Hej hej Kochane :)
Na małym krakowskim spotkaniu włosomaniaczek dostałam od jednej piękności odlewkę cudownej maseczki bananowej scandic. Na KWC klik zbiera same świetne oceny i wcale się nie dziwię - i mnie oczarowała :) Jesteście ciekawe, jak banan spisał się na moich falach? Zapraszam zatem do dalszej części posta :)
Scandic maska bananowa
Skład:
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol,
Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol, Silk Amino Acids, Panthenol,
Musa Sapientum Fruit Extract, Coconut (Cocos Nucifera) Extract, Parfum,
Glyceryl Stearate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil,
Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone.
Skład jest niezbyt długi, piękny, taki jak lubię. Mieszanina emolientów, antystatyku, humektantów, proteinek (aminokwasy jedwabiu) i ekstraktów (banan i kokos).
Konsystencja, zapach:
Maseczka ma dość gęstą konsystencję, tak jak na maskę przystało :) Przyjemnie aplikuje się na włosy i nie spływa z nich. Zapach - dla mnie bardzo ładny, czuć takie słodkie bananowe cukierki albo bananowy syrop, nawet bez chemii ;)
Działanie:
Maseczki najczęściej używałam w połączeniu z olejem z pestek malin oraz z pestek śliwki. W takim duecie - wspaniale skręcała moje włosy, kiedy stylizowałam je żelem. Kiedy robiłam je na prosto, końcówki i tak się wykręcały i chciały falować :) Dodatkowo pięknie nawilżała i wygładzała, włosy zyskały dzięki niej również bardzo ładny, naturalny blask :) Nie dopadł mnie po jej użyciu puch ani zbyt duża lekkość - to lubię :) Kiedy używałam jej solo, nie dociążała aż tak ładnie, jak z dodatkiem oleju, ale nie było wcale źle, włosy dalej były mięciutkie, błyszczące i skręcone, tylko nieco mniej dociążone. Oczywiście nie używam jej co mycie, coby włosów nie przeproteinować :) Spisuje się wspaniale i kiedyś na pewno kupię małe opakowanie, zwłaszcza za tą cenę ;) Z tego co widzę, moje włosy lubią aminokwasy jedwabiu, za to średnio przepadają za jedwabiem hydrolizowanym.
Tutaj moje włosy w wersji na prosto, końcówki już uciekają i się wywijają:)
Miałyście już tego smakowitego bananka? :) Całuję :*
uu fajna maska :) nie miałam jej jeszcze, a olej z pestek malin pachnie ? :D nigdy jeszcze nie miałam
OdpowiedzUsuńOlej z pestek malin pachnie startymi listkami malin ;)
UsuńSzkoda, że nie owocami :P
Nigdy nie miałam maski bananowej i coś czuję że pora to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńkusi mnie ta maska już od jakiegoś czasu, chyba pora ją wypróbować:)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że to mogłaby być moja ulubiona maska, chemiczny zapach bananów to coś, co kocham :D piękne masz te włosiska, ale rosną!
OdpowiedzUsuńMam tą maskę i jestem bardzo zadowolona.Zazdroszczę,w każdej fryzurze pięknie wyglądasz:))
OdpowiedzUsuńKupiłam litrową butlę, a znienawidziłam po pierwszym użyciu. Z wielkim trudem wybeblałam ją jako pierwsze O w OMO. Nic mi nie robiła z włosami, a jej zapach to dla mnie jeden wielki smród.
OdpowiedzUsuńHe he, to było do przewidzenia, jeśli ja ją uwielbiłam ;) ;)
UsuńTaaaaaak tak, moje Ty włosowe przeciwieństwo :*
Usuńjak pachnie bananami to chcę
OdpowiedzUsuńNie miałam
OdpowiedzUsuńNie miałam tego smakowitego bananka, ale zaciekawiłaś mnie nim i kiedyś na pewno go kupię, ale najpierw trzeba zużyć swoje obecne zapasy. :D
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale dużo dobrego było o nim na wizażu :)
OdpowiedzUsuńTwoj skret na drugim zdjeciu, to dla mnie wystarczajaca zacheta, zeby wpisac ja na chciej liste ;) Lisze, ze kiedys dopadne ta maske :)
OdpowiedzUsuńDosyć przystępna cena, a akurat skończyła mi się maska do włosów...chmm:)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa zapachu tej maski, na pewno kiedyś wypróbuję.
OdpowiedzUsuńPiękne włosy Kasiulka! :)
Mam jej odlewkę i spisuje się bardzo dobrze jako druga, silikonowa odżywka po jakiejś odżywczej :)
OdpowiedzUsuńMam na niego ochotę od jakiegoś czasu, a w dodatku wiem gdzie go niedrogo kupić, ale jakoś tak zawsze znajdzie się coś ważniejszego/ciekawszego/potrzebniejszego...
OdpowiedzUsuńA jednak kupiłam go ostatnio. Zobaczymy jak sie u mnie sprawdzi. :)
UsuńTrzymam kciuki, żeby dobrze się spisał :)
UsuńSzkoda, że nigdzie nie widziałam jej stacjonarnie :( Sam zapach już zachęca :D
OdpowiedzUsuńOjoj dużo proteinek. Właśnie przeszukuję zapasy w celu zastąpienia zdenkowanej toskańskiej PO i pomyślałam o tym bananie, ale są z zupełnie innej bajki:(
OdpowiedzUsuńBananowy kosmetyk musi świetnie pachnieć! Uwielbiam zapach bananów ^^ I jak miło, ze sprawdziła się ta maska na Twoich włosach ^^ Może kiedyś uda mi się ją przetestować ;)
OdpowiedzUsuńUżywałam bananowej odżywki, ale z The Body Shop i pamiętam ten jej obłędny zapach.. :)
OdpowiedzUsuńAnomalia
Jeszcze jej nie miałam. Za to z wersji kokosowej i proteinowej byłam zadowolona.
OdpowiedzUsuńWersję kokosową bardzo lubię, za proteinową się rozglądnę :)
UsuńCzęściej będę Ci dawać odlewki jak będziesz mnie tak komplementować hahah :D
OdpowiedzUsuńsuper, że się sprawdziła i cudnie Ci się błyszczą!
Ciebie zawsze będę komplementować :P
UsuńDziękuję :)
U mnie ta maska robi kuku;/ Albo ja nie potrafię się nią posługiwać:)
OdpowiedzUsuńMoże za dużo proteinek? ;)
Usuńjezu jaki skret :D Bosko :)
OdpowiedzUsuńMów mi tak jeszcze ;)
UsuńMam tę maskę:)
OdpowiedzUsuń