14:20:00

Jak niszczyłam swoje włosy?


Hej hej Kobietki ;)
Ostatnio czytałam, w jaki sposób nie traktować włosów i doszło do mnie, że jakieś 3 lata temu i wcześniej sama traktowałam moje okropnie, jak teraz o tym pomyślę, to aż włos (już na szczęście zdrowy) jeży mi się na głowie ;) Zapraszam serdecznie na post pt: "Jak niszczyłam swoje włosy?" :)




1. Krótka historia mojego dzieciństwa:
Może zacznę od krótkiej historii mojego dzieciństwa: nikt nie uczył mnie, jak traktować swoje włosy, traktowałam je zatem tak, jak robiła to moja mama – myła je ziołowymi, agresywnymi szamponami z SLS, tarła je mocno ręcznikiem frotte, rozczesywała okrutne kołtuny pierwszym lepszym grzebieniem, wyrywając przy tym i niszcząc masę włosów. Nigdy żadnej, nawet najlżejszej odżywki bez spłukiwania. To było straszne i jako mała, 4-5 letnia dziewczynka powiem Wam, że nie znosiłam mycia włosów, wyrywanie i ciągnięcie mokrych włosów bardzo bolało i to była taka moja mała trauma z dzieciństwa. Nikt też nie zaplatał mi warkocza na noc, nie związywał, spałam w rozpuszczonych włosach, a one nocą ocierały się o poduszkę, przygniatały i niszczyły. Do tego mama zawsze związywała mi je za dnia bardzo ciasno, że aż bolały mnie cebulki włosów, ale z czasem się przyzwyczaiłam. Potem już byłam większa i nie dałam sobie tak ciasno włosów związywać ;) I tak samo postępowałam z nimi, jak już trochę urosłam i myłam włosy sama, aż do sierpnia 2010 roku, kiedy to zaczęłam moją przygodę z wydobywaniem naturalnego skrętu moich włosów ;)


2. Jak niszczyłam włosy? Zaczynamy ;)
*myłam włosy zwykłymi, tanimi ziołowymi szamponami z SLS, które bardzo plątały i wysuszały moje włosy, a skóra głowy była w opłakanym stanie – swędziała, łupież, strupy, szkoda, że rodzina nie traktowała mojego problemu poważnie, dopiero jak dorosłam, sama zainteresowałam się tym tematem

*żadnej odżywki, ani ze spłukiwaniem, ani bez spłukiwania, o masce nie wspomnę ;)

*tarcie mokrych włosów ręcznikiem frotte – myślałam, że tylko tak da się je osuszyć, nie wiedziałam wtedy, że można je delikatnie odcisnąć w bawełnianą koszulkę i to nawet skuteczniejszy sposób

*rozczesywanie oczywiście mokrych włosów grzebieniem albo szczotką, ciągnięcie ich, niszczenie i wyrywanie, bo nijak przecież po ziołowym szamponie i braku odżywki nie dało się ich rozczesać

*suszenie gorącym nawiewem suszarki, czasem rozplątywanie pozostałych po czesaniu kołtunów palcami czy szczotką

*spanie w rozpuszczonych włosach, a wierciłam się bardzo, włosy więc niszczyły się w czasie spania

*noszenie  gumek z metalowymi elementami i ciasne związywanie włosów

*noszenie rozpuszczonych włosów w zimie, kiedy ocierały się o kurtki, szaliki, oczywiście niczym ich nie zabezpieczałam

*czesanie suchych włosów – falowanych i kręconych nie powinno się czesać, bo włosy się niszczą, a na głowie powstaje bezkształtna szopa, przynajmniej w moim wypadku, choć już nie jest tak źle, jak kiedyś

*w liceum doszło prostowanie włosów co 2 dzień, oczywiście bez żadnej ochrony, doszła byle jaka odżywka od święta; o zgrozo często prostowałam jeszcze wilgotne lub mokrawe włosy, które jeszcze bardziej były podatne na uszkodzenia


A teraz dowody okropnego traktowania włosów ;) Zdjęcie sprzed 4 lat, już było sianko, a były wyprostowane, więc pomyślcie, że normalnie bez wyprostowania wyglądały dużo, dużo gorzej. 


Tutaj już nie prostowałam i używałam po każdym myciu odżywki, nie wiedziałam, że jestem falowana, a na zdjęciu widać jak byk, że fale są ;)

Dla porównania obecne włosy z końca maja ;)


 Ciekawa jestem, jak Wy niszczyłyście swoje włosy, napiszcie też, jak były traktowane, jak byłyście małe, jestem bardzo ciekawa ;) Często złe nawyki z dzieciństwa pozostają, tak jak było to w moim przypadku. Całuję :*


15 komentarzy:

  1. Namiętnie wszystkie "top-drogeryjne" szampony i odzywki. Szkoda tylko, że najczęściej te z najgorszymi silikonami. Suszenie gorącym nawiewem, rozjaśnianie całych włosów co 1,5 mc, sporadycznie prostownica, spanie w mokrych włosach ( czasem mi się zdarza :( )gumki z metalowymi elementami, lakier do włosów, rozpuszczone włosy pod czapką i z szalikiem, wychodzenie w zimie mokrymi włosami ( Oo ) i pewnie coś jeszcze ^^ I jak tu być mądrym...

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko ja tak samo dręczyłam moje włosy a nawet bardziej rozjaśnianie, farbowanie, znowu rozjaśnianie...cud, że mi nie wypadły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prostowanie, chemiczne farby, nieregularna pielęgnacja...ehh trochę tego było ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z myciem to nie miałam aż takich problemów jak Ty :o Ale poza tą traumą z myciem, suszeniem i nieużywaniem odżywki to chyba takie same błędy popełniałam, tylko nie prostowałam włosów aż tak często. Ba, wciąż moje długie włosy się ocierają o kurtkę, szalik, zdarzy się je przytrzasnąć, nadszarpnąć. Chociaż teraz trochę się rehabilituję :D A odżywki stosuję już od dłuższego czasu, a teraz co nieco się nauczyłam o pielęgnacji włosów i jak nie mam odżywki to zawsze jakaś prowizorka pozostaje :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również nigdy nie używałam odżywek a szampony to TYLKO jakieś najtańsze typu 'familijne' i oczywiście spanie w rozpuszczonych włosach :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Korzystanie z basenu, prostowanie... to im niestety wystarczało, by stały się mega suche. ;] nawet regularne używanie odżywki nie pomagało.

    OdpowiedzUsuń
  7. Identyczne błędy jak u mnie.
    Ja prostowałam nawet w bodajże 3-ciej gimnazjum.....

    Dobrze, że już odbiegłam od tej zabójczej stylizacji...

    OdpowiedzUsuń
  8. Czyli jest jeszcze szansa dla moich suchych i zniszczonych kłaczków :-)
    Ja sporo opisałam w historii moich włosów, ale uważam, że to świetny pomysł na post :-)
    Też zdarzyło mi się prostować włosy, bo jak miałam do ramion to mi się "wywijały" i nie fajnie to wyglądało.
    Kiedyś po wysuszeniu suszarką karbowałam je i to nawet co drugi dzień... Jaka ja byłam głupia :-D

    OdpowiedzUsuń
  9. teraz o wiele lepiej wyglądają twoje włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Heh chyba większość z nas przez to przeszła ;) Mnie też mama myła "familijnym" bez odzywek, kucyki , ciasne upinania, spanie w mokrych włosach, suszarka, farbowanie i do dzisiaj borykam się z włosami po dekoloryzacji i choć pielęgnacja już świadoma to zniszczenia ogromne i trzeba będzie długo poczekać na zdrowy, nowy odrost ;)
    Twoje włosy przepiękne, urzekają mnie za każdym razem, gdy na nie patrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pochodzę z rodziny, w której odżywka była zbytkiem, całe życie z rodzicami to po prostu - szampon familijny, w takiej dużej niebieskiej butelce. szłam spać z mokrymi włosami, a rano płakałam podczas rozczesywania włosów.
    Później już robiłam zakupy sama - wybierałam reklamowane produkty, szampony z silikonami i innymi oblepiaczami, a później załamywałam się, że cały czas mam tłuste włosy. Mało wiedziałam o składach kosmetyków.
    Zwrot w moim życiu zaczął się gdy trafiłam na pielęgnację CG. Początkowo byłam jej wierna w 100%, teraz trochę eksperymentuję i szukam swojej włosowej drogi.

    OdpowiedzUsuń
  12. I co tu powiedzieć? Chyba tylko tyle, że ja prostowałam włosy kilka razy dziennie a jedyne ich szczęście to to, że mimo spania w rozpuszczonych przerzucałam je przez poduszkę. Biedne te nasze włoski były, oj biedne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dlatego kiedyś obiecałam sobie, że jak będę mieć córkę, nauczę ją pielęgnacji włosów. Choć na razie mam rozbrykanego synka, który mamę stale za włosy ciągnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Większość początkujących włosomaniaczek popełnia niemal te same błędy.
    To u mnie było tak: drogeryjne silikonowe szampony, odżywki, za czasów szkolnych non stop chodziłam w warkoczu, niedelikatne rozczesywanie, później powoli wkraczała prostownica, a najgorsze co zrobiłam moim włosom i po dziś dzień tego żałuję to drastyczne cieniowanie, z gęstych włosów do pasa wróciłam z cieniutkimi postrzępionymi pasmami najkrótszymi sięgającymi brody, do pierwszego mycia było świetnie, po bombie silikonowej, potem zaczęły się coraz bardziej puszyć no to przez kilka miesięcy prostownica kilka razy w tygodniu, i to przeważnie 'na sucho'ale w porę się opamiętałam, jak zwróciłam uwagę w jak tragicznym stanie są końcówki, i jak szorstka jest kitka, po całej długości gdy przeciągnęłam po niej dłonią. Nigdy, przenigdy więcej cieniowania i prostownicy. Do dziś walczę o gęstośc i długość z tamtych czasów. Aaa i jeszcze jedno bardzo często kładłam się spać z mokrymi, rozpuszczonymi włosami. Włosy schną mi długo, a po suszarce robi mi się siano, nawet kiedy suszę chłodnym lekkim nawiewem, lepiej wyglądają jak schną same, tyle że nie zawsze jest na to czas:/ Nie ogarniam tej suszarki, czemu się tak dzieje:/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za komentarz :)
Jeśli masz jakieś pytanie - pytaj śmiało, postaram się jak najszybciej odpowiedzieć.
Pamiętaj, że nie toleruję chamstwa i wulgaryzmów ;)