły nieestetyczne odstawać na długości. Niestety - tak działa na mnie nadmiar ziółek. Dodatkowo maseczka nie dociąża włosów tak, jak sobie tego życzę, acz z dodatkiem oleju jest jednak lepiej. Chociaż tyle, że zawsze podbija mi skręt ;) Resztę oddałam siostrze, która lubi się z ziółkami, na szczęście ;) Myślę, że może ładnie się spisać na włosach, które to właśnie lubią się z ziółkami.
Miałyście już tą wersję bingo? Ja osobiście, na początku polubiłam się z wersją z shea i algami i myślę, czy do niej nie wrócić :) Całuję :*
nie miałam jeszcze nic do włosoów z bingospa
OdpowiedzUsuńWarto spróbować, chociażby wersji z shea i algami :)
UsuńJa mam z glinka ghassoul. Bardzo wygladza wlosy, tylko ten zapach... :/ mimo wszystko polecam.
UsuńWersji z tą glinką nie miałam, ale może kiedyś się skuszę :)
UsuńCiekawa, ale maski stosuje tylko raz w tygodniu lub raz na 5 dni i lista ciekawych masek nie ma końca. Za duża pojemność, nie skończyła bym jej za nic w świecie.
OdpowiedzUsuńA no trochę jej jest ;);)
UsuńTo był mój pierwszy włosomaniaczy kosmetyk:) . Całkiem dobrze radziła sobie z moimi mocno zniszczonymi włosami ale zapach, który przypominał mi szampon Familijny był dla mnie dosyć męczący.
OdpowiedzUsuńHe he, no zapach jest taki dziwny ;)
UsuńCzuję, że moje włoski nie polubiłyby tej maski, bo podobnie jak Twoje włosy, nie lubią ziółek na dłuższą metę.
OdpowiedzUsuńCzyli lepiej nie próbować :) A u mnie tak się fajnie zapowiadało na początku no ;)
UsuńJa mam z BingoSpa maskę z shea i algami ale jakoś za bardzo się nie polubilyśmy. Na razie nie planuje kupna kolejnej maski z bingo znam wiele lepszych masek w tej cenie i oczywiście ładniej pachnących :-P
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubiłam ją, była to jedna z moich pierwszych świadomie kupionych maseczek :)
UsuńJa jakoś nie mam przekonania do kosmetyków bingo spa kiedyś mia lam od nich szampon i okropnie wypadaly mi wlosy po nim
OdpowiedzUsuńSzamponu nie miałam, a nie, dostałam w prezencie jakiś jedwab do mycia chyba, ale nawet nie będę próbować używać ;)
UsuńNie miałam jeszcze nic z Bingo Spa. Maska ciekawa, na szczęście z przesuszeniem od nadmiaru ziółek w kosmetykach u mnie świetnie radzi sobie olejowanie :)
OdpowiedzUsuńMnie maski bingo skusiły już kilka lat temu w tesco :)
UsuńMiałam i wspominam ją źle ;) dość że obciążała mi włosy to jeszcze były matowe i brzydkie ;)
OdpowiedzUsuńCzyli podobnie, jak u mnie, choć dla mnie była dość lekka ;)
Usuńmiałam kilka produktów z bingo spa, shea i algi były bardzo ok, tej kuracji z arganem nie było mi pisane testować ;) szkoda że cięzko te bingo jest dostępne w moim regionie, a przez internet średnio opłaca się zamawiać :/
OdpowiedzUsuńNo niestety dość ciężko je dostać, u mnie są jeszcze wszystkie wersje w auchanie :)
UsuńJakoś nie lubię masek Bingospa.
OdpowiedzUsuńNo mogą Ci nie odpowiadać, one takie specyficzne są :)
UsuńJeszcze nie próbowałam żadnej maski z Bingo Spa.
OdpowiedzUsuńWarto skusić się choć na jedną, a nuż Ci podpasuje :):)
UsuńNie miałam jeszcze żadnego produktu z Bingo Spa, nie które bardzo mnie ciekawią ;)
OdpowiedzUsuńMiałam odlewkę, która sprawdzała się całkiem nieźle nakładana raz na tydzień :)
OdpowiedzUsuńU mnie raz na czas jest ok :) Choć już mam jej troszkę dość i tak hehe
UsuńJa ją męczyłam niecałe pół roku :) włosy były po niej spuszone, niedociążone i osłabiała mi skręt. Wykończyłam ją jako odżywkę do mycia i tu krzywdy nie wyrządzała ;)
OdpowiedzUsuńCzyli też niezbyt ;)
UsuńTej maski nie lubiłam, ale moje włosy nie lubią się z arganem więc to wszystko wyjaśnia ;)
OdpowiedzUsuńmoja ulubiona bingo to mleczna i 5 alg
Bardzo lubię tą z shea i algami :)
UsuńNie mialam zadnej z nich, ale wersje z shea chetnie bym wyprobowala ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak sprawdziłaby się na Twoich loczkach Ewciu :)
UsuńMiałam tylko drożdżową. Teraz czekam na tę z algami i masłem shea :)
OdpowiedzUsuńDrożdżowa nie spisała się u mnie dobrze ;)
UsuńU mnie całkiem ok :)
UsuńJa jeszcze bingo nigdy stacjonarnie nie widziałam :(
OdpowiedzUsuńOj szkoda, u mnie są na szczęście :)
UsuńTej wersji nie miałam, ale niedawno kupiłam dwie inne. Mam więc bardzo dużo do zużycia ;)
OdpowiedzUsuńA to troszkę Ci zejdzie :):)
Usuń