Witajcie Kochani :)
Kto z nas nie słyszał jeszcze o żelu lnianym - łapka w górę ;) Żel lniany słynie ze wspaniałych właściwości nawilżających, o czym przekonało się już wiele włosomaniaczek i włosomaniaków ;) Chciałabym Wam dzisiaj przedstawić przepis na żel lniany, po którym zawsze wychodzi on idealny. Przeczytamy też, w jaki sposób popularnego glutka lnianego można wykorzystać w pielęgnacji naszych włosów. Gotowi? Żel lniany - wystąp :D
Przepis na żel lniany
*2 łyżki siemienia lnianego w ziarenkach (nie mielonego)
*2 szklanki gorącej wody
Sposób przygotowania:
Żel lniany zawsze robię przy okazji gotowania obiadu, ostatnio weszło mi już w to krew :) Przepis jest bajecznie prosty, do garnuszka wsypujemy 2 kopiaste łyżki ziarenek siemienia, zalewamy to 2 szklankami gorącej wody, przykrywamy pokrywką (najlepiej przezroczystą, żeby wszystko było widać) i gotujemy. Od czasu zagotowania liczę 10-15 minut. Uwaga, trzeba przemieszać ze 2 razy, ponieważ ziarenka lubią czasem przyklejać się do dna garnuszka. Pilnujmy też, żeby ogień był naprawdę minimalny, inaczej wszystko może nam szybciutko wykipieć ;) Takie gorące siemię od razu przelewamy przez sitko, nie takie bardzo drobne, bo wtedy może nam nic nie polecieć ;) Na zdjęciu widzicie, jak przecedzam glutka od ziarenek:
I mamy nasz żel lniany, jest gęsty, wstawiamy go do lodówki, gdzie jeszcze bardziej zgęstnieje. Można go zakonserwować, taki czysty, bez konserwantu ma trwałość około tygodnia. Niektóre źródła podają 2 tygodnie, u mnie jednak przeważnie koło 10 dnia już zaczyna troszkę śmierdzieć ;)
Jeszcze gorący glutek, gęsta i idealna konsystencja :)
1. Można dodać go do dowolnej, najlepiej emolientowej maseczki do włosów. Łyżka/łyżeczka żelu lnianego na łyżkę maseczki. Potem zmywamy wodą. Włosy powinny być pięknie nawilżone. Opcjonalnie można dorzucić kilka kropel oleju, pamiętajmy, że żel lniany jest humektantem - może puszyć w bardzo suchą bądź wilgotną pogodę - sama zauważyłam jednak, że mnie dużo mocniej puszy gliceryna, niż glutek. Najlepiej żel lniany spisuje mi się z dodatkiem czarnej maski marokańskiej albo kallosa color z dodatkiem kilku kropel oleju.
2. Warto zrobić z niego płukankę - jest to moja ukochana płukanka :) Na litr chłodnej wody daję od 1/2 do całej szklanki żelu lnianego. Używam do ostatniego płukania. Płukanka ta bardzo ładnie podkreśla i nawilża moje fale. Są takie mięciutkie i mięsiste :)
3. Glutek lniany to świetny stylizator dla loczków i fal :) Jeśli nie lubicie się z drogeryjnymi żelami do włosów, żel lniany może być świetną alternatywą. Nie matowi i nie skleja włosów tak, jak niektóre drogeryjne produkty. Można dać go dużo więcej i ciężko z nim przesadzić :) Moją ulubioną metodą jest wgniecenie większej ilości żelu lnianego w ociekające wodą włosy, nad wanną. Fale są potem mięciutkie i odczuwalnie nawilżone, choć skręt jest nieco słabiej podkreślony, niż przez drogeryjne żele. Warto uważać na niego jesienią i zimą, może spuszyć loczki i fale, ale oczywiście nie musi. Żel lniany można - i warto - zakonserwować, żeby móc bezpiecznie trzymać w łazience. Mój zakonserwowany żel spokojnie stoi sobie miesiąc i nic się z nim nie dzieje. Jak go zakonserwować? Post TUTAJ :)
4. Żel lniany bardzo ładnie nawilża i łagodzi skórę głowy. Ileż to razy miałam podrażnioną i przesuszoną skórę głowy przez agresywne szampony czy wcierki na alkoholu, oj ;) Glutek spisuje się w takiej sytuacji bardzo ładnie, delikatnie, acz skutecznie nawilża i łagodzi skalp. Nakładać go przed myciem, na przynajmniej godzinę. Momentalnie czuję ulgę, lubię kłaść taki zimny z lodówki :)
5. Ostatnimi czasy bardzo lubię olejować moje fale na żel lniany - moczymy lekko włosy, nakładamy sporą porcję żelu lnianego, a na wszystko odpowiednią dla naszych włosów porcję oleju. Trzymamy wszystko 1-2 godzinki i zmywamy. Włosy będą wspaniale nawilżone :) Post o olejowaniu włosów na żel lniany możecie zobaczyć TUTAJ.
5. Ostatnimi czasy bardzo lubię olejować moje fale na żel lniany - moczymy lekko włosy, nakładamy sporą porcję żelu lnianego, a na wszystko odpowiednią dla naszych włosów porcję oleju. Trzymamy wszystko 1-2 godzinki i zmywamy. Włosy będą wspaniale nawilżone :) Post o olejowaniu włosów na żel lniany możecie zobaczyć TUTAJ.
Stosuję na wszystkie podane przez Ciebie sposoby i świetnie się u mnie sprawdza. Czasami mieszam też żel lniany ze sklepowym, wtedy fale są bardziej trwałe.
OdpowiedzUsuńOo zapomniałam o mieszaniu z drogeryjnym żelem :):)
UsuńU mnie na zdjęciu profilowym, fale po tej właśnie mieszance:)
UsuńPiękne, dziękuję że mi przypomniałaś o tym sposobie :)
UsuńHej Kasia. Mam wlosy falowane. Uzylam kremu z isany do lokow, ladnie podkreslil skret ale mnie uczułil. Potworne swedzenie głowy. Co polecisz do stylizacji naturalnego z dobrym skladem ? Slyszalam o żelu aloesowym . Co uważasz!? Lniany pomoc nie daje tak dobrego siergiej.
UsuńHmm, kiedyś stylizowałam na żel aloesowy domowej roboty, ale strasznie mnie spuszył :P
UsuńLnianego możesz spróbować, wiele osób go lubi ;)
Zimą stosuję go wyłącznie jako środek łagodzący skalp, no i muszę przyznać, że po dwóch miesiącach mycia włosów szamponem z SLeS dorobiłam się chyba lekkiego przesuszu skóry głowy... Więc glutek pójdzie w ruch. A wiosną z całą pewnością wrócę także do płukanek :) A mam takie pytanie: gdy używasz go jako stylizatora na ociekające wodą włosy, to rozumiem, że nie używasz już potem odżywki b/s?
OdpowiedzUsuńDokładnie tak - kiedy używam go jako stylizatora, to ani przed, ani po nie daję już b/s ;)
UsuńDzięki! PS. Pomysł z mieszaniem żeli też mi się spodobał, na to bym nie wpadła!
UsuńUżywam, lubię i polecam :) Chociaż robię go wtedy, gdy NAPRAWDĘ mam na to czas :))
OdpowiedzUsuńJa kiedyś nie mogłam się nigdy zebrać, teraz gotuję glutka bardzo często przy okazji obiadu ;)
UsuńJa nigdy nie robiłam, ale mam w planach wypróbować :D
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo :)
UsuńMoje loczki go uwielbiają jako maska i jako stylizator ;) muszę wypróbować jak sprawdzi się w roli płukanki ;)
OdpowiedzUsuńPrawda, że jest cudowne :)
UsuńCiągle planuję wypróbować siemię na swoich włosach. Jak tylko uporam się z zaliczeniami i młynem na uczelni na pewno w końcu po nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńUporządkuj sobie sesję i studia i potem szaleństwo :):)
Usuńjutro sobie kupię siemię lnianę i wypróbuję
OdpowiedzUsuńPytanie trochę z innej beczki ;). Jak spisał się u Ciebie ten różowy żel z tesco? Bo przeglądając Twoje posty widać go gdzieś tam w tle i mnie zaciekawił. Dobry jest składowo? Wart uwagi? bo cena malutka :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że tak dziwnie się spisuje - składowo jest ok, ale słabo podkreśla skręt i lekko oblepia, mimo niewielkiej ilości, jaką nałożę ;)
UsuńWłaśnie siedzę z kubkiem siemiemia. Bardzo mi smakuje. Nie wiem jak wpływa na włosy, bo to dopiero początek kuracji. Wczoraj robiłam też pułkanke, ale nie przepadam za siemieniem na włosach, bo nigdy nie mam jak zużyć wielkiej porcji.
OdpowiedzUsuńMój synek uwielbia pić ciepłego jeszcze glutka, mówi na niego bąbelki :)
UsuńWłaśnie siedzę z kubkiem siemiemia. Bardzo mi smakuje. Nie wiem jak wpływa na włosy, bo to dopiero początek kuracji. Wczoraj robiłam też pułkanke, ale nie przepadam za siemieniem na włosach, bo nigdy nie mam jak zużyć wielkiej porcji.
OdpowiedzUsuńRównież bardzo lubię pić siemię :) Płukankę uwielbiam, możesz z początku dać dosłownie kilka łyżek glutka na litr wody, ja daję dużo więcej ;)
UsuńJa też lubię glutka, ale ostatnio kończy się tylko na jego spożyciu wewnętrzym ;)
OdpowiedzUsuńDziałanie na włosy podobne (jak nie lepsze) ma na mnie żel Bielenda 3D, więc najczęściej żelu lnianego po prostu...nie chce mi się robić ;)
Lubię bielendowe żele :):)
UsuńJuż dawno nic z nim nie robiłam, czas to zmienić:D jako żel się nie spisywał, ale do maseczek był fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńOj tak, do maseczek jest super, choć u mnie niekoniecznie zimą :P
UsuńUwielbiam żel lniany:)))
OdpowiedzUsuńGlutek to mój ulubieniec.Często go stosuję i za każdym razem zakochuję się w nim na nowo:)
OdpowiedzUsuńPrawda :):)
UsuńO kurczę, jakie to proste! Nigdzie o takim żelu nie słyszałam, tylko u Ciebie na blogu jakiś czas temu pamiętam;) chyba sobie zrobię taki, do maseczek:)
OdpowiedzUsuńZrób zrób Kochana, naturalny, a świetny ;)
Usuńzapomniałam o tym glucie :D ale będę musiała go zrobić i pomyśleć o wydobywaniu fal z moich włosów na wiosnę ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuj spróbuj :)
UsuńJa ostatnio przyrządziłam gluta! :D
OdpowiedzUsuńSuper :D:D
UsuńNie chce mi się go gotować ale ugotuję. Zmotywowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, tylko uważaj, żeby nie wykipiał :D
UsuńKochana ja rowniez glutka gotuje przy robieniu obiadu :D Masz racje, to juz nawyk ;) Zel lniany oczywiscie uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńGlutek musi być :D
UsuńNa pewno wypróbuję ! ;)
OdpowiedzUsuńna pewno wypróbuję.. głównie na swoją suchą skórę głowy.
OdpowiedzUsuńI tam go lubię :)
UsuńMi spuszył włosy ostatnio :(
OdpowiedzUsuńMi nie tak dawno też ;)
UsuńSuper wpis :) ja osobiście lubię też pić tego glutka, z dodatkiem np syropu, po jakimś czasie widać efekty nawilżenia nie tylko na włosach, ale cera również się poprawia! Nie spróbowałam jeszcze glutka w formie szamponu, ale na pewno zrobię to w najbliższym czasie! Zapraszam na mojego bloga www.ashantiishere.blogspot.com , dopiero zaczynam, ale zawsze można zajrzeć ;)
OdpowiedzUsuńRównież lubię pić glutka, nawet samego :):)
UsuńCzytałam gdzieś o dodawaniu żelu do henny.
OdpowiedzUsuńKasiu, zrobiłam maskę z glutka, maski algowej bez protein i oleju lnianego. Tak jak pisałaś na stronie, trzymałam 2h, nie mogłam jednak zmyć tego wodą :-(. Miałam boby we włosach, musiałam zmyć szamponem Nivea, bo tylko taki mam na dzień dzisiejszy w domu. Zmyłam, ale nie wiem, czy nie odwaliłam syzyfowej pracy :( Czy utrzymuje się po szamponie jeszcze efekt nawilżenia? Jak zmywać glutka w formie maski? Pomóż proszę. Pozdrawiam :-) Edytka
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, jak mi się udaje wszystko wodą zmywać hehe ;) Najwyżej możesz spróbować zmyć wszyto delikatnym szamponem albo maseczką :) Zależy też, ile glutka dodałaś :) No i olej lniany również mógł zrobić swoje :) Moje włosy po mocnym szamponie prawie zawsze są przesuszone, dlatego wolałabym taką mieszankę zmyć czymś delikatniejszym jednak :)
Usuńgdzie można znaleźć przepis na tę maskę ?:)
UsuńNa oko :) Np łyżka kallosa jakiegoś, łyżeczka żelu lnianego, kilka kropel oleju ;)
Usuńale to przed myciem? czy w taki sam sposób jak odżywkę? po szamponie na mokre wlosy? dziękuje za odpowiedż!
UsuńJa daję po myciu szamponem, ale jeśli Cię to obciąży, to daj przed myciem :)
Usuńok dziękuje bardzo! zaraz spróbuję po szamponie a przy drugim myciu przed :) i ostatnie pytanko, jak daje przed szamponem to na suche włosy? i ile czau trzymac?
Usuńpozdrawiam!!
Kasiu, odpowiesz na zapytanie powyżej??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Edytka
Bardzo przepraszam za zwłokę, już odpisałam :)
UsuńBardzo Ci dziękuję za odpowiedź. Zakupiłam szampon babuszki Agafii z wody brzozowej bez sls, ale z mls :/, tym zmywam maskę i jakoś daję radę :) Pozdrawiam i dziękuję. Edytka :-)
OdpowiedzUsuńMnie coś te babuszkowe szampony przesuszają, za dużo ziółek pewnie ;)
UsuńKasiu, a jak przechowujesz glutka? Włożyłam go (na zimno) do słoika do lodówki. Ile wytrzyma? Można go zrobić więcej i jakoś przechować? Paulina
UsuńU mnie tak z tydzień w lodówce żyje :) Ale najczęściej go konserwuję, w puncie 3 w poście jest link do wpisu o konserwowaniu glutka ;)
UsuńW końcu się przemogłem i wypróbowałem żel lniany. Jako stylizator średnio, miałem wrażenie, że lekko pozlepiał włosy, a jako że mam ich mało, to efekt był kiepski. Ale jako płukanka! Coś niesamowitego, włosy nigdy chyba nie były tak nawilżone, nawet takiego efektu nie dały mi maski trzymane 30 min. Do tego zminimalizowała puszenie prawie do zera, a przy spięciu w kucyk mimo małej ilości włosów jest gęsty i jednocześnie niespuszony (co to za czary?). Co najciekawsze to przed płukanką użyłem Kallosa Blueberry, który solo puszył mi włosy.
OdpowiedzUsuńCo ile myć można taką płukankę sobie zapodawać? Zamiast maski nawilżającej, a więc w moim przypadku raz na 3 mycia, czy można przy każdym myciu?
Ktoś się orientuje, jaki jest skład takiego żelu lnianego? Co odpowiada za takie świetne właściwości? Rozumiem, że śluz działa powlekająco, a co w takim razie wiąże wodę? Olej lniany z nasion się wytrąca przy gotowaniu?
Następny krok, to chyba kupno oleju lnianego, ciekaw jestem jak zadziała przy olejowaniu i jako dodatek do Kallosa Caviar :)
Pozdrawiam!
Możesz pezy każdym myciu, tylko pamiętaj, że glutek lniany to humektant - poczytaj o dwoch ważnych kwestiach jakimi są punkt rosy i przenawilżenie włosów, a będziesz wiedział kiedy tę płukankę czasem odstawić :)
UsuńŚluz to różne roślinne polisacharydy i to one pełnią tutaj funkcję polimerów. Olej z nasion trzeba tłoczyć i to jest zupełnie inna procedura.
Dzięki za odpowiedź! :) Czytałem o punkcie rosy, ale co w przypadku, gdy większość czasu spędzam w pokoju, gdzie jest 28-30*C? Nie mam higrometru, ale podejrzewam, że jest dość sucho ze względu na uruchomiony przez cały dzień komputer, który ogrzewa pomieszczenie. Wyczytałem też, że wilgotność względna spada, gdy temp. rośnie. Nie wiem, jaka może być wilgotność w pokoju, ale w najgorszym przypadku przy 20% (tyle jest minimum w kalkulatorze do obliczania punktu rosy) i temp. 30*C wychodzi 4,67*C punktu rosy, a więc optymalnie w tej dolnej granicy.
UsuńCo do przenawilżenia, to ciężko mi nieraz stwierdzić, czy to przez nadmiar humektantów, czy przez brak dociążenia przy moich falach. Stwierdzenie lepki puch mało mi mówi. Ogólnie staram się trzymać tego schematu: w 1 dzień po myciu: emolienty, w 2 - humektanty, 3 - emolienty, 4 - proteiny, itd. To może jednak nie będę przesadzał z tym glutkiem, wcisnę go gdzieś do 2x max, tym bardziej że proteiny mam tylko raz na 4 mycia. Z drugiej strony co 2 mycie, a nieraz 2 z rzędu używam szamponu z Sodium Cocoyl Isethionate, to i tak dość nieźle zdziera, nawet jak na długości myję Kallosem + ściekającą pianą szamponu.
Kilka dni temu odstawiłam szampony, odżywki i kremy do włosów.
OdpowiedzUsuńZaczęłam olejowanie włosów, a że mam wysokoporowate, to używam oleju awokado (przez przypadek mam go w kuchni). :) Myję włosy sodą z olejkiem herbacianym i octem jabłkowym.
Dzisiaj zrobiłam swój pierwszy żel lniany. I po umyciu włosów zrobiłam płukankę lnianą. Włosy są miękkie i jedwabiste. Jestem bardzo zadowolona. :)
Bardzo dziękuję za ten wpis.
Szukałam czegoś co oprócz olejowania i mycia sodą i octem nawilży włosy. Wczoraj w nocy trafiłam na informacje o żelu lnianym.
Olejowanie robię dwa razy w tygodniu. Chcę za chwilę kupić drugi olej, żeby mieć dwa różne. A może zmieszać dwa oleje? Można tak? Czy lepiej jednym, a na zmianę? Olejowałam włosy dopiero dwa razy na sucho i olej zostawiałam na noc. Poczytałam trochę o sposobach olejowana i teraz będę najpierw nawilżać mgiełką lnianą, a następnie wcierać olej we włosy.
Tylko mgiełka lniana przed olejowaniem i płukanka lniana po myciu, to nie za dużo?
Myślałam jeszcze o nawilżaniu przed olejowaniem wodą różaną z dodatkiem gliceryny. Naprzemiennie raz płukanką lnianą, raz różano-glicerynową. Piszesz, że len to humektant, piszesz też o przenawilżeniu i punkcie rosy.
Nie wiem jeszcze co to znaczy, właśnie będę czytać. Może masz jakieś rady dotyczące mgiełki nawilżającej przed olejowaniem i płukanek nawilżających po myciu, żeby nie samym lnem? :)
Soda, ocet jabłkowy nie domywa włosów, nawet moczone przez 10 min po myciu - taka przestroga. Zdjęcia pod mikroskopem - http://www.thenaturalhavenbloom.com/2014/07/can-you-wash-your-hair-with-baking-soda.html
UsuńAndrzej - ciekawe zdjęcia :) Sama nie mam odwagi odstawić szamponów i myć "naturą", chyba nie dam rady ;)
UsuńBabyetta - co do tego nawilżania - co jakiś czas zastosuj jakieś proteinki, nawet coś z kuchni czy lodówki typu jogurt do maski czy żółtko, bo prędzej czy później może dopaść cię przenawilżenie :) można olejować na zmianę na żel lniany oraz na mgiełką z wody różanej i gliceryny :) potem można płukanką lnianą, ale pamiętaj koniecznie o tych proteinach, bo tych nawilżaczy dużo i może spotkać Cię puch i przenawilżenie właśnie. No i emolienty w postaci tych olejów bardzo ważne. Można mieszać 2 oleje jak najbardziej :)
Można jeszcze pokombinować z aloesem, jak masz w domu roślinkę to wycisnąć z listków sok i do wody i na to olejować:) Sama tego nie robiłam, moje aloesy już niestety są w koszu, nie miałam czasu o nie dbać, ale wiem, że są osoby, które tak robią ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPo myciu sodą i octem włosy mam czyste i miękkie. :)
OdpowiedzUsuńTu można poczytać o myciu sodą i octem.
https://paleosmak.pl/mycie-wlosow-bez-szamponu/
Kasia bardzo dziękuje za odpowiedź. :)
OdpowiedzUsuńO równowadze emolientowo-humektantowo-proteinowej poczytałam trochę. Nie za często, ale proteiny też muszą być, ja planuję 1-2 razy w miesiącu. Kilka dni temu zrobiłam maskę proteinową z dwóch jajek, oleju awokado i żelu lnianego. Trzymałam na włosach ponad dwie godziny chyba. Tak to bywa, że człowiek doczyta coś po czasie. Po masce umyłam włosy sodą z żelem lnianym i octem oraz na koniec płukanka lniana i... były takie jakieś sztywne. Nie wiem, czy dobrze doczytałam, że maskę proteinową z jajka trzyma się około 20-30 minut nie dłużej. Czy mogło dojść do lekkiego przeproteinowania? Trochę się wystraszyłam. Po tym olejowałam raz włosy na mgiełkę nawilżającą i dałam odżywkę nawilżającą bez spłukiwania z wywaru pokrzywy i mięty, oleju z awokado i żelu lnianego. Włosy są miękkie i miłe w dotyku. Chyba nie jest źle. :) Ale się wystraszyłam.
Swój szampon zmodyfikowałam. Robię go teraz z sody i żelu lnianego, mieszam w butelce. Bardzo fajnie się go nakłada na włosy i je myje. Żel sprawia że jest gęstszy i to dlatego. Po szamponie spryskuje włosy octem z wodą, spłukuje wodą i na koniec płukanka z żelu lnianego. Na to odżywka bez spłukiwania o której wspominałam wyżej. :) Podczas suszenia włosów mgiełka lniana lub/i żel lniany wgniatam we włosy. Jestem zachwycona mgiełką i żelem lnianym. Nie sądziłam, że coś tak naturalnego będzie robiło Loki, jak kiedyś krem do włosów że sklepu. Przy czym po kremie loki były przetłuszczanie, a włosy potem sztywne. Po żelu lnianym loki są piękne i miękkie w dotyku. :)
Ja ogólnie Kochana po żółtku pomieszanym z czymś nawet trzymanym 10 minut mam sztywne włosy ;) Choć lepiej aż tyle co Ty nie trzymać, następnym razem myślę że te 20 minut wystarczy pod czepkiem i ręcznikiem :)
UsuńCzyli jak widać da się pielęgnować loki naturalnie, świetnie :):)
Cześć Kasiu, mam pytanie odnośnie robienia płukanki: jak mieszasz glutka z wodą?
OdpowiedzUsuńU mnie glutek po przestygnięciu jest bardzo gęsty, po dodaniu go do wody mam mieszankę jak w jajku - w białku (woda) pływa żółtko (glutek) - próbuję palcami rozrzedzić glutka, ale dalej pływają mi w wodzie takie smarki, czy Ty też tak masz?
Ja Kochana robię dość rzadki żel lniany - 2 płaskie łyżki na 2 duże szklanki wody. I potem jak mieszam to faktycznie troszkę pływa, ale tuż przed polaniem na włosy mieszam łyżką i jest ok :)
UsuńHejo! jestem nową włosomaniaczką, ale uwielbiam używać siemienia lnianego w pielęgnacji. Mam drobną poradę- lepiej siemie lniane zalać wieczorem zimną wodą i pozwolić mu się "zglucić" przez noc, dzięki temu nie wygotujemy z niego cennych składników ;)
OdpowiedzUsuńczy ktos moze napisac ile tego glutka na skore glowy jesli chce ja troche ukoic? ile tego dac?:)
OdpowiedzUsuńCzasem różne takie domowe sposoby też są skuteczne tylko wymagają więcej czasu. Dlatego i tak częściej sięgam po gotowe produkty czy to do pielęgnacji czy do innych domowych zadań.
OdpowiedzUsuń